Przepisy

5 December 2014

Pierogi Maćka - z mięsem, kapustą i grzybami :)


Wracam po przerwie z prawdziwym hitem !!!! Pierogi nie z tej ziemi :) Przepis udało mi się wyciągnąć od mojego przyjaciela Maćka, który fantastycznie gotuje, robi to z prawdziwą pasją i jest prawdziwym mistrzem pierogów :) Maciek był na tyle miły, że nie tylko podzielił się ze mną swoim przepisem ale też zgodził się bym go tutaj zamieściła :)
Ja niestety w temacie pierogów nigdy nie byłam ekspertem, trochę podchodziłam do nich jak do jeża. Co roku przygotowuję pierogi na Wigilię z moją Mamą i na tym koniec. Postanowiłam to zmienić i efekt, przyznaję, prześcignął moje najśmielsze oczekiwania :) Pierogi wyszły pyszne, aromatyczne i śliczne. To też zasługa Maćka, który namówił mnie na mały zakup - gadżetu do lepienia pierogów :)
I tym samym pierogi wyszły zgrabne, wszystkie takie same i się pięknie zlepiły :)
Koniec paplaniny, zapraszam do popróbowania sił i przygotowania ich u siebie w domu !!!

Pierogi Maćka

ciasto (robiłam dwa razy z połowy porcji) :
1 kg mąki pszennej
ok. 3 łyżek oleju
2-3 szczypty soli
ok3 szklanek wrzącej wody (a zasadniczo trzeba dać tyle by ciasto było elastyczne )

nadzienie:
1 kg mięsa wołowego (u mnie łata wołowa)
1 kg kiszonej kapusty
100 gr suszonych prawdziwków
sól /
listek laurowy/ziele ang./pieprz w ziarenkach
2-3 średnie cebule, posiekane
masło (najlepiej klarowane)

Najpierw zagotowujemy wodę, wrzucamy kawałek mięsa, nieco soli, listek laurowy, ziele ang i ziarenka pieprzu i gotujemy powoli ok 3 godzin aż mięso będzie mięciutkie. Wyciągamy je wtedy z wody i studzimy na talerzu.
Do osobnego rondla wrzucamy kapustę kiszoną, suszone prawdziwki (u mnie w plasterkach) i zalewamy paroma szklankami wody. Gotujemy ok 1 godziny aż kapusta będzie miękka, po czym odkrywamy pokrywkę i smażymy mieszając aż płyn nam wyparuje. Trzeba uważać by kapusta się nie przypaliła !
Mięso mielimy w maszynce i przekładamy do miseczki, po czym mielimy kapustę z grzybami i przekładamy do osobnego naczynia.

Na dużej patelni podsmażamy na maśle (parę łyżek co najmniej) połowę posiekanej cebuli i gdy się lekko zbrązowi dodajemy ok połowę mięsa i połowę kapusty. Mieszamy i smażymy aż powstanie jednolity farsz. W razie potrzeby dodajemy nieco więcej masła. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Przekładamy do osobnego naczynia i smażymy drugą część farszu.
Do przygotowania ciasta użyłam mojego miksera i przygotowałam ciasto w dwóch partiach - do miski wlewamy olej, wrzącą wodę i dodajemy sól. Dodajemy wreszcie mąkę i miksujemy hakiem aż ciasto zbierze się w kulkę. W razie potrzeby dolewamy więcej wrzątku lub podsypujemy nieco mąki. Ciasto powinno być miękkie, elastyczne i odrobinę lepkie.
Gotowe ciasto przekładamy do miseczki i przykrywamy.
Stolnicę posypujemy mąką i wałkujemy ciasto partiami bardzo cieniutko. Wykrawamy kółka średnicy 9-10 cm i lepimy pierogi - ręcznie lub z pomocą gadżetu :)
Pierogi układamy na lnianej ściereczce. Już są gotowe do gotowania.
Gotujemy je w dużej ilości osolonej wody, ok. 3 minuty od wypłynięcia.
Gotowe pierogi odcedzamy i podajemy. U mnie polane masełkiem i podsmażoną cebulką.
Pyszne !!!


29 September 2014

Tajskie zielone curry


To jedno z najprostszych i najsmaczniejszych curry jakie ostatnio przygotowałam :)
Niezwykle szybkie, wystarczy tylko wszystkie składniki wcześniej pokroić i nastawić ryż, najlepiej jaśminowy :)

Tajskie zielone curry

220 gr kurczaka bez kości ani skóry, pokrojony na nieduże kawałki
1 mała zielona cukinia, pokrojona na kawałki
2 średnie cebule, pokrojone na piórka
1 zielona papryka, pokrojona na kawałki
pół szklanki mrożonego groszku
puszka mleczka kokosowego (ok. 300 ml)
2 łyżki oleju
1 spora łyżka zielonej pasty curry
liście świeżej bazylii tajskiej

Rozgrzewamy wok/patelnię, nalewamy olej i dodajemy pastę curry, smażymy mieszając. Dodajemy kawałki kurczaka, smażymy jeszcze pare minut mieszając, dodajemy pozostałe warzywa i zalewamy mleczkiem kokosowym. Gotujemy 5 minut aż kurczak będzie ugotowany a warzywa lekko chrupiące. Podajemy wraz z ryżem jaśminowym i listkami świeżej bazylii tajskiej :)


31 August 2014

Makaron zapiekany z bakłażanem


Przepis na zapiekany makaron dostałam od koleżanki mieszkającej na Sycylii :) Przepis zasadniczo jest jej męża Sycylijczyka :) Wyszedł nam bardzo smakowicie :))) Polecam!

