Przepisy

30 August 2010

dżem figowy


Chwilę mnie tu nie było poniekąd z braku czasu i sił twórczych. Zanim znów wpadnę w wir pracy chciałabym nadrobić nieco zaległości. Zacznę od przetworów! W sobotę kupiłam tuzin fig i nie mogłam się oprzeć by nie zrobić kilku słoiczków dżemu. Uwielbiam świeże figi. Dwie zniknęły zaraz po przyjściu ze sklepu ;-) Z reszty zrobiłam pyszny, szybki dżemik! Dodałam soku z limonek by nieco przełamać słodycz owoców. Wyszedł rewelacyjnie!



Dżem figowy

10 dojrzałych świeżych fig
2 limonki
200 g wody
300 g cukru
1 żelfix

Figi płuczemy, obcinamy ogonki i kroimy na ósemki. Wrzucamy do rondla, dodajemy wodę, sok wyciśnięty z limonek oraz żelfix. Zagotowujemy, dodajemy cukier i gotujemy ok. 5 minut. Gorący przekładamy do słoiczków i zakręcamy! Gotowe.


AKCJA PRZETWORY

22 August 2010

pszenne ślimaczki


Jakiś czas temu podczas moich poszukiwań różnych bułek trafiłam u Dorotus na te atrakcyjne i wyjątkowo pyszne ślimaczki! Ciasto zrobiłam wieczorem i wsadziłam na noc do lodówki, po czym rano już tylko uformowałam i zostawiłam do wyrośnięcia przed pieczeniem. Ogromnie nam smakowały! Jest trochę zabawy ze zwijaniem tych ślimaczków ale warto! Przepis podaję za Dorotus z moimi małymi zmianami.

Pszenne Ślimaczki 

1 szklanka letniego mleka
2 łyżki roztopionego masła  
1 jajko  
1 łyżka cukru  
1 łyżeczka soli (płaska)
3 szklanki mąki pszennej  
12 g drożdży suchych (3 łyżeczki) lub 25 g drożdży świeżych
    Ponadto: 
    2 łyżki roztopionego masła do posmarowania rozwałkowanych placuszków  
    1 jajko roztrzepane z 1 łyżką mleka do posmarowania bułeczek 
    sezam, do posypania
      Świeże drożdże wsypać do letniego mleka, zostawić na kilka minut, aż zaczną się tworzyć pęcherzyki (suche drożdże wystarczy wymieszać z mąką).
      W większej misce wymieszać mąkę, cukier, sól, dodać roztrzepane jajko, mleko z drożdżami i masło, wyrobić.  Ciasto powinno być miękkie i gładkie; uformować je w kulę i pozostawić w ciepłym miejscu, przykryte, do podwojenia objętości (około 60 - 75 minut).Ja od razu po wyrobieniu włożyłam na noc do lodówki.
      Po tym czasie ciasto wyjąć na stolnicę, podzielić na 10 równych części. Każdą z nich rozwałkować na jak najcieńszy duży placek. Placuszki posmarować masłem i zwinąć w cienkie ruloniki (jak naleśniki). Każdy rulonik z kolei zwinąć na kształt ślimaczka, koniec wciskając pod spód utworzonej w ten sposób bułeczki. Ślimaczki układać na blaszce wyłożonej matą teflonową lub papierem do pieczenia, pozostawić przykryte, w cieple, do napuszenia -na około 30 - 40 minut.
      Przed pieczeniem bułeczki posmarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem, posypać sezamem. Piec w temperaturze 180ºC około 12 - 14 minut, do zezłocenia. Wyłożyć na kratkę do przestudzenia.

      20 August 2010

      sałatka z melonem i kozim serem Ricka Steina


      Ostatnio oglądałam program Ricka Steina a w nim intrygującą sałatkę. Nie byłabym sobą gdybym nie wypróbowała czegoś tak interesującego. Efekt - bardzo udany! Niespotykane może połączenie - atrakcyjnie się prezentuje i pysznie smakuje. Z pewnością do powtórki!

