Przepisy

20 December 2012

curry puffs - paszteciki orientalne


Czas nagle przyspieszył, zresztą tak jest co roku przed Świętami i jak co roku obiecuję sobie przygotować różne specjały i oczywiście nie nadążam :-) Brak mi też czasu na blog, ale mam nadzieję, że to się zmieni już wkrótce.
Dziś proponuję pyszne, aromatyczne paszteciki - curry puffs. Przygotowałam je dwa tygodnie temu jako zakąskę na indyjską kolację, na którą zaprosiliśmy naszych znajomych. Nadzienie jest zasadniczo identyczne z tym jakie przygotowywuje się do indyjskich samos. Paszteciki wyszły pysznie i kilka dni później je powtórzyłam, tym razem do czerwonego barszczyku. Myślę, że są bardzo udaną alternatywą dla tradycyjnych pasztecików i można je sobie szybko przygotować do barszczyku na przykład po Świętach.

Curry Puffs

1 opakowanie ciasta francuskiego
250 g ziemniaków ugotowanych w osolonej wodzie i odcedzonych
1/2 szklanki mrożonego groszku (podgotować kilka minut i odcedzić)
1-2 łyżki oleju
1/2 łyżeczki nasion gorczycy
1/2 łyżeczki nasion kminu
1-2 zielone chilli (świeże)
1nieduża cebulka drobno posiekana
1/3 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 mielonego kminu
sól

Na rozgrzaną patelnię wlewamy olej i dodajemy gorczycę i kmin, smażymy parę minut, dodajemy następnie cebulkę i smażymy aż stanie się lekko szklista. Dodajemy pozostałe przyprawy i smażymy chwilę do wydobycia się aromatu. Dodajemy następnie rozgniecione wcześniej ziemniaki i mieszamy łyżką smażąc i rozdrabniając ziemniaki (lekko zmiażdżyć). Gdyby mieszanina była zbyt sucha dodać odrobinę gorącej wody. Na koniec dodajemy podgotowany groszek, mieszamy i dosalamy do smaku. Jak ktoś lubi bardzo pikantne jedzonko polecam dodać nieco ostrej papryki (mielonej).
Gdy nasze nadzienie nieco przestygnie przygotowujemy ciasto. W tym celu je rozwijamy i kroimy kwadraty ok 8-9 cm lub wycinamy kółka podobnej wielkości. Nakładamy łyżeczką farsz, zlepiamy brzegi i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do ok. 200 C i pieczemy ok 20 minut aż się ładnie zbrązowią.
Podajemy jeszcze gorące lub chłodne - jako zakąskę lub do barszczyku.





2 December 2012

ciasto dyniowe z orzechami i kilka fotek z mojego wyjazdu


Może zacznę od tego, że ciasto wyszło nadspodziewanie smaczne :-) Pachnące przyprawami korzennymi, wilgotne, delikatnie pomarańczowe i do tego z pysznym serkiem na wierzchu. Szybko znika, to jego jedyna wada ;-)

Ciasto dyniowe z orzechami

300 g maki pszennej tortowej
1 łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
300 g drobnego cukru do wypieków
3 łyżeczki przyprawy korzennej (użyłam angielskiej "mixed spice")
175 g orzechów włoskich
1/2 łyżeczki soli
4 jajka
200 g masła roztopionego
skórka starta z 1 pomarańczy
1-2 łyżki świeżego soku z pomarańczy
500 g miąższu dyni

250 g serka mascarpone
70 g cukru pudru
skórka otarta z 1 pomarańczy
2-3 łyżki soku z pomarańczy

kilka łyżek soku z pomarańczy do naponczowania ciasta

Mąkę, sodę, proszek do pieczenia, przyprawę korzenną, cukier, orzechy, sól i startą skórkę z pomarańczy mieszamy w dużej misce. W osobnym naczyniu rozbełtujemy widelcem jajka, dodajemy rozpuszczone, lekko przestudzone masło (by jajka nam się nie ścięły) oraz sok z pomarańczy i mieszamy. Następnie przelewamy do suchych składników i mieszamy dokładnie. Dynię ścieramy na tarce o dużych oczkach i dodajemy do ciasta, mieszamy.
Tortownicę (28 cm średnicy) smarujemy masłem i wykładamy spód papierem do pieczenia. Ciasto przelewamy do formy i wkładamy do piekarnika nagrzanego do 180 C. Pieczemy ok 35-45 minut - zależy dyni (ile wody ma w sobie). Koniecznie sprawdzamy patyczkiem czy ciasto jest upieczone, w razie potrzeby dopiekamy jeszcze kilka minut. Studzimy w tortownicy na kratce.
Gdy ciasto niceo przestygnie ale nadal jest ciepłe - ponczujemy sokiem pomarańczowym - ja użyłam ok 6-8 łyżek soku.
Wystygnięte ciasto przekładamy na talerz.
Serek mascarpone przekładamy do miseczki, dodajemy cukier puder, skórkę otartą z pomarańczy i 2-3 łyżki soku, mieszamy dokładnie i przekłądamy na nasze ciasto.
Gotowe!