Makaron zapiekany z bakłażanem

1 bakłażan
250 gr makaronu
ok. 350 ml sosu pomidorowego (passaty)
1 szklanka mrożonego groszku
2 mozarelle, parmezan tarty
oliwa
sól/pieprz

Bakłażana kroimy na plasterki ok. 0,5 mm grubości i smażymy na oliwie na patelni. Po usmażeniu przekładamy na ręcznik papierowy. Sos pomidorowy przelewamy na patelnię z odrobiną oliwy i smażymy aż nieco odparuje. Doprawiamy solą i pieprzem. Groszek gotujemy i odcedzamy. Makaron gotujemy al dente i po odcedzeniu mieszamy wraz z groszkiem z sosem pomidorowym.
Naczynie do zapiekania smarujemy oliwą i wysypujemy bułką tartą. Połowę makaronu przekładamy na spód, posypujemy połową startego parmezanu, układamy na to plastry bakłażana i 1 mozarellę pokrojoną na plasterki. Ponownie układamy na wierzch pozostały makaron, posypujemy parmezanem, układamy pozostałe plastry bakłażana i kładziemy na wierzch drugą mozarellę pokrojoną na plasterki.
Całość wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 C i pieczemy ok. 20 minut aż ser się roztopi.
Podajemy od razu!
Smacznego

28 July 2014

Tarta z morelami



Pachnąca latem, w kolorze słońca tarta z morelami :)

Tarta z morelami

kruchy spód:
250 g mąki tortowej
130 g masła
35 g cukru pudru
nieco bardzo zimnej wody

nadzienie:
200 ml śmietanki słodkiej
2 duże jajka
3 łyżki cukru pudru
10-12 dojrzałych moreli

Najpierw przygotujemy spód do tarty. Najpierw wrzucamy do malaksera mąkę, masło i cukier puder, miksujemy aż składniki się połączą i powstaną drobniutkie grudki. Wciąż miksując dolewamy zimnej wody, niewiele, około 1/5 - 1/4 szklanki i miksujemy aż składniki ciasta się połączą i powstanie kula. Wykładamy ją na oprószoną mąką stolnicę, formujemy kulkę, zawijamy w folię do żywności i wkładamy na 1 godzinę do lodówki. Po godzinie wałkujemy ciasto dosyć cienko i wykładamy nim formę wysmarowaną wcześniej masłem. Nakłuwamy widelcem i wkładamy na około 30 minut do lodówki. Nagrzewamy piekarnik do 170 C, tartę przykrywamy papierem do pieczenia i wykładamy na papier ceramiczne kulki (lub ryż czy fasolę) dla obciążenia. Pieczemy około 10 minut po czym ściągamy delikatnie papier i kulki i dopiekamy jeszcze ok 15 minut aż ciasto będzie upieczone i złociste. 
Na podpieczony spód układamy połówki morel. W naczyniu mieszamy dokładnie śmietankę z jajkami i cukrem.Zalewamy delikatnie morele i wstawiamy do piekarnika na kolejne 30 minut.
Po upieczeniu posypujemy cukrem pudrem :)
Gotowe!


8 June 2014

Tarta ze świezym szpinakiem


Nie chciałabym się przechwalać, ale parę dni temu upiekłam tartę, która wyszła wprost rewelacyjnie! Oczywiście zawdzięczam to świeżutkiemu szpinakowi i dodatkowi bardzo dobrego sera. Proporcje na tarte ok. 25 cm.

Tarta ze świeżym szpinakiem

kruche ciasto:
220 gr mąki pszennej
65 gr masła z lodówki
65 gr smalcu z lodówki
szczypta soli
75 gr bardzo zimnej wody

nadzienie:
bardzo duży pęczek świeżego szpinaku
2-3 ząbki czosnku
3-4 łyżki masła
200 ml śmietanki 18 %
3 jajka
sól/pieprz
ok. 50-75 gr dobrego sera typu blue - u nas Stilton