      Sałatka z melonem i kozim serem
      dla 2 osób

      1/2 melona
      1 ogórek
      2 pomidory
      50 g koziego sera (użyłam białego ale oryginalnie była to roladka pleśniowa)
      garść świeżych liści mięty, posiekanych
      vinegret: oliwa, ocet winny, szczypta soli, pieprzu i cukru

      Układamy plastry melona, ogórka i pomidora. Na wierzchu układamy pokrojony w plasterki (wiórki) ser kozi. Całość posypujemy posiekaną miętą i polewamy vinegretem. Gotowe!


      17 August 2010

      letnia sałatka z grillowaną cukinią i pomidorami


      Lato to dla mnie wspaniały czas na różnego rodzaju sałatki. Ta powstała z tego co akurat miałam pod ręką, ziemniaków pozostałych z poprzedniego obiadu, oczywiście z dodatkiem cudownych, pachnących pomidorów oraz nieodłącznej u nas w domu cukinii z naszej działki. Sałatka może niewyszukana ale przyznam, że takie proste dania smakują mi najbardziej :-) 

      Letnia sałatka z grillowaną cukinią i pomidorami

      4-5 małych ugotowanych dzień wcześniej ziemniaków (u mnie zpozostałość poprzedniego obiadu)
      2 duże dojżałe pomidory
      1 średnia cukinia pokrojona na plasterki i zgrillowana (u mnie na specjalnej patelni)
      1 mozarella (akurat miałam w lodówce "oczekującą" na zmiłowanie paczkę z malutkimi kuleczkami mozarelli)
      vinegret (z oliwy, octu winnego, octu balsamicznego, szczypty cukru, soli i pieprzu)
      listki bazylii 

      Ziemniaczki pokroiłam na niewielkie kawałki. Na podobne kawałki pokroiłam pomidory. Cukinię pokrojoną na plasterki zgrillowałam na specjalnej patelni. Wszystko wymieszałam, dodałam kuleczki mozarelli (można po prostu pokroić na mniejsze kawałki jedna większą mozarellę) i polałam vinegretem. Można dodać listki bazylii dla aromatu. Gotowe!
      Sałatka jest moją propozycją do akcji "Cukiniowego sierpnia", "Nie marnuj jedzienia" oraz "Smacznie i pomidorowo".

      15 August 2010

      kawior z bakłażana


      Ten wegetariański kawior jest świetny na zakąskę a do tego stosunkowo prosty w wykonaniu. Wypatrzyłam go u Davida Lebovitza choć już wcześniej o nim słyszałam i przymierzałam się do spróbowania. Mnie bardzo smakował bo uwielbiam różne smarowida, zwłaszcza warzywne!

      Kawior z bakłażana

      3 małe lub 2 średnie bakłażany
      1 łyżka oliwy + na posmarowanie blachy
      2 łyżki świeżego soku z cytryny
      1 ząbek czosnku lub szalotka lub oba
      1/2 łyżeczki soli
      1/8 łyżeczki chilli w proszku
      2 łyżki posiekanej świeżej mięty, natki pietruszki, kolendry lub bazylii

      Smarujemy blachę do pieczenia oliwą i posypujmy solą. Rozgrzewamy piekarnik do 200 C. Umyte bakłażany "dziobiemy" nożem i opalamy nad ogniem kilka minut aż skórka się nieco przypiecze lub nawet zwęgli a wnętrze zmięknie (otrzymamy wtedy mniej lub bardziej wędzony aromat). Gdy nico przestygną przecinamy je wzdłuż na połówki i układamy przeciętą stroną do dołu na blasze. Zapiekamy je aż miąższ stanie się miękki i bakłażan będzie upieczony - około 20 minut. Wyciągamy bakłażany z piekarnika i gdy przestygną usówamy za pomocą łyżki miąższ, który umieszczamy w blenderze. Dodajemy oliwę, sok z cytryny, czosnek, szlotkę, sól i chilli i miksujemy przez chwilę. Na koniec dodajemy zioła, miksujemy pulsacyjnie jeszcze parę razy i całość umieszczamy w naczyniu w lodówce. Przed podaniem polewamy oliwą. Mona też posypać posiekanymi świeżymi ziołami lub sproszkowanym chilli lub sumakiem. Gotowe!
      Tak przygotowany kawior można spokojnie kilka dni trzymać w lodówce.
      Jest to moja kolejna propozycja do "Cukiniowego sierpnia"

