Nasza podróż ma się powoli ku
końcowi. Ostatni tydzień postanowiliśmy spędzić relaksując się
nad morzem. Wpierw pojechaliśmy z Ella do Tangalla na 2 dni, a
stamtąd krótka podróż do Mirissy, gdzie właśnie odpoczywamy.
Mirissa to malutkie miasteczko na samiutkim południu Sri Lanki, w
pobliżu miasta Galle. Jak na razie jest to spokojne miejsce, gdzie
nie pobudowano jeszcze olbrzymich hoteli all inclusive z basenami
itp. Baza noclegowa to głównie malutkie prywatne hoteliki, położone
w pobliżu plaży. Na samej plaży można nie tylko się opalać, ale
też coś zjeść czy przyjemnie sączyć piwo i słuchać odgłosów
morza. Wczoraj wieczorem byliśmy świadkami jak malutkie żółwiki,
które dopiero co wykluły się z jajek, podążały w swojej
pierwszej wędrówce do morza. Były tak małe, że mieściły się
bez problemu na dłoni. Czekam, żeby zobaczyć dorosłe żółwice
wychodzące nocą na brzeg by złożyć w piasku jajka. W sobotę
spełniło się jedno z moich wielkich marzeń! Udaliśmy się rano
łodzią na wycieczkę w poszukiwaniu delfinów i wielorybów.
Delfiny przemykały pod naszą łodzią, wyskakiwały z wody i robiły
salta! Nieststy są tak szybkie, że ogromnie trudno jest je
sfotografować. Dalej natrafiliśmy na wieloryby! Te największe –
płetwale błękitne! Kilka lat temu odkryto, że u południowych
wybrzeży Sri Lanki przez dużą część roku przepływają
wieloryby i to nie pojedyncze sztuki, ale całe mnóstwo! Nie
czekaliśmy długo by je zobaczyć, trudno powiedzieć ile ich było,
bo wypływają na powierzchnię by zaczerpnąć powietrza, po czym
nurkują w głębiny, ale przez godzinę widzieliśmy ich co najmniej
dziesięć. Również i w przypadku wielorybów fotografowanie nie
jest łatwe. Po kilku, kilkunastu oddechach zanurzają się do wody i
ciężko się do nich zbliżyć na bardzo bliską odległośc. Do
tego ponad wodą pojawia się tylko niewielka część ich grzbietu.
Myślę też, że nie są zachwycone hałasem motorów łodzi, które
kręcą się z turystami żądnymi wrażeń. Ale widziałam i jestem
zachwycona!
By zupełnie nie poddać się lenistwu
wybraliśmy się w piątek do Galle, które zostało wpisane na listę
UNESCO. Stary fort założony 400 lat temu jeszcze przez
Portugalczyków, później znalazł się w rękach Holendrów i
Brytyjczyków. Jest przepięknie położony nad samym morzem, a jego
solidne mury uchroniły miasto przed tsunami w 2004 roku. Pewnie
chętnie spędzilibyśmy w Galle cały dzień, ale upał w południe
jest nie do zniesienia, więc siłą rzeczy wróciliśmy do Mirissy
by sączyć piwo w cieniu palm.
We are slowly coming to the end of our
journey. We decided to spend the last week on the beach on the south
coast of Sri Lanka. First we travelled from Ella in the mountains to
Tangalla, where we stayed two days. From there it was only a short
journey to Mirissa where we are now. Mirissa is a very small and as
yet undeveloped place. There are no big all inclusive hotels, which
is great. On Friday we went for a trip to Galle which is an old
colonial town and another UNESCO listed place. The old part consists
of a fort buitt by the Portugese 400 years ago . They were then
followed by the Dutch and the British till the independence in 1948.
The ramparts are massive and strong enough to have saved the town
from the tsunami in 2004. We wandered around the streets and I have
to say it is a very charming place. At present it is full of British
cricket fans over here for a match against Sri Lanka. On Saturday we
went on a boat trip to watch dolphins and whales. Apparently a few
years ago somebody discovered that large numbers of Blue Whales swim
very near the coast of Mirissa. We didn't have to wait long for a pod
of dolphins swimming all around our boat and then jumping out of
water and giving us a lovely show. Soon after we came to a place
where there were quite a few whales. Hard to say how many we saw as
they only surface for a short time for fresh air and then go deep
again, but there must have been around ten of them. As they came to
the surface we could only see the upper part of their bodies with the
small dorsal fin. It was magic! I never thought I would see them like
that! Last night as we were sipping beer in one of the small cafes on
the beach we saw the newly hatched turtles on their way to the sea.
They were tiny little things! I hope that before our departure we
will have a chance to see the big females that come to the beach at
night to lay eggs in the sand.
As for now we are trying hard to do as
little as possible and relax under the palms on the beach.
Plaża w Tangalla / Beach in Tangalla
Widoczki z Galle / Views from Galle
Delfiny niestety trudno sfotografować / Dolphins are hard to photograph unfortunately
Jeden z wielorybów, które widzieliśmy / One of the whales we saw
Kawałek plaży w Mirissie / Part of the beach in Mirissa
Pięknie!!! Mam nadzieję dotrzeć kiedyś na Sri Lankę.
ReplyDeleteWieloryba zobaczyć - bezcenne!
ReplyDeletePiękne zdjęcia, zazdroszczę podróży!
ReplyDelete