Wcześniej przygotowujemy sobie kruche ciasto - najlepiej w malakserze zmiksować mąkę, sól, masło i smalec i potem dodać wodę i gdy powstanie kulka przekładamy na lekko omączoną stolnicę, zagniatamy parę razy, formujemy kulkę, zawijamy w folię do żywności i wkładamy na kilka godzin do lodówki.  Po tym czasie ciasto wałkujemy na grubość ok 3 mm i wykładamy ciastem formę do tarty (uprzednio wysmarowaną masłem). Widelcem robimy dziurki w całym spodzie i wkładamy do lodówki na ok. 1 godzinę. Ciasto podpiekamy w 180 C przykryte pergaminem i obciążone kulkami ceramicznymi przez 15 minut, potem jeszcze 5 minut bez przykrycia.
Gdy ciasto się podpieka, myjemy dokładnie liście szpinaku i jeszcze mokre wkładamy do dużego rondla. Przykrywamy i stawiamy na dosyć dużym ogniu, co jakiś czas mieszając aż liście zupełnie "zwiędną" i staną się miękkie. Wtedy odcedzamy szpinak i wkładamy do miski z bardzo zimną wodą na kilka minut. Odcedzamy i odciskamy w dłoniach by pozbyć się nadmiaru wody. Odciśnięty szpinak kroimy nożem na mniejsze kawałki - wedle uznania.
Czosnek obieramy i drobniutko siekamy. W malutkim rondelku rozpuszczamy masło i na bardzo małym ogniu podsmażamy czosnek ściągając co chwilę by się przypadkiem nie zrumienił, bo stanie się wtedy gorzki.
Szpinak przekładamy do miseczki, doprawiamy solą i pieprzem i łyżeczką polewamy czosnkiem z masłem, mieszamy dokładnie i wykładamy na podpieczoną tartę. Śmietankę mieszamy dokładnie z jajkami, dodajemy sól/pieprz, mieszamy i zalewamy tartę. Ser kruszymy w palcach i kładziemy na wierzch. tarte wkłądamy do piekarnika i pieczemy w 190 C ok. 35 minut, aż nadzienie się zetnie.
Tartę podajemy na gorąco lub na zimno, ale myślę, że smaczniejsza jednak na gorąco.



3 June 2014

Congee - nasze tajskie śniadanie


Ci co zaglądali tutaj zimą, podczas naszej podróży do Azji, pamiętają pewnie moje zachwyty nad zupami, w tym nad moim wielkim odkryciem, czyli "congee". Congee zajadaliśmy się w Tajlandii, a inną jego wersją w Malezji, tam do zupy ryżowej dodawano jedynie różne mięsa. Ostatnie zimne poranki przywołały wspomnienia tej świetnej zupki. Po krótkich poszukiwaniach w internecie okazało się, że to łatwe, choć nieco czasochłonne danie. Może idea ryżowego kleiku nie każdemu wydaje się ponętna, mnie również z początku zbytnio nie pociągała, lecz w praktyce zupa jest rewelacyjna! Do tego zdrowa i syta. Zupełnie nie przypomina polskiego kleiku bez smaku i koloru. Bardziej smakuje mi congee w Tajlandii, jest pełne aromatów i pysznych dodatków. I wcale nie tylko na chłodne poranki. 
Ja przygotowałam sobie większą porcję i mieliśmy czym się zajadać przez parę poranków.

Tajskie Congee
6-8 pocji

1 szklanka zwykłego białego ryżu
ok 1 litra chudego rosołu/bulionu (opcjonalnie)

300 gr mielonego mięsa wieprzowego
1-2 ząbki czosnku, przeciśnięte przez praskę
1 -2 łyżeczki sosu rybnego
biały mielony pieprz
świeże jajka - jedno na porcję, w temperaturze pokojowej
świeży korzeń imbiru, obrany i pokrojony na cieniutkie słupeczki
młoda zielona cebulka, pokrojona
sos sojowy
sos rybny
świeże chilli pokrojone na cieniutkie plasterki (opcjonalnie)

Ryż płuczemy dokładnie na sicie pod bieżącą wodą. W dużym rondlu zagotowujemy rosół/wywar/wodę i wrzucamy ryż. Gotujemy na małym ogniu mieszając regularnie przez ok. 2 godziny, w razie potrzeby dolewając wody, aż ryż się rozgotuje i powstanie w miarę gęsta zupa.
Mięso mielone mieszamy z czosnkiem, sosem sojowym i białym pieprzem, dobrze wyrabiamy ręką i odstawiamy na bok. W rondlu zagotowujemy wodę, formujemy małe kulki z mięsa i wrzucamy by się ugotowały (dosłownie parę minut). Odcedzamy i odstawiamy na bok.
Gdy zupa jest już gotowa i bardzo gorąca, jajka (jedno na porcję) wkładamy do gotującej wody i gotujemy w ok. 30 sekund, odcedzamy. Zupę nalewamy do miseczek, do każdej wbijamy jajko, dodajemy kilka kulek wieprzowych, nieco imbiru (wedle upodobania, ja lubię dosyć sporo), cebulkę, doprawiamy sosami sojowym i rybnym i podajemy od razu. Podczas mieszania zupy, jajko pod wpływem temperatury wytworzy kremową konsystencję. Pyszne!


31 May 2014

Scony z River Cottage na niedzielny podwieczorek


Ostatnio parę razy piekłam scony według przepisu z River Cottage. Bardzo pyszne, zwłaszcza z dżemem truskawkowym i angielską śmietaną "clotted cream" (lepiej nie wiedzieć ile ma kalorii). Scony przygotowuje się bardzo szybko i są świetne jeszcze ciepłe do popołudniowej kawy czy herbaty.