      14 August 2010

      proste bułeczki pszenno-orkiszowe


      Już od paru tygodni nie było u nas bułek, a że przepadam za domowymi bułeczkami na śniadanie to wymysliłam wczoraj bułeczki pszenno-orkiszowe. Jak każde pieczywo drożdżowe - są one proste i wdzięczne w wykonaniu. A jak smakują? Zwyczajnie, po prostu jak bułki :-)
      Po tak pysznym śniadaniu udaliśmy się do wiejskiej posiadłości mojej koleżaki Justyny, zaproszeni przez nią i jej mamę na pyszny obiad - lokalną specjalność "prażone". Prażone przybyło w te okolice (okolice Libiąża) z pobliskiego Śląska i jest to proste, a smaczne i syte danie przygotowywane w specjalnym szczelnie zamkniętym kociołku i prażone nad ogniskiem. W kociołku umieszcza się ziemniaki, marchewkę, pietruszkę, cebulę, wędzonkę czy inne mięso oraz przyprawy i całość szczelnie się zamyka i umieszcza na ok. 2 godziny nad ogniskiem. Ogromnie nam smakowało! Zdjęcia "prażonego" poniżej.

      Bułeczki pszenno-orkiszowe

      250 g mąki orkiszowej
      250 g mąki pszennej chlebowej
      10 g świeżych drożdży
      1 łyżka cukru
      150 g wody
      180 g mleka
      10 g soli
      10 g masła
      jajko rozbełtane z mlekiem do posmarowania po wierzchu

      W małej miseczce wymieszałam drożdże z cukrem i zostawiłam na 10 minut. Nastepnie poączyłam z mlekiem w temperaturze pokojowej. Wdużej misce wymieszałam pozostałe składniki, dodałam mleko z drożdżami i wyrobiłam ciasto do uzyskania średnio rozwiniętego glutenu. Przykryłam miskę z ciastem i zostawiłąm do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Po tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość. Składamy je wtedy odgazowywując i ponownie umieszczamy w przykrytej misce na kolejna godzinę. Następnie dzielimy ciasto na 10 równych części, formujemy bułeczki, umieszczamy na blasze przykrytej papierem do pieczenia i zostawiamy po przykryciem aż ponownie podwoją objętość (około 40 minut). Bułki delikatnie smarujemy po wierzchu jajakiem rozbełtanym z odrobiną mleka i posypujemy dowolnymi nasionkami. Wkładamy bułki do piekarnika nagrzanego do 220 C i pieczemy około 20 minut. Gotowe!



      No i poniżej obiecane "prażone" - w tym przypadku kociołek wyłożony był liśćmi kapusty, na nich umieszczone wszystkie składniki i ponownie całość przykryta liśćmi. Na to pokrywka i można zacząć prażenie :-)


      No i już gotowe danie:


      13 August 2010

      tajski ryż z kurczakiem i bazylią


      W końcu zagościła u nas kuchnia tajska. Mam parę książek o tej mało znanej u nas kuchni i ciągle coś stało mi na przeszkodzie by przygotować jakieś danie -  najczęściej problemem były i są nadal składniki. Niemniej jednak niedawno kupiłam sobie książkę Kena Homa i znalazłam w niej kilka prostych przepisów. Wczoraj postanowiłam przetestować przepis na ryż z kurczakiem i bazylią. Dokonałam niewielkich adaptacji przepisu - przede wszystkim więcej kurczaka a mniej ryżu :-) no i zecydowanie mniej chilli (w przepisie było 100 g czerwonych dużych papryczek chilli na 400 ml ryżu - ja miałam pod ręką 1 zieloną i tyle użyłam).
      Danie wyszło smaczne i chociaż nie było nawet w części tak ostre jak byłoby ono w Tajlandii to jak dla nas w sam raz :-)