A poniżej kilka zdjęć z Tajlandii i Singapuru z mojego ostatniego wyjazdu :-)










25 November 2012

Macaroni cheese z brokułem



Dziś spędziłam sporą większość dnia w kuchni. Zaczęło się od Świątecznego Puddningu Bożonarodzeniowego, który w Anglii tradycyjnie przygotowuje się w ostatnią niedzielę przed Adwentem (tzw. Stir-up Sunday). Przygotowanie puddingu zajmuje może pół godziny, każdy z członków rodziny powinien go zamieszać, przekłada się go następnie do ceramicznej formy i gotuje na parze przez...... 8 godzin! Tak przygotowany pudding czeka potem na Boże Narodzenie zawinięty w folię w jakimś chłodnym miejscu. Przed podaniem ponownie się go stawia na parze by był gorący i podaje z pysznym sosem rumowym. To już mój trzeci taki pudding. Smakuje o niebo lepiej od kupnego i do tego jaka satysfakcja!
Gdy pudding się gotował przygotowałam na nasz dzisiejszy obiad najlepszą na świecie zupę jesienno-zimową czyli żurek oraz klasykę angielską - macaroni cheese - makaron zapiekany w sosie serowym. By nieco uatrakcyjnić to danie i pod kątem wizualnym i smakowym - dodałam do niego lekko zblanszowanego brokuła. Wyszło pysznie!!!

Macaroni cheese z brokułem
porcja dla 4 osób

700 ml mleka tłustego
1 cebula obrana
1 ząbek czosnku obrany
1 liść laurowy
4-5 całych goździków
3-4 ziarenka ziela angielskiego
kilka ziaren pieprzu
2 łyżki masła
50 g mąki
200 g sera cheddar dojżałego
350 g makaronu (penne/kolanka)
1 świeży brokuł
sól/pieprz do smaku

Mleko przelewamy do rondelka, dodajemy czosnek, listek laurowy, ziele angielskie i ziarenka pieprzu. Cebulę przekrawamy na pół i wbijamy do niej goździki, dodajemy do mleka. Powoli zagotowujemy, zdejmujemy z ognia, przykrywamy i zostawiamy na pół godziny by mleka nabrało aromatu.
Gotujemy makaron prawie al dente - tak by był odrobinę twardy, odcedzamy i przelewamy zimną wodą. Brokuła kroimy na małe różyczki i blanszujemy. Odcedzamy i przekładamy do miski z bardzo zimną wodą by brokuł nie stracił koloru.
Mleko odcedzamy. W rondlu rozpuszczamy masło i gdy jest gorące, dodajemy mąkę i smażymy naszą zasmażkę mieszając przez parę minut. Powoli dodajemy mleko cały cxzas mieszając by nie powstały nam grudki. Całośc zagotowujemy i po paru minutach ściągamy z ognia. Dodajemy 3/4 startego sera i mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Dodajemy makaron i mieszamy dokładnie, dodajemy brokuły, mieszamy jeszcze raz. Ceramiczną formę smarujemy masłem, przekłądamy makaron w sosie i posypujemy po wierzchu pozostałym serem. Wkłądamy do piekarnika nagrzanego do 190 C na około 20-25 minut - aż całośc będzie gorąca  i lekko zrumieniona na wierzchu. Podajemy od razu!




22 November 2012

Pyszne curry na mój przyjazd


Wczoraj wróciłam z moich wojaży. Długa podróż (ponad 24 godziny) i różnica czasu (7 godzin) jeszcze przez parę dni będzie dawać mi się we znaki. 
Mój drogi mąż przygotował orientalną ucztę na moje przybycie - curry z kurczaka ze szpinakiem, tarka dal oraz bengalskie curry z dyni i cieciorki. Pycha! W następnym poście więcej zdjęć z podróży, a dziś przepisy na pyszne indyjskie dania w wykonaniu mojego męża. Oryginalne przepisy według Anjum Anand.