Scony z River Cottage

300 gr mąki pszennej np. tortowej
2 łyżeczki (płaskie) proszku do pieczenia
szczypta soli
75 gr masła w temperaturze pokojowej
50 gr drobnego cukru do wypieków
1 średnie jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
120 ml tłustej śmietanki
+ odrobina mleka do posmarowania po wierzchu

Wszystkie składniki umieszczamy w naczyniu, wyrabiamy ręką i przekładamy na stolnicę. Wałkujemy ciasto na grubość ok 3 cm. Wykrawamy kółka ok 7 cm średnicy i przekładamy na blachę przykrytą papierem do pieczenia. Powinniśmy otrzymać ok. 8 sztuk. Scony smarujemy z wierzchu mlekiem i blachę wkładamy do piekarnika nagrzanego do 200 C. Pieczemy ok. 15 minut aż skony pięknie wyrosną i zezłocą się z wierzchu.

30 May 2014

Ham and Egg Pie


Dziś zapowiadany wcześniej ciąg dalszy kuchni brytyjskiej - Ham and Egg Pie, czyli coś na kształt tarty/quicha lecz z ciastem na wierzchu. Jak sama nazwa wskazuje, wewnątrz znajdują się szynka i jajka jako główne składniki. Moja forma na pie jest dosyć duża, ma ok. 30 cm średnicy, stąd odpowiednio większe proporcje. Bez problemu wystarcza dla 6 - 8 osób jako danie główne. Podajemy na gorąco, na przykład z młodymi ziemniaczkami.

Ham and Egg Pie

kruche ciasto:
450 gr mąki pszennej
130 gr masla z lodówki
130 gr smalcu z lodówki
duża szczypta soli
150 ml bardzo zimnej wody

nadzienie:
300 gr ugotowanej wędzonej szynki
150 gr wędzonego boczku


250 ml śmietanki 18 %
3 jajka
sól/pieprz
6-8 jajek
odrobina mleka do posmarowania ciasta

Najpierw przygotowujemy ciasto, najlepiej w dwóch partiach (w malakserze całość może być trudno zrobić na raz). Do malaksera wrzucamy mąkę, sól i masło ze smalcem. Miksujemy przez ok 10-20 sekund. Dodajemy wodę, miksujemy aż powstanie kulka ciasta. Wykładamy na lekko omączoną stolnicę, formujemy kulkę, zwijamy w folię spożywczą i chowamy na parę godzin do lodówki. Następnie połowę ciasta wałkujemy  (ok 3 mm grubości). Formę na pie smarujemy masłem i wykładamy ciastem. Nakłuwamy widelcem i wkładamy na godzinę do lodówki. Piekarnik nagrzewamy do 180 C. Formę wyjmujemy z lodówki, kładziemy na wierzch papier do pieczenia i wysypujemy kulki ceramiczne lub ryz/fasolę. Podpiekamy 15 minut, po tym czasie ściągamy papier z kulkami i podpiekamy dalsze 5 minut.
W między czasie przygotowujemy nadzienie. Wpierw kroimy boczek na drobną kostkę i podsmażamy przez kilka minut. Szynkę kroimy w kostkę ok. 1,5 cm. Na podpieczony spód wykładamy szynkę i boczek. W miseczce mieszamy śmietankę, 3 jajka oraz sól/pieprz i zalewamy szynkę. Następnie delikatnie rozbijamy pozostałe jajka (6-8 w zależności od wielkości formy) i umieszczamy jajka na wierzchu w równych odległościach. Wałkujemy pozostałą połowę ciasta. Pędzelkiem smarujemy mlekiem brzeg podpieczonego ciasta. Kładziemy na wierzch rozwałkowane ciasto, widelcem uciskamy końce tak by się zlepiły ze spodem i odcinamy nożem nadmiar ciasta. Smarujemy po wierzchu mlekiem by się przy pieczeniu ładnie zrumienił. Robimy w części centralnej 2 niewielkie nacięcia w cieście - ok. 2 cm długości, by para miała się którędy wydostawać. Pieczemy ok. 30 minut. Podajemy gorące. Kroimy tak, by na każdą osobę wypadło 1 całe jajko. Gotowe!

24 May 2014

Quiche Lorraine na zimno lub na ciepło


Wiem, wiem, już miesiąc cisza na blogu, przepraszam tych co tu zaglądają. Ostatnie tygodnie były jednak dosyć intensywne, skręcona kostka, wyjazd do Anglii, praca... Mam za to parę zaległych wypieków, które mam nadzieję w najbliższych dniach pojawią się na blogu. Ponieważ ostatnio byliśmy w "angielskich" klimatach (różne smaczne rzeczy przywieźliśmy z naszego wyjazdu), więc i najbliższe wpisy związane są z kuchnią angielską. Dziś tarta-quiche, której nazwa wskazuje nieco inne pochodzenie, lecz na wyspach jest bardzo popularna. Nie wiem jak to się stało, że wcześniej nie znalazła się na blogu, gdyż bardzo często ją piekę. Tym razem przygotowałam ją do zjedzenia na zimno stąd udało się i fotki strzelić :-) Quiche jest pyszny sam lub jako część dania głównego, wtedy oczywiście podajemy od razu gorący na przykład z młodymi ziemniaczkami i sałatka. Przepis jest na standardową formę do tarty ok 25 cm.