      Tajski ryż z kurczakiem i bazylią
      dla 2 osób

      ok. 200 ml ryżu długoziarnistego (3/4 szkalnki) - ugotowanego wcześniej i przestudzonego
      300 g piersi z kurcząt
      2 łyżki oleju roslinnego
      1 i 1/2 łyżki grubo posienanego czosnku
      1 mała drobno posiekana cebula
      2 łyżki szalotki w cienkich plasterkach
      1-2 czerwone chilli (dałam zielone bo takei miałam pod ręką)pokrojone na cienkie paseczki
      1/2 łyżeczki soli
      1/3 łyżeczki świeżo zmielonego czarnego pieprzu
      1 łyżeczka cukru
      1 łyżka sosu sojowego
      garść świeżych liści bazylii tajskiej lub zwyczajenj bazylii
      2 łyżki dymki pokrojonej na cienkie paseczki

      Kurczaka kroimi na cienkie paski. W woku na wrzący olej wrzucamy czosnek, cebulę, szalotkę, chilli, sól i pieprz i mieszając smażymy ok. 2 minut. Dodajemy kurczaka i smażymy mieszając dalsze 2 minuty, po czym dodajemy ryż i smażymy ok. 3 minut (stale mieszając). Dodajemy cukier i smażymy jeszcze 1-2 minuty . Na koniec dodajemy sos rybny, listki bazylii i smażymy jeszcze przez chwilę. Gotowe danie podajemy posypane dymką. Smacznego!


      12 August 2010

      fasolka w bazyliowym sosie czyli kolejne proste i smaczne danie na letni obiad


      Nie ma nic lepszego od świeżo zebranych warzyw z ogródka, które można zjeść sobie na obiad letnią porą. By nieco urozmaicić danie ze zwykłej fasolki postanowiłam wykorzystać bazylię zmiksowaną z oliwą (pomysł mojej serdecznej koleżanki Justyny na przetworzenie masy liści bazylii by po zamrożeniu mieć jak znalazł na zimę). Obiad niezwykle nam smakował a nietypowe może połączenie fasolki z bazylią moim zdaniem bardzo dobrze się sprawdziło. Taką fasolkę można z powodzeniem jeść zarówno na ciepło jak i na zimno - jak sałatkę.

      Fasolka mamut w bazyliowym sosie

      500 g fasolki mamut
      dwie garście świeżych liści bazylii zmiksowanych z paroma łyżkami oliwy 
      kilka małych cebulek dymek posiekanych
      2-3 łyżki świeżo startego parmezanu
      sól/pieprz

      Fasolę myjemy, usuwamy włókna jeśli są takowe i wrzucamy na gotującą osoloną wodę. Gotujemy do miękkości. Ugotowaną fasolę odcedzamy i ponownie wrzucamy do rondla. Polewamy bazylią zmiksowaną z oliwą, dodajemy odrobinę soli i pieprzu, mieszamy i wykładamy od razu na talerz. Posypujemy po wierzchu posiekaną cebulką dymką i posypujemy parmezanem. Gotowe! Uważam, że fasolka świetnie smakuje ze świeżym, dojrzałym pomidorem.

      11 August 2010

      ciabatta Mistrza Hamelmana


      Od dawna marzyły mi się ciabatty własnoręcznie zrobione. Długo odkładałam tę chwilę - pewnie nieco z obaw przed tak luźnym ciastem, ale przecież od czego mam "pomocnika".  I stało się! Koniec końców nie jest to aż tak skomplikowane, tyle, że moje ciabatty mają nieco "wolny" kształt. Muszę przyzwyczaić się do obcowania z tak lejącym się tworem, nawet jeśli chodzi tylko o ostatni etap czyli formowanie i przenosiny na blachę. Ale udały się i smakowały rewelacyjnie! Przepis oczywiście z książki mojego guru - Jeffreya Hamelmana :-)