Curry z kurczaka ze szpinakiem

500 g świeżych liści szpinaku, bobrze wypłukanych
6 łyżek oleju
3 czarne kardamony
2 listki laurowe
ok. 5 cm cynamonu
3-4 zielone chilli, nacięte wzdłuż
1 duża cebula, posiekana
2 cm świeżego korzenia imbiru, obrany i posiekany
11 ząbków czosnku, obrane
3 duże pomidory, pokrojone na ćwiartki (można sparzyć i obrać ze skórki)
800 g kawałków kurczaka z kością - bez skóry
2 łyżeczki mielonej kolendry
1 i 1/2 łyżeczki przyprawy garam masala
sól do smaku
4 łyżki jogurtu naturalnego
świeżo zmielony pieprz

W blenderze miksujemy szpinak na pure dodając 1-2 łyżki wody, odstawiamy na bok.
Rozgrzewamy olej w rondlu, dodajemy kardamon, liście laurowe i cynamon oraz smażymy 20-30 sekund. Dodajemy zielone chillii cebulę i smażymy dalsze 4-5 minut aż cebula się skarmelizuje. W tym czasie miksujemy w blenderze imbir, czosnek i pomidory do uzyskania gładkiej konsystencji. Gdy cebula się skarmelizuje dodajemy sos pomidorowy, kawałki kurczaka i pozostałe przyprawy, mieszamy dokłądnie, doprawiamy solą do smaku i dusimy ok. 15 minut mieszając od  czasu do czasu. Dodajemy jogurt, mieszamy i smażymy aż sos bardzo zgęstnieje. Dodajemy pure ze szpinaku i dusimy dalsze 10-12 minut, aż kurczak będzie ugotowany. Przyprawiamy do smaku solą i pieprzem i podajemy z ryżem basmati.

Bengalskie curry z dyni i cieciorki

3 łyżki oleju
duża szczypta asafetydy
1 liść laurowy
1/2 łyżeczki przyprawy panch phoran (mieszanka kozieradki, czarnuszki, nason kopru indyjskiego, kminu oraz gorczycy)
1-2 łagodne suszone chilli
1 mała cebula, posiekana
1/2 łyżeczki mielonej kurkumy
2 płaskie łyżeczki mielonego kminu
1 kopiata łyżeczka mielonej kolendry
2 łyżeczki pasty z imbiru (można samemu zrobić - zmiksować w blenderze świeży imbir z malutkim dodatkiem wody)
500 g dyni (butternut squash), obranej i bez pestek, pokrojonej w kostkę ok. 3 -4 cm
200 ml gorącej wody
200 g cieciorki z puszki, opłukanej
1 łyżeczka przyprawy garam masala
1 łyżeczka mielonych nasion kopru indyjskiego
sól i cukier do smaku

Rozgrzewamy olej w rondlu, dodajemy asafetydę, liść laurowy, panch phoran i chilli i smażymy 1-2 minuty, mieszając. Dodajemy cebulę, mieszamy i smażymy 2-3 minuty aż cebula zmięknie i się zezłoci.. Dodajemy kurkumę, kmin i kolendrę, sól, cukier i pastę imbirową, mieszamy, dodajemy odrobinę wody, mieszamy i gotujemy 1-2 minuty. Dodajemy dynię i gorącą wodę, zagotowujemy, skręcamy ogień, przykrywamy rondel i dusimy 10-15 minut, aż dynia będzie miękka.  Dodajemy ciecieorkę, garam masala, koper indyjski i jeszcze odrobinę wody jeśli potrzeba. Doprawiamy do smaku solą i cukrem i gotujemy jeszcze parę minut. Gotowe!

Tarka dal

250 g chana dal (żóltej suszonej soczewicy)
1 litr wody
3 łyżi oleju
1 łyżka nasion kminu
1 mała cebula posiekana
3-4 całe zielone chilli nacięte nożem wzdłuż
2 cm świeżego korzenia imbiru, obranego i pokrtojonego na cienkie paseczki
3 ząbki czosnku, obrane
3 pomidory
3/4 łyżeczki mielonej kurkumy
3/4 łyżeczki przyprawy garam masala
1 i 1/2 łyżeczki mielonej kolendry
sól i świeżo zmielony pieprz
garść świeżej kolendry, posiekanej