Quiche Lorraine

kruche ciasto:
225 gr mąki pszennej
szczypta soli
65 gr masła z lodówki pokrojonego w kostkę
65 gr smalcu z lodówki pokrojonego w kostkę
75 gr bardzo zimnej wody

nadzienie:
250-300 gr wędzonego chudego boczku, pokrojonego w drobną kostkę
1-2 cebule drobno posiekane
1 łyżka masła
250 ml śmietanki słodkiej 18 %
3 jajka
sól/pieprz do smaku

Najpierw przygotowujemy ciasto. Do malaksera wrzucamy mąkę, sól i masło ze smalcem. Miksujemy przez ok 10-20 sekund. Dodajemy wodę, miksujemy aż powstanie kulka ciasta. Wykładamy na lekko omączoną stolnicę, formujemy kulkę, zwijamy w folię spożywczą i chowamy na parę godzin do lodówki. Następnie ciasto wałkujemy  (ok 3 mm grubości). Formę do tarty smarujemy odrobiną masła i wykładamy ciasto. Dociskamy do foremki, odcinamy wystające kawałki, nakłuwamy widelcem spód tarty i chowamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie nagrzewamy piekarnik do ok. 180-190 C i naszą tartę wykładamy papierem do pieczenia, wykładamy na wierzch kulki ceramiczne lub suchą fasolę i podpiekamy ok. 15 minut. Po tym czasie ściągamy papier z kulkami (fasolą) i podpiekamy jeszcze 5 minut.
W międzyczasie przygotowujemy nadzienie. Na patelni podsmażamy boczek, ściągamy i na łyżce masła smażymy cebulkę aż stanie się szklista. Na podpieczony spód wykładamy posmażoną cebulkę i boczek. W miseczce rozbełtujemy dokładnie jajka w śmietance, dodajemy soli i pieprzu i wylewamy na tartę. Całość wkładamy do piekarnika i pieczemy ok. 30 minut aż masa się zetnie. Gotowe!


19 April 2014

Hot Cross Buns - angielskie bułeczki na Wielkanoc


Jak co roku, piekę dla nas tradycyjne angielskie bułeczki na Wielkanoc. To już czwarty przepis, który wypróbowuję, poprzednie można oczywiście znaleźć na blogu. Bułeczki są bardzo smaczne i pachnące, najlepiej smakują z masłem i kubkiem gorącej herbaty.

Radosnych i Spokojnych Świąt Wielkanocnych

Hot Cross Buns

625 g mąki pszennej chlebowej
1 łyżeczka soli
2 łyżeczki "mixed spice" - angielskiej mieszanki przypraw - można wykorzystać naszą przyprawę do pierników
45 gr masła
85 gr cukru
1 cytryna - tylko skórka starta
20 gr świeżych drożdży lub 1 1/2 łyżeczki drożdży instant
1 jajko
275 ml letniego mleka
70 gr rodzynków lub "currants"
70 gr skórki pomarańczowej kandyzowanej

do zrobienia krzyżyków - pasta z mąki i wody
do glazury: 50 gr cukru i 50 gr wody, zagotowujemy by powstał syrop

Suche składniki, bez bakalii, mieszamy w naczyniu. Osobno w mleku rozpuszczamy drożdże, dodajemy masło i jajko i dodajemy do suchych składników. Wyrabiamy ciasto tak by było gładkie i elastyczne, na koniec dodajemy bakalie i wyrabiamy by były równomiernie rozprowadzone. Ciasto wkładamy do miski i przykrywamy. Zostawiamy na około godzinę do wyrośnięcia, aż podwoi objętość. Ciasto wykładamy na stolnicę, kroimy na 12 kawałków i formujemy okrągłe bułeczki. Układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykrywamy lnianą ściereczką i folią i zostawiamy około 45 minut do wyrośnięcia. W międzyczasie przygotowujemy sobie pastę do krzyżyków. Przekładamy ją do woreczka i gdy bułeczki są już wyrośnięte, odkrawamy końcówkę woreczka i wyciskamy pastę tworząc na bułeczkach kształt krzyża. Wkładamy od razu do piekarnika nagrzanego do 220 C. Bułeczki pieczemy około 12-15 minut, aż się ładnie zbrązowią. Gdy bułki są w piekarniku przygotowujemy syrop (zagotowujemy wodę z cukrem). Od razu po wyjęciu bułek z piekarnika smarujemy je pędzelkiem syropem i przekładamy na kratkę by wystygły. Gotowe!


18 April 2014

Aromatyczne pesto z kolendry


Dziś Wielki Piątek i choć moja propozycja nie należy do kanonu tradycyjnych dań świątecznych to jednak świetnie nadaje się na danie postne w dniu dzisiejszym. Kolendra wspaniale pachnie i moim zdaniem pesto takie może śmiało konkurować z tym z bazylii. Nam ogromnie smakowało! Ze średniego pęczku wyjdzie nam porcja akurat dla 2 osób.