      Ciabatta (na zaczynie Poolish)

      zaczyn Poolish:
      150 g maki pszennej chlebowej
      150 g wody
      0,5 g świeżych drożdży

      ciasto właściwe:
      350 g mąki chlebowej
      215 g wody
      10 g soli
      5,5 g świeżych drożdży
      cały zaczyn Poolish

      Rozpuszczamy drożdże na zaczyn w wodzie i mieszamy z mąką do uzyskania gładkiej konsystencji. Przykrywamy naczynie szczelnie i zostawiamy na 12-16 godzin.
      Gdy zaczyn jest gotowy mieszmy wszytskie składniki. Tutaj najlepiej posłużyć się mikserem, gdyż tak luźne ciasto (73 % hydracji) bardzo trudno wyrabia się ręcznie. Najpierw miksujemy na pierwszej prędkości około 3 minut  aż wszystkie składniki się dobrze wymieszają, a nastepnie na drugiej prędkości 3 1/2 do 4 minut - aż stanie się widoczny rozwój glutenu.
      Główna fermentacja - 3 godziny. Ciasto składamy co godzinę (czyli dwa razy).
      Na obficie obsypany mąka blat wykłądamy ciasto i delikatnie uciskamy większe, widoczne bąble powietrza. Lekko posypujemy maka po wierzchu i przecinamy ciasto na pół wzdłuż. Delikatnie przenosimy na blache pokryta papierem do pieczenia i w razie potrzeby naciągamy końce by uzyskać lekko prostokątny kształt (u mnie z tym nie poszło najlepiej - ciabatty miały "wolny" kształt). Przykrywamy lniana ścieteczką i folią platikową. Zostawiamy do wyrośnięcia na około 1 i 1/2 godziny.
      Wkładamy ciabatty do piekarnika nagrzanego do 235 C i pieczemy z parą 34-38 minut. Gdyby ciabatty nazbyt się brązowiły zmniejszamy temperaturę o ok. 10 C. Gotowe!




      9 August 2010

      zupa z natki pietruszki


      Nie jestem jakąś wielką fanką natki pietruszki. Owszem, chętnie jej używam ale w umiarkowanych ilościach. Tym razem mój kochany mąż przyniósł z działki całe pęki tej zieleniny. Cóż można z taką ilością zrobić? No chyba tylko zupę. I tu miłe zaskoczenie - zupa ma delikatny aromat, ładny kolor i wierzę, że jest bardzo zdrowa :-) Bardzo nam smakowała i jeśli znów zostanę obdarzona natką to z pewnością zupę powtórzę.
      Jest to moja propozycja dlo II Festiwalu Zupy.

      Zupa z natki pietruszki

      3-4 duże pęczki pietruszki
      300 g ziemniaków, ugotowanych, pokrojonych w kostkę
      1 litr wywaru warzywnego lub drobiowego
      sól/pieprz
      kilka łyżek śmietanki 18 %

      Natkę myjemy i grubo siekamy. W rondlu zagotowujemy wywar, dodajemy ziemniaki i gdy się zagotuje wrzucamy pokrojoną natkę (zostawiamy odrobinę do przybrania). Gotujemy ok. 2 minut. Całość miksujemy w blenderze i doprawiamy solą i pieprzem według uznania. Zupę podajemy polaną odrobiną śmietanki i udekorowaną świeżą natką.