Soczewicę wrzucamy do 900 ml wody, mieszamy i zagotowujemy. Usuwamy szumy jeśli pojawią się na powierzchni. Przykrywamy i gotujemy na małym ogniu ok. 35-40 minut aż soczewica będzie prawie miękka. W razie potrzeby dodajemy nieco więcej wody. Gdy soczewica jest gotowa zdejmujemy ją z ognia i odstawiamy by przestygła i zgęstniałą.
Rozgrzewamy patelnię z olejem, dodajemy nasiona kminu i smażymy 20-30 sekund aż wydobędzie się aromat. Dodajemy cebulę, chilli i imbir i smażymy 4-5 minut aż się zezłoci. Miksujemy w blenderze czosnek  i pomidory aż do uzyskania pure, dodajemy do smażonej cebuli, mieszamy. Dodajemy mielone przyprawy i 100 ml wody, mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem i smażymy 15-20 minut aż olej w sosie wypłynie na powierzchnię. Dodajemy ugotowaną soczewicę, mieszamy, w razie potrzeby dodajemy nieco wody. Zagotowujemy, doprawiamy solą i pieprzem do smaku i na koniec, tuż przed podaniem, dodajemy posiekaną świeżą kolendrę i mieszamy. Gotowe!

A poniżej bajeczne orchidee w przepięknym Ogrodzie Orchidei w Singapurze.


4 November 2012

francuskie paluszki z parmezanem


Dziś przepis banalnie prosty i może nawet trudno to nazwać przepisem, bo jest to zasadniczo połączenie dwóch składników - ciasta francuskiego oraz sera. Niemniej jednak efekt jest bardzo smakowity i pachnący, świetnie pasuje na zakąskę do lampki wina.
Tym samym zostawiam Was oraz mój blog na ponad dwa tygodnie. Jutro wyjeżdżam w podróż do Azji! Jest to ten miły aspekt mojej pracy, że czasem mogę wyjechać do ciepłych miejsc kiedy u nas pogoda nie rozpieszcza. No i perspektywa raczenia się świetną wschodnią kuchnią też jest bardzo miła. Nie wiem czy uda mi się coś wrzucić na bloga w czasie wyjazdu, bo program jest bardzo napięty, ale zdam relację zaraz po powrocie! Trzymajcie się ciepło!

Francuskie paluszki z serem

1 opakowanie ciasta francuskiego
1/2 szklanki startego sera typu Parmezan

Ciasto rozwijamy, na połowę wysypujemy świeżo starty ser, składamy, przyklepujemy. Można wspomóc się rozbełtanym jajkiem,  które cieniutko rozsmarowujemy na cieście, ułatwi nam to zlepienie się ciasta. Następnie ostrym nożem kroimy na paski ok. 1,5-2 cm szerokości. Delikatnie je unosimy, skręcamy i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Blachę wkładamy do piekarnika nagrzanego do ok. 200 C i pieczemy ok. 15 minut aż ciasto stanie się puchate i paluszki nabiorą jasnobrązowego koloru. Po wyjęciu z piekarnika zostawiamy by przestygły i gotowe!


1 November 2012

Małże w białym winie


Tydzień temu kupiłam kilo świeżych małż, nie mogłam po prostu przejść koło nich obojętnie ! Naszła nas ochota na coś innego na obiad, a że teraz jest na nie sezon to czemu nie? Wyszły pyszne! Nie ma to jak delikatne małże w białym winie! A do tego kawałek bagietki, czy nawet zwykłego białego pieczywa. I koniecznie, koniecznie zjadamy rewelacyjny sos, powstały z wina i soków z małży. Po prostu palce lizać!
Tutaj chciałabym napisać kilka zdań o małżach, bo bardzo istotne jest żeby znać pewne podstawowe zasady. Tak więc małże muszą być bardzo świeże i żywe. W sklepie zwróćmy uwagę na wygląd muszli, powinny być wilgotne, lśniące a nie suche i matowe, gdyż mówi nam to sporo o sposobie ich transportowania i przechowywania. Małże kupujemy najlepiej w dniu kiedy chcemy je przygotować! Do momentu przygotowania przechowujemy je w chłodnym miejscu (na przykład w lodówce). Przed przygotowaniem małży należy je oczyścić i sprawdzić czy są żywe. Napełniłam miskę zimną wodą, wrzuciłam do niej małże, przepłukałam każdą z osobna, zewnętrzna strona muszli musi być czysta i pousuwałam wystające "nitki" (to za ich pomocą małże przytwierdzone są do kamieni i skał). Wybieramy tylko te małże, które są zamknięte!!! Te otwarte najlepiej postukać metalowym trzonkiem noża i poczekać kilkanaście sekund - jeśli się same zamkną to dobrze, jeśli nie to je wyrzucamy (bo jeśli się nie zamykają to oznacza, że są martwe). Należy też pamiętać, że po ugotowaniu małż jemy tylko te co się otworzyły! Te które pozostają zamknięte wyrzucamy! Powyższe uwagi są o tyle istotne, że  jedzenie nieświeżych owoców morza grozi poważnymi konsekwencjami zdrowotnymi! 
Poniżej porcja na 2 osoby.