Pesto ze świeżej kolendry

pęczek świeżej kolendty
2-3 łyżki orzeszków piniowych lub orzechów włoskich
1 łyżeczka soku ze świeżej cytryny lub limonki
kilka żyżek oliwy
sól/pieprz do smaku

Kolendrę płuczemy i osuszamy. Wkładamy do blendera wraz z orzechami i sokiem z cytryny. Miksujemy przez chwilę, powoli dodajemy oliwę i miksujemy do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Doprawiamy solą i pieprzem do smaku. 
Podczas gotowania makaronu, rozrabiamy pesto w miarę potrzeby paroma łyżkami wody z makaronu, by nie było zbyt gęste i dobrze pokryło makaron. Ugotowany makaron mieszamy z pesto i najlepiej przed podaniem zetrzeć po wierzchu nieco świeżego Parmezanu.

16 April 2014

Bułeczki pszenne razowe

Dziś chciałabym podzielić się przepisem na smaczne i zdrowe bułeczki. Niedawno kupiłam świetną mąkę pszenną z pełnego przemiału "Basia". Jest drobno mielona i ciasto wychodzi gładkie i elastyczne. Od kilku tygodniu dosypuję ją do moich chlebów i bułek. Z pewnością takie bułeczki są zdrowsze, a przy tym bardzo smaczne.

Bułeczki pszenne razowe

250 gr mąki pszennej razowej lub z pełnego przemiału ("Basia")
250 gr mąki pszennej chlebowej
10 gr soli
15-20 gr drożdży świeżych
300 ml ciepłego mleka
1 łyżka rozpuszczonego masła
2 łyżki aktywnego zakwasu

Mieszamy mąki, dodajemy sól. W ciepłym mleku rozpuszczamy drożdże, dodajemy masło i zakwas i mieszamy z mąką. Zagniatamy ciasto (w razie potrzeby dodajemy odrobinę więcej mleka lub mąki, by uzyskać właściwą konsystencję) i wyrabiamy aż stanie się elastyczne i gluten się dobrze rozwinie. Formujemy kulę i odstawiamy do miski, przykrywamy i zostawiamy w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na około 45 minut, aż ciasto podwoi swoją objętość. Odgazowujemy (wykładamy na stolnicę i ugniatamy palcami) ponownie tworzymy kulę i znowu zostawiamy do wyrośnięcia. Można powtarzać 2-3 razy. Dobrze wyrośnięte ciasto wykładamy na stolnicę, dzielimy na 10-12 kawałków, formujemy bułeczki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Przykrywamy lnianą ściereczką i folią. Zostawiamy w cieple aż bułeczki wyrosną - ok. 30 minut. Gotowe bułeczki smarujemy po wierzchu mlekiem i posypujemy na przykład makiem (wedle upodobania). Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 220 C i pieczemy ok. 15-20 minut. Zaglądamy do bułeczek, żeby się nie przypiekły zbytnio. Gdy się zrumienią wyciągamy i studzimy na kratce. Gotowe!


15 April 2014

Humus z kolendrą i cytryną


Bardzo lubimy różne zakąski i humus jest jedną z nich. Robiliśmy już parokrotnie klasyczny, a dziś dla odmiany bardziej cytrynowy i z dodatkiem kolendry. Pyszny! Wiem, wiem, powinno się gotować samemu cieciorkę, bo jest znacznie lepsza, lecz z puszkową jest dużo mnie pracy. Tak więc poniżej polecam szybki przepis na aromatyczny humus!

Humus z kolendrą i cytryną

1 puszka ciecierzycy ( 400 gr)
! duży ząbek czosnku, posiekany
1 -2 łyżek greckiego jogurtu
1 1/2 łyżki pasty tahini
2 łyżki oliwy extra vergine z oliwek + łyżka do polania na końcu
1 cytryna - skórka starta oraz sok
sól do smaku
1 pęczek świeżej kolendry - ok. 20 gr + parę listków do dekoracji

Ciecierzycę osączamy i płuczemy na sicie po czym przekładamy do blendera. Dodajemy czosnek, jogurt, pastę tahini, oliwę sok i skórkę otartą z cytryny oraz szczyptę soli. Miksujemy do uzyskania gładkiej pasty. Dodajemy na koniec listki kolendry i miksujemy pulsacyjnie. Próbujemy smak, w razie potrzeby dodajemy nieco soli lub oliwy. Przekładamy humus do szklanego naczynia, na konie  polewamy odrobiną oliwy i posypujemy dla dekoracji posiekaną kolendrą.