      8 August 2010

      bengalskie curry z bakłażanów


      Ostatnio dosyć często nachodzi mnie ochota na indyjskie jedzonko. Szczególnie lubię gotować różne curry z bakłażanów, bo to bardzo wdzięczne warzywko. Kupiliśmy ostatnio dwa kilo ślicznych młodych, małych bakłażanów i przerabiam je na różne sposoby. Dwa dni temu ugotowałam to pysznie pachnące i smakujące curry. Ogromnym jego plusem jest prostota i szybkość wykonania. Zasadniczo ugotowałam to curry podczas gotowania się ryżu, czyli mieliśmy kolację mniej więcej w pół godziny. Przepis wzięłam z książki "The Curry Cookbook". Na prawdę pyszne! Polecam! Koniecznie trzeba sobie jednak wszystkie składniki przygotować przed rozpoczęciem gotowania (nasiona w jednej miseczce, przyprawy mielone w drugiej, no i oczywiście posiekane i przygotowane odpowiednio warzywa osobno), to bardzo ułatwia pracę :-)

      Bengalskie curry z bakłażanów

      2 łyżki oleju z gorczycy
      2 łyżki oleju z orzeszków ziemnych
      1 łyżeczka ziaren gorczycy (żółtych)
      1 łyżeczka nasion kozieradki (fenugreek)
      1/2 łyżeczki nasion kopru
      1 duża cebula posiekana
      2 małe bakłażany pokrojone w kostkę
      1 łyżeczka drobno posiekanego czosnku
      2 łyżeczki mielonej kolendry
      1 łyżeczka mielonego kminu
      1/2 łyżeczki mielonej chilli (lub 1 łyżeczka jak ktoś lubi bardzo ostre)
      2 liście laurowe
      1/2 łyżeczki kurkumy
      1 szklanka świeżego lub mrożonego groszku
      1 łyżeczka soli
      1 łyżka octu winnego
      1 szklanka gorącej wody

      Na patelni rozgrzewamy olej i smażymy nasiona gorczycy, kozieradki i kopru aż zaczną skwierczeć i pękać. Dodajemy wtedy cebulę i smażymy mieszając aż się zezłoci. Dodajemy bakłażany i smażymy mieszając ok. 5 minut. Dodajemy pozostałe składniki (bez wody) i smażymy kolejne 2 minuty. Po tym czasie dodajemy gorącą wodę, całość zagotowujemy, przykrywamy i dusimy aż warzywa będą miękkie (ok. 10 minut). Podajemy gorące z ryżem i najlepiej z chutneyem czy piklami. Smacznego!

      Danie jest moją kolejną propozycją do cukiniowego sierpnia :-)

      6 August 2010

      moje ulubione ciasto na lato czyli borówkowiec mojej Mamy


      Dzisiaj wyjątkowo chciałabym przedstawić wypiek "gościnny". Chodzi o ciasto pieczone latem przez moją Mamę, z którą w kwestii borówkowca nie mam się co mierzyć :-) Kruchy spód rozpływa się w ustach, a na nim całe mnóstwo borówek (tak w Krakowie mówimy na czarne jagody) zapieczonych pod pierzynką z bezy tak, że tworzą jakby galaretkę. Rewelacja po prostu! Jak to dobrze, że sezon na borówki w pełni i mam nadzieję, że jeszcze nie raz będziemy mieć okazję skosztowania tych pyszności :-)
      Przepis podaję za autorką tego wypieku (moją Mamą):

      Borówkowiec mojej Mamy
      na tortownicę śr. 26 cm

      ciasto kruche:
      350 g mąki pszennej (np. Wrocławskiej)
      100 g cukru pudru
      5 żółtek
      200 g masła

      nadzienie:
      1 litr leśnych borówek

      beza:
      5 białek
      szczypta soli
      3/4 szklanki cukru (drobnego)

      Zagniatamy najpierw kruche ciasto, wkładamy do lodówki na godzinę. Natłuszczamy tortownicę i lekko rozwałkowane ciasto umieszczamy na dni tworząc rancik. Nakłówamy widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia i wysypujemy na wierzch ceramiczne kulki (lub ryż). Wkładamy do rozgrzanego do 170 C piekarnika i podpiekamy 10-15 minut.
      Wyciągamy, usówamy papier wraz z kulkami i na tak podpieczony spód wysypujemy umyte wcześniej i osuszone borówki. W misce ubijamy białka ze szczyptą soli i nastepnie dosypujemy po trochu cukru stale ubijając aż piana będzie sztywna i gładka. wykladamy pianę na borówki i całośc wkłądamy do piekarnika nagrzanego do 150 C na 60-70 minut - aż beza z wierzchu będzie rumiana. Gotowe!