Małże w białym winie

1 kg świeżych małż
ok. 2 łyżek oliwy
1 mała cebulka - najlepiej szalotka, posiekana
2 łodyżki selera naciowego, pokrojonego na cienkie plasterki
ok. 150 ml białego wina wytrawnego
pieprz
świeża natka pietruszki - posiekana

Małże oczyszczamy dokładnie i odrzucamy martwe (patrz opis powyżej). W dużym rondlu rozgrzewamy oliwę i smażymy szalotkę, a gdy się lekko zeszkli dodajemy seler naciowy i smażymy parę minut mieszając. Doprawiamy świeżo zmielonym pieprzem (nie dajemy soli bo małże mają już sól w sobie). Wlewamy wino i wrzucamy małże. Od razu przykrywamy i gotujemy małże na parze (na dosyć dużym ogniu) parę minut, czasem potrząsając. Sprawdzamy czy są ugotowane - muszle powinny być otwarte, mieszamy i w razie potrzeby gotujemy pod przykryciem jeszcze chwilę. Podajemy od razu, polane powstałym sosem wraz ze świeżym pieczywem.


27 October 2012

świetny chleb tostowy


Koniec października to dla mnie pierwsze przygotowania do Świąt Bożego Narodzenia i oczywiście nie ma mowy tu o zakupie prezentów czy jakichś gadżetów świątecznych :-) W poniedziałek przygotowałam pysznie aromatyczną "nadziewkę" do tradycyjnych angielskich ciasteczek świątecznych "mince pies", gdyż musi się ona "przegryźć" i nabrać smaku. Pakuję ją do słoików i czeka sobie grzecznie parę miesięcy. To już dziesiąty rok odkąd piekę te pyszne małe babeczki!
Dziś za to piecze się moje tradycyjne angielskie ciasto bożonarodzeniowe, które też musi dojżeć podlewane co tydzień paroma łyżkami dobrej brandy. Zaczęłam je piec dwa lata temu i zakochałam się w nim po prostu! Już nie wyobrażam sobie Świąt bez tego ciasta. Też najlepiej je piec z dużym wyprzedzeniem. A za miesiąc, w ostatnią niedzielę przed Adwentem będę robić angielski pudding bożonarodzeniowy!
Za to dzisiaj chciałabym przedstawić nowy przepis na chleb tostowy. Do tej pory piekłam sporo razy chleb tostowy według przepisu Mistrza Hamelmana. Jednak potrzeba odmiany od czasu do czasu i oto znalazłam u Liski ten właśnie przepis i chlebek wyszedł świetnie! Właśnie kończymy już drugi bochenek :-) Polecam!

Chleb tostowy 

540 g mąki pszennej
310-320 g wody
20 g świeżych drożdży
1 czubata łyżka masła w temperaturze pokojowej
1 czubata łyżka mleka w proszku
1 i 1/2 łyżeczki soli
1 i 1/2 łyżeczki cukru

Drożdże umieszczamyw miseczce, dodajemy cukier i mieszamy, nastepnie odstawiamy na kilka minut aż staną się płynne. Następnie mieszamy z wodą i dodajemy do pozostałych składników i wyrabiamy ciasto aż osiągniemy dobrze rozwinięty gluten. Ja skorzystałam z miksera planetarnego, przystawka - hak do ciasta i wyrabiałam ok. 6 minut na drugiej prędkości. Ciasto przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia na 45-60 minut, aż podwoji swoją objętośc. Następnie formujemy chleb i umieszczamy w foremce (keksówce), ja w silikonowej (zwykłą foremkę trzeba natłuścić i wysypać mąką/otrębami lub tartą bułką). Pozostawiamy do ponownego wyrośnięcia pod przykryciem. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do 190 C. Gdy chleb wyrośnie (zazwyczaj ok. 45 minut), wkładamy go do piekarnika i pieczemy z parą 30 minut. Po tym czasie wyciągamy chleb z foremki i dopiekamy jeszcze 10 minut już sam. Wyciągamy (chleb jest upieczony, gdy jeśli go postukamy od spodu, wyda głuchy dźwięk) i studzimy na kratce. Smacznego!