14 April 2014

wiosenna pasta z białego sera


Przepadam za białym serem, czasem dla odmiany robię sobie różne pasty. Dziś proponuje pastę z białego sera z rzodkiewką i szczypiorkiem (wykorzystałam młodziutki szczypiorek z naszej działki). To oczywiście klasyka, ale smakuje rewelacyjnie. Są zasadniczo dwie szkoły - jedni trą rzodkiewki na tarce (szybciej) inni (w tym ja) drobniutko siekam. Tak posiekana rzodkiewka jest pysznie chrupiąca i nie "puszcza" koloru tak szybko wymieszana z serkiem, jak rzodkiewka starta na tarce. Oczywiście pasta jest najlepsza ze świeżym chlebem :-)

Wiosenna pasta z białego sera

200 gr białego chudego twarogu
3-4 łyżki śmietany 12-18 %
szczypta soli
pół pęczka rzodkiewek
garść posiekanego szczypiorku

Serek umieszczamy w miseczce i rozgniatamy widelcem. Dodajemy sól i śmietanę i mieszamy do uzyskania kremowej konsystencji. Dodajemy drobniutko posiekaną rzodkiewkę i szczypiorek. Mieszamy i gotowe!
Przechowujemy w lodówce.


31 March 2014

Keralskie curry z ryby z mleczkiem kokosowym


Zawitały u nas na chwilę orientalne klimaty :-) Kilka dni temu zajadaliśmy się smacznym i aromatycznym choć niestety mało fotogenicznym keralskim curry z ryby :-) Przepis pochodzi z książki "The Essenntial Kerala Cookbook".

Meen Mapas 
Curry z ryby z mleczkiem kokosowym

500 gr ryby - u nas dorsza
1 i 1/2 łyżki oleju
1 łyżeczka nasion gorczycy
1/2 łyżeczki nasion kozieradki (methi)
1 średnia cebula posiekana
4 zielone chilli przecięte wzdłuż 
12 ząbków czosnku, posiekane
3 cm kawałek świeżego korzenia imbiru, obranego i posiekanego
1 gałązka świeżych listków curry (ok. 10 listków)
3 płatki "cambodge" - u nas zastąpiony pastą tamaryndową - ok. łyżeczki
1 łyżeczka soli
3/4 szklanki mleczka kokosowego

mix przypraw:
1/2 łyżeczki mielonego czarnego pieprzu
1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
1/2 łyżeczki chilli w proszku
2 łyżeczki mielonej kolendry
4 łyżki wody

Czyścimy rybę i kroimy na kawałki kilku centymetrowej wielkości ( u nas były nieco większe bo korzystaliśmy z całej ryby nie z fileta) i płuczemy. Rozgrzewamy w rondlu olej, dodajemy nasiona gorczycy, kiedy zaczną "pryskać" dodajemy nasiona kozieradki, cebulę, zielone chilli, czosnek, imbir, listki curry i smażymy mieszając aż cebulka się zeszkli. Mieszamy mix przypraw, dodajemy do rondla i smażymy mieszając jeszcze kilka minut. Dodajemy cambodge (u nas pastę tamaryndową) i za chwilę rybę, sól, mieszamy delikatnie i gotujemy na małym ogniu aż ryba będzie miękka a sos się zagęści. Dodajemy mleczko kokosowe, zagotowujemy i zdejmujemy z ognia. Gotowe!
Podajemy z ryżem basmati. Można oczywiście posypać po wierzchu świeżą kolendrą, wedle uznania. :-)

24 March 2014

Pasta serowa z dodatkiem pomidorów suszonych na słońcu


Wiosna zawitała już na dobre, również i u nas w domu zrobiło się wiosennie. Od razu przyszła mi ochota na coś lekkiego i aromatycznego na śniadanie, stąd pomysł na pastę z białego twarogu. Do tego chleb mojego wypieku z mąką z pełnego przemiału - jednym słowem - samo zdrowie :-) Jak dla mnie koniecznie z listkami świeżej bazylii.

Pasta serowa z pomidorami suszonymi na słońcu

250 g białego sera chudego
3-4 łyżki śmietany 18 %
5-6 sporych pomidorów suszonych na słońcu (ze słoiczka z oliwą)
listki świeżej bazylii

Najpierw zmiksowałam w blenderze pomidory, potem dodałam biały ser i stopniowo dodawałam śmietanę by uzyskać właściwą konsystencję.W razie potrzeby doprawić solą/pieprzem - wedle gustu. Gotową pastę przechowujemy w lodówce. Podajemy najlepiej z listkami świeżej bazylii



15 March 2014

Tartletki z cebulką, pieczarkami i gorgonzolą


Już mijają dwa tygodnie od naszego powrotu z Azji, sama nie wiem, gdzie nam uciekły te dni. Oczywiście od razu wpadliśmy w wir zajęć i spraw codziennych i siłą rzeczy brakło czasu na natchnienia kulinarne. Dziś mam nadzieję zacząć bardziej regularne wpisy z mojej kuchni :-) Tak więc na start małe tartletki, które przygotowałam na nasz lunch. Miałam trochę ciasta kruchego w lodówce a że nie lubię niczego marnować skomponowałam szybkie danie. Wyszło bardzo smacznie, ciasto było mojej produkcji, bardzo kruche a nadzienie dzięki gorgonzoli miało zdecydowany smak. Bardzo fajne również na ciepłą przystawkę.