      4 August 2010

      makaron z bakłażanem i pomidorami


      Przepadam za latem nie tylko ze względu na pogodę ale i na bogactwo pysznych świeżych warzyw! Jednym z moich ulubionych jest bakłażan i dziś chciałabym rozpocząć od przedstawienia pierwszego z kilku zaplanowanych dań z bakłażanem w roli głównej. Przepis na ten prosty makaron znalazłam na stronie GoodFood i z niewielkimi zmianami przygotowałam wczoraj na kolację. Cóż mogę powiedzieć - może tylko, że w czasie posiłku zapadła cisza a potem to już same zachwyty :-) ogromnie nam ten makaron smakował, do tego pomidorki są świeże, tylko lekko podsmażone z bakłażanem by po prostu zrobiy się ciepłe  pozostają więc soczyste i aromatyczne. Już zastanawiam się kiedy będzie powtórka. A do tego przygotowywuje się błyskawicznie - tyle ile potrzeba na ugotowanie makaronu. Polecam!

      Makaron z bakłażanem i pomidorami
      dla 2 osób
      200 g makaronu (kształt obojętny)
      3 łyżki oliwy
      2 małe bakłażany (lub 1 większy)
      1-2 ząbki czosnku posiekane
      szczypta cukru
      4 pomidory pokrojone na kawałki
      1-2 łyżki kaparów 
      duża garść posiekanej z grubsza natki piertuszki
      sól/pieprz

      W czasie, gdy gotujemy makaron rozgrzewamy oliwę na patelni i wrzucamy pokrojone na kawałki bakłażany. Smażymy na dużym ogniu mieszając około 5 minut. Dodajemy czosnek, cukier, sól i pieprz i smażymy kolejne 2 minuty mieszając. Na koniec dodajemy pomidory, kapary i natkę pietruszki  (zostawiamy odrobinę do przybrania na koniec) - smażymy mieszając by całość była gorąca. Nasz makaron powinien być już gotowy, więc go odcedzamy i wrzucamy na patenię. Mieszamy z bakłażanem i pomidorami i od razu podajemy. Przed podaniem posypujemy natką. Gotowe!

      Danie jest moją propozycją do "Cukiniowego sierpnia" oraz "Smacznie i pomidorowo"

      3 August 2010

      polędwiczki wieprzowe w sosie musztardowym

      W sobotę dla zaproszonych gości postanowiłam przygotować coś nowego. U Dwóch Chochelek wypatrzyłam bardzo smakowity przepis na polędwiczki w sosie musztardowym. Wyszły wyśmienicie! Mięso jest delikatne, soczyste i aromatyczne. Ja moje polędwiczki podałam z malutkimi młodymi ziemniaczkami i fasolką szparagową przez nas wyhodowaną (a zasadniczo przez mojego męża). Polędwiczki przygotowałam z niewielkimi zmianami. Gorąco polecam, bo bardzo nam smakowały, a Chochelkom dziękuję za pyszny przepis!

      Polędwiczki wieprzowe w sosie musztardowym
      dla 4 osób

      ok 600 g polędwiczek wieprzowych
      2-3 ząbki czosnku
      200 ml śmietanki 18%
      2-3 łyżki musztardy francuskiej
      1 łyżka oliwy
       sól, pieprz

      Polędwiczki opłukałam i wytarłam ręcznikiem papierowym. Pokroiłam na grube plastry i lekko rozgniotłam ręką. Na rozgrzanej oliwie obsmażyłam mięso z obu stron i następnie dodałam posiekany czosnek, doprawiłam solą i pieprzem, przykryłam i na średnim ogniu dusiłam ok 5 minut (obracając w trakcie). Gdy mięso było prawie gotowe wlałam na patelnię śmietankę i dodałam musztardę. Po paru minutach gdy sos zgęstniał mięso było gotowe do podania!

