U nas klimaty, a raczej aromaty orientalne nadal dominują. Tym razem razem ugotowałam curry tajskie, pachnące, dosyć ostre i bardzo, bardzo smaczne. Od razu wróciliśmy wspomnieniami do naszej podróży :-) W Tajlandii curry podaje się z białym ryżem i tak było i u nas.
Zielone curry z kurczakiem
1 łyżka oleju
1 cebula, posiekana
1-2 łyżki zielonej pasty curry (dałam 1 łyżkę)
375 ml mleczka kokosowego
125 ml wody
500 g udźców z kurczaka, bez skóry i kości
100 g zielonej fasolki szparagowej
6 świeżych listków kaffir
1 łyżka tajskiego sosu rybnego
1 łyżka świeżego soku z limonek kaffir
1 łyżeczka otartej skórki z limonki kaffir
2 łyżeczki brązowego cukru
1/4 szklanki świeżych listków kolendry
Rozgrzewamy w rondlu olej, smażymy posiekaną cebulę i po chwili dodajemy zieloną pastę curry, smażymy mieszając jeszcze minutę. Dodajemy mleczko kokosowe oraz wodę, mieszamy i gdy się zagotuje dodajemy kurczaka pokrojonego w kwałki, fasolkę pokrojoną na ok 3 cm kawałki oraz listki kaffir. Całość mieszamy i dusimy ok 15-20 minut. Następnie dodajemy sos rybny, sok z limonek kaffir, skórkę otartą z limonek kaffir oraz cukier, całość mieszamy. Gotowe! Przed podaniem posypujemy listkami kolendry.
Mnie w tajskim zielonym curry przeszkadza nieco wodnista konsystencja sosu, dlatego domowe staram się ugotować bardziej gęste. Chętnie przyjrzę się Twoim przyprawom, bo może w nich siła? Ja nie dodawałam nigdy rybnego sosu i tej gotowej pasty jakoś nie lubię...
ReplyDeletePozdrawiam, Aniu :)
Ja natomiast ubostwiam klasyczne, choc ta wodnista wersja mnie kusi, ciekawa jestem smaku,
ReplyDeletepozdrawiam!