Tartletki z cebulka, pieczarkami i gorgonzolą
(2 sztuki)

kruche ciasto
1 łyżka masła
1 duża czerwona cebula
4 duże pieczarki
50-60 gr sera gorgonzola dolce

Podpiekamy w 200 C kruche ciasto w małych foremkach na tartletki (ok. 10-12 cm średnicy) przez około 15 minut. W tym czasie podsmażamy na maśle pokrojone pieczarki i cebulkę i nakładamy na podpieczone spody. Na wierzchu układamy kawałki sera i pieczemy dalsze 7-10 minut aż ser się rozpuści. Podajemy od razu.

1 March 2014

Or Tor Kor Market w Bangkoku


Aż trudno uwierzyć, że dopiero w tym roku odkryliśmy jeden z najbardziej zachwycających targów w Bangkoku a być może w tej części świata! Or Tor Kor - bo tak się nazywa, zachwycił nas, zaparł dech w piersiach, po prostu oczarował! Rzędy równiutko ułożonych owoców, zupełnie jak od linijki, wszelakie możliwe warzywa, ryby, mięso no i gotowe już smakowitości, od sałatek czy satajów przez omlety z ostrygami i małżami, potem zupy, różnorakie curry, owoce morza aż po słodkości. Nie wiadomo gdzie patrzeć i czego smakować. Do tego targ jest bardzo czysty, jasny i przestronny. Łatwo też do niego dojechać metrem, wysiada się dosłownie u wejścia! A wszystko zaczęło się od serii programów Ricka Steina z jego podróży po Azji. Jakoś tuż po Nowym Roku oglądałam w telewizji odcinek o Tajlandii w którym Rick Stein wracał po wielu latach do różnych ciekawych miejsc. W pewnym momencie zaczął zachwycać się tym ogromnym targiem w Bangkoku, a ja zaczęłam się zastanawiać jak to się stało, że ja nawet o nim nie słyszałam!!! Rzuciłam się do Lonely Planet i tam ani słowa. Dopiero wyszperałam w internecie i oto Or Tor Kor znalazł się na szczycie listy miejsc do zobaczenia w czasie tej podróży. Udaliśmy się tam po raz pierwszy trzy tygodnie temu (wiem, nie wspomniałam ani słowa, ale też nie mieliśmy zupełnie czasu na osobny wpis), można by rzec - na zwiady. I zachwyciliśmy się! Tak więc postanowiliśmy udać się tam na spacer naszego ostatniego dnia w Bangkoku i w Tajlandii, żeby przede wszystkim coś zjeść, ale może i zrobić małe zakupy :-) W zeszłym roku przywiozłam trzy rzeczy, które posadziłam w nadziei, że u nas wyrosną. Kawałek świeżego korzenia galangalu (bo choć imbir jest dostępny to galangalu się u nas nie uświadczy) i niestety chyba nie spodobało mu się w mojej doniczce bo odmówił współpracy i postanowił zastrajkować. Tak więc na tym polu porażka. Mam nadzieję, że była to wina korzenia (nie wyglądał super świeżo) i może tym razem znajdę jakiś piękny świeżutki i uda mi się. Przywieźliśmy też kolendrę nazywaną tutaj "farang" - obcą - bo oryginalnie zdaje się z Ameryki Południowej. Zupełnie kolendry nie przypomina, to długie wąskie liście bardziej podobne do naszego mlecza. I o dziwo przyjęła się (kupiliśmy pęczek jeszcze z korzonkami) lecz chyba nasz klimat jej nie sprzyjał, bo puszczała małe listki i od razu pojawił się kwiatostan :-( Tak więc o powodzeniu nie można mówić. Za to trawka cytrynowa świetnie rośnie, w tym roku, jak zrobi się ciepło przesadzimy ją na działce do ziemi. Mam nadzieję, że pięknie się rozkrzewi.
No ale wracając do tematu :-) Gorąco zachęcam tych co wybierają się w te strony do odwiedzenia tego targu! Z pewnością nie pożałujecie! Ja już wiem, że będę tam zaglądać za każdym razem, kiedy tylko tu przyjadę. Targ czynny jest codziennie od rana aż do wieczora.Trzeba pojechać metrem MRT do stacji Kamphaneg Phet i wychodząc skierować się do wyjścia nr.3. Po wyjściu na powierzchnię naszym oczom ukaże się ogromny zadaszony targ.
To już ostatni wpis z podróży :-) Jest sobota, zaraz wybieramy się na zakupy, wieczorem kolacja w Chinatown, jutro w planach wspomniany wyżej market, a potem już tylko wieczorem lotnisko i droga powrotna do domu.W poniedziałek będziemy już u siebie i coś czuję, że szybko pojawi się na naszym stole coś stąd, bo będzie nam tęskno.

Jak widać poniżej, Or Tor Kor to bardzo przestronny targ.





Nie brakuje oczywiście wszelakiego rodzaju ryb i owoców morza






Są też różne inne lokalne specjały: pasty curry czy gotowe dania na wynos



I wszelakie inne specjały gotowe do spożycia :-)







Pyszny omlet z ostrygami i małżami


No i słodkości





Zachwyciły mnie pięknie opakowane mandarynki


Nie zabrakło też króla tutejszych owoców - duriana, za którym osobiście nie przepadam