22 October 2012

Nóżki kurczaka pieczone z rozmarynem w sosie pieczarkowym


Proste i bardzo smaczne nóżki kurczaka pieczone z rozmarynem, a do nich sos śmietanowy z pieczarkami - krótko mówiąc to był nasz niedzielny obiad. Danie nie wymaga specjalnie dużo zachodu, za to prezentuje się apetycznie i pięknie pachnie. Do tego ugotowałam ziemniaczki i wyhodowaną przez nas marchewkę.

Nóżki kurczaka pieczone z rozmarynem w sosie pieczarkowym

6 nóżek kurzych (lub 3 udka)
6-8 malutkich cebulek
2 łyżki oliwy
sól/pieprz
3-4 gałązki świeżego rozmarynu
ok. 300 g malutkich pieczarek
1-2 łyżki masła
200 ml śmietanki 36 %

Umyte i osuszone nóżki kurczaka układamy w naczyniu żaroodpornym, polewamy oliwą, solimy i pieprzymy, dodajemy obrane małe cebulki i gałązki rozmarynu i podlewamy odrobiną wody. Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 190 C i pieczemy około 45-50 minut aż kurczak będzie upieczony i skórka złocista. W tym czasie oczyszczamy pieczarki, kroimy na połówki i smażymy na maśle na dużym ogniu by się lekko zezłociły i usmażyły a nie dusiły. Wyciągamy je łyżką cedzakową i odkładamy na bok. Soki z pieczenia kurczaka wlewamy na patelnię (upieczony rozmaryn wyrzucamy) i redukujemy o połowę, wrzucamy ponownie pieczarki, upieczone cebulki oraz śmietanę i chwilę gotujemy aż sos się zagęści. W razie potrzeby doprawiamy solą i pieprzem. Podajemy od razu gorące nóżki kurczaka polane sosem z grzybami.


Nóżki najpierw upiekłam a potem połączyłam z sosem.




20 October 2012

tajska zupa z kurczakiem i mleczkiem kokosowym


Nadejście jesieni i chłodów to znak, że i u nas w domu pojawiają się zmiany, głównie kulinarne. Zaczynamy jeść zupy! Ta tajska zupa z kurczakiem i mleczkiem kokosowym zainaugurowała nasz sezon zupowy :-) Jest aromatyczna, pachnąca, pyszna!

Tajska zupa z kurczakiem i mleczkiem kokosowym

ok. 250 g mięsa kurczaka (piersi na przykład), pokrojonego na nieduże kawałki
ok. 800 ml wywaru drobiowego (rosołu)
2 łodygi świeżej trawy cytrynowej, rozgniecione na grubszych końcach
6 szalotek lub malutkich cebulek pokrojonych na cieniutkie plasterki
6-8 liści limonki kaffir (ewentualnie można zastąpić cienko obraną skórką z limonki)
ok. 4 cm korzenia galangalu lub imbiru, obranego i z grubsza posiekanego
ok. 15 malutkich pieczarek, oczyszczonych i przekrojonych na pół
3 łyżki sosu rybnego (nieodzowny w kuchni tajskiej)
4 - 5 łyżek soku z limonki
2 czerwone tajskie chilli bez pestek, pokrojone na cieniutkie plasterki
1/2 łyżki cukru
400 ml mleczka kokosowego (1 puszka)
garść świeżych listków tajskiej bazylii (lub zwykłęj)

Do rondla wlewamy wywar drobiowy, dodajemy listki limonki kaffir,  trawkę cytryową, połowę szalotek oraz imbir, zagotowujemy i gotujemy na małym ogniu około 30-45 minut, odcedzamy. Wywar ponownie przelewamy do rondla i dodajemy mleczko kokosowe, sos rybny, sok z limonki, cukier, kawałki kurczaka, pieczarki, resztę szalotek oraz pokrojone chilli i gotujemy około 8 minut. Zupę podajemy od razu, udekorowaną listkami bazylii. Gotowe!

18 October 2012

risotto z dynią


Sezon na dynię w pełni, więc dziś proponuję risotto z dynią :-) Ma bardzo ładny, słoneczny kolor, smakuje świetnie i jest łatwe w przygotowaniu. Risotto z dynią jest jednym z klasyków włoskiej kuchni, już je kiedyś przygotowywałam, ale że przepadamy za kuchnią z tamtej części świata, więc pewnie zagości u nas jeszcze nie raz. Polecam!