      2 August 2010

      zupa z cukinii ze świeżym imbirem

      Dziwna nieco ta pogoda - raz fale upałów, to znów bardzo chłodne i deszczowe dni. Na szczęście wróciło do nas słońce i jeśli prognoza nie kłamie to znów będziemy mieć okres gorący i słoneczny. Taka pogoda jest wręcz idealna dla roślin na działce. Dużo słońca i codzienne wieczorne podlewanie sprawiają, że wszystko rośnie w oczach! Zaczyna się u nas "klęska" urodzaju cukinii i różnych fasoli. Mam swoje wypróbowane przepisy z użyciem cukinii ale by się nam nie nudziło szukam różnych nowości. I tak trafiłam w książeczce "Soups" (wyd. Hamlyn) na prostą, a jakże aromatyczną wersję zupy z cukinii. Jedliśmy ją w weekend i pozostało po niej już tylko wspomnienie. Nie na długo, bo z pewnością będę ją powtarzać. Gorąco polecam!
      Zupa ta jest moją propozycją w akcji "Cukiniowy sierpień"

      Zupa z cukinii ze świeżym imbirem

      1,5 kg małych cukinii
      2 łyżki masła
      250 g cebuli posiekanej
      1 litr wywaru warzywnego (lub drobiowego)
      1 kopiata łyżka startego korzenia świeżego imbiru
      szczypta świeżo startej gałki muszkatołowej
      300 - 400 g ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę.
      sól/pieprz
      100 - 150 ml śmietanki 18 %

      Cukinie myjemy, odcinamy końce i kroimy na kawałki/grubsze plastry. Umieszczamy na sicie i posypujemy solą obficie. Zostawiamy na ok. 20 minut. Po tym czasie dokładnie płuczemy pod bierzącą wodą. Osączamy. W rondlu rozpuszczamy masło i lekko smażymy cebulę (jedynie by się zeszkliła). Dodajemy cukinie i smażymy mieszając ok. 5 minut. Dodajemy wywar warzywny, imbir, gałkę muszkatołową oraz pieprz i po zagotowaniu przykrywamy i gotujemy na wolnym ogniu aż warzywa będą miękkie (ok. 40 minut). Miksujemy naszą zupę dokładnie. Przed podaniem podgrzewamy. Serwujemy z polaną po wierzchu śmietanką. Smacznego!

      1 August 2010

      pyszny mus z serkiem mascarpone i owocami leśnymi


      Lato w pełni, dziś mamy już pierwszy dzień sierpnia. Sama nie wiem, gdzie umknął mi lipiec. Przy letniej pogodzie czas tak szybko ucieka. Mam ochotę na wszystko - na gotowanie, wyjazdy, czytanie, pranie, pieczenie, spacery, spotkania z przyjaciółmi, plewienie działki i w ten sposób czas umyka niepostrzeżenie.
      Wczoraj miałam dzień kuchenny i dziś chciałabym Wam przedstawić pyszny deser, który wypatrzyłam tutaj.
      Idealny na gorące letnie dni. Pyszny, delikatnie słodki i aromatyczny. A do tego prosty w wykonaniu.

      Mus z serkiem mascarpone i owocami leśnymi

      150 g serka mascarpone
      200 ml śmietanki kremówki
      50 g cukru pudru
      1 szklanka malin
      1 szklanka borówek
      2-3 łyżki  likieru Cointreau

      Owoce płuczemy i osączamy na papierowym ręczniku. Przekłądamy do miseczki i skrapiamy alkoholem, delikatnie mieszamy.
      Śmietanę ubijamy z cukrem na sztywno. W osobnej miseczce miksujemy serek na gładką masę i mieszamy delikatnie z ubitą śmietaną. W pucharkach umieszczamy warstwę owoców, następnie mus i dekorujemy pozostałymi owocami. Wkładamy na ok. 2-3 godziny do lodówki. Podajemy schłodzone.
      Smacznego!


      Na zdrowie! Maliny!

      Mus jest moją propozycją w "Festiwalu Mascarpone" oraz w "Akcji Malinowej"