Risotto z dynią

1 szklanka ryżu do risotto np. arborio
1 nieduża cebula drobno posiekana
3 łyżki masła
1 kieliszek wina białego, wytrawnego
kawałek dyni - ok. 300 g, bez skórki i bez pestek
1 łyżka oliwy
ok. 1 litra wywaru drobiowego lub warzywnego
sól/pieprz
ok. 1/3 szklanki świeżo startego parmezanu 

Dynię kroimy na 3-4 części i układamy na blasze, skrapiamy oliwą i pieczemy w piekarniku (200 C) aż będzie miękka - ok. 45 minut. Kroimy ją na małe kawałeczki.
Wywar drobiowy/warzywny zagotowujemy w rondlu i trzymamy na małym ogniu.
Na patelni lub w rondlu rozgrzewamy 2 łyżki masła, smażymy cebulkę aż stanie się lekko szklista, dodajemy ryż i smażymy mieszając kilka minut. Wlewamy wino i gdy wyparuje dodajemy dynię i zaczynamy wlewać po trochu wywar. Risotto cały czas mieszamy i co parę minut dodajemy gorący wywar. Risotto gotuje się ok. 15 minut - zależy od rodzaju ryżu. Gdy ryż jest ugotowany, lecz jeszcze troszkę twardy a płyn w większości wchłonięty, doprawiamy danie solą i pieprzem, zdejmujemy z ognia, dodajemy pozostałą łyżkę masła i sporą garśc startego parmezanu, mieszamy, przykrywamy i zostawiamy na ok. 2 minuty. Gotowe risotto nakładamy na talerze i posypujemy resztą startego parmezanu. Gotowe!


16 October 2012

Chleb pszenno-żytni z czarnuszką na Światowy Dzień Chleba - WBD 2012 - Rye bread with nigella


Specjalnie na Światowy Dzień Chleba przygotowałam pyszny chleb pszenno-żytni z czarnuszką. Cudownie pachnie i aż się zastanawiam czemu nie upiekłam takiego wcześniej! Przepis mistrza Hamelmana, nieco tylko zmodyfikowany. Polecam!
For World Bread Day 2012 I prepared a very delicious rye bread with nigella seeds. It smells great and tastes fantastic! The recipe I based on one of the J.Hamelman's breads with only small changes.

Chleb pszenno-żytni z czarnuszką 
Rye bread with nigella

zaczyn (starter):
200 gr mąki żytniej chlebowej ( 200 gr of rye bread flour)
160 gr wody (160 gr of water)
20 gr zakwasu żytniego (20 gr of rye sourdough)

ciasto właściwe (dough):
300 gr mąki pszennej chlebowej ( 300 gr of wheat bread flour)
165 gr wody (165 gr of water)
10-12 gr świeżych drożdży (10-12 gr of fresh beer yeast)
10 gr czarnuszki (10 gr of nigella seeds)
9 gr soli ( 9 gr of salt)
zaczyn (starter)

Wpierw mieszamy w misce składniki zaczynu i odstawiamy pod przykryciem w temperaturze pokojowej na ok. 12-14 godzin.
Gdy zaczyn jest gotowy mieszamy mąkę, sól, nasiona czarnuszki. Osobno rozpuszczamy drożdże w wodzie i dodajemy do zaczynu, mieszamy i całość dodajemy do mąki. Wyrabiamy ciasto tak długo aż wyczujemy dobrze rozwinięty gluten. Ja wyrabiałam ciasto w mikserze planetarnym hakiem (na drugiej prędkości) około 5-6 minut a potem jeszcze kilka minut ręcznie. Gotowe ciasto umieszczamy w misce, przykrywamy i pozostawiamy do wyrośnięcia ok. 50-60 minut.
Wykładamy ciasto na stolnicę, formujemy bochenek, wkładamy do koszyka, przykrywamy lnianą ściereczką i zostawiamy do ponownego wyrośnięcia, około 40-50 minut.
W tym czasie rozgrzewamy piekarnik z kamieniem do ok. 235 C. Gdy chleb wyrośnie, wyciągamy go z koszyka, nacinamy i umieszczamy na kamieniu. Pieczemy z parą ok. 15 minut po czym zmniejszamy temperaturę do 220 C i pieczemy dalsze ok. 20 minut. Gotowy chleb wyciągamy i studzimy na kratce. Smacznego!

First we mix the ingredients for the starter in a bowl, cover and leave in the room temperature for 12-14 hours.
When the starter is ready we mix flour, salt and nigella seeds. In a separate bowl we mix yeast with water and the starter, then add it all to the flour. We knead the dough till the strong gluten is achieved. I used the planetary mixer (the hook) and mixed it on the second speed about 5-6 minutes then kneaded by hand a few more minutes. When the dough is ready we place it in a bowl and leave covered to ferment for about 50-60 minutes (till it doubles in size).
We place the dough on the lightly floured board, form the loaf, place it in a basket and leave covered to ferment for another 40-50 minutes.
In the meantime we put the oven on for 235 C with the stone inside. When the bread is ready we slash it and put in the oven. We bake it with steam for 15 minutes in 235 C then we turn the temperature to 220 C and bake about 20 minutes more. We take the bread out of the oven and let it cool on a cooling rack. Ready!




World Bread Day 2012 - 7th edition! Bake loaf of bread on October 16 and blog about it!

13 October 2012

kurczak pieczony z dynią, szałwią i orzechami włoskimi


Dziś przygotowałam to super proste danie, kolorowe i aromatyczne. Bardzo nam smakowało :-) Kurczaka podałam z couscous-em wymieszanym z posiekaną natką pietruszki, co dodało nie tylko koloru ale i pysznego aromatu.

Kurczak pieczony z dynią, szałwią i orzechami włoskimi

3 udka kurczaka
3-4 czerwone cebulki
dynia
kilka łyżek oliwy extra vergine
duża garść orzechów włoskich
kilkanaście świeżych listków szałwi
1 łyżka octu balsamicznego
sól/pieprz
garść świeżej posiekanej natki pietruszki

Kurczaka myjemy, osuszamy i kroimy każdy kawałek na dwie części. Dynię obieramy, usuwamy nasiona i kroimy na kawałki. Cebule obieramy i kroimy na ćwiartki lub ósemki. Kurczaka, dynię i cebulę umieszczamy w brytfannie do pieczenia, przyprawiamy solą i pieprzem i polewamy oliwą. Wszystko dokładnie mieszamy, kurczaka odwracamy skórką do góry i całośc wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 220 C. Pieczemy ok. 25 minut. Wyciągamy, dodajemy listki szałwi i orzechy, mieszamy, skrapiamy octem balsamicznym i pieczemy dalsze ok. 30 minut. Podajemy na przykład z couscous-em. Posypujemy po wierzchu posiekaną natką pietruszki





10 October 2012

curry rybne mojego męża (fish curry)


W ostatnim poście obiecałam dania zainspirowane naszą wizytą w Anglii... A tu nieoczekiwanie pojawia się coś z zupełnie innej części świata :-) Mielieśmy ochotę na odmianę i od razu wybór padł na Indie! Mój mąż tym razem upichcił "fish curry". W oryginalnym przepisie wykorzystuje się morską białą rybę typu dorsz czy żabnica, jednak w Krakowie nie łatwo o świeży filet takiej ryby, a jak już jest to ceny są obłędne. Tak więc kupiliśmy łososia i to on powędrował do rondla. Wyszedł świetnie, choć z pewnością danie to byłoby jeszcze smaczniejsze z rybą białą. Mój mąż oparł się na przepisie z książki "Cooking with Spices", dodając drobne zmiany według własnego uznania. W przepisie wykorzystuje się "kokum" (a zasadniczo kodampuly), który przywieźliśmy z południowych Indii i Śri Lanki w tym roku. Kokum jest to zewnętrzna część owocu rośliny z rodziny kluzjowatych, do których należy też owoc mangostanu, suszona na słońcu (w przypadku kodampuly też jest to suszona zewnętrzna część owocu). Nadaje potrawom lekko kwaśny smak, używany często z rybami i stosowany czasem jako substytut owocu tamaryndowca. Stosuje się go w południowych Indiach i na Śri Lance. Nie wiem niestety, czy u nas dostępny. W curry znalazły się też malutkie bakłażanki (widoczne na zdjęciu u góry), które wyhodował w szklarni mój mąż i właśnie nam owocują. Jest to odmiana używana w Azjii południowo-wschodniej. Niedługo zbierzemy więcej tych ślicznie wyglądających miniaturowych bakłażanków i doczekają się one wykorzystania w osobnym zupełnie curry.

Fish curry

3 łyżki klarowanego masła ghee
2 średnie cebule drobno posiekane
2 ząbki czosnku, posiekane
1 łyżka świeżo startego imbiru
1/2 łyżeczki chilli mielonego
2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki mielonej kozieradki (fenugreek)
1/2 łyżeczki mielonego pieprzu (czarnego)
1 szklanka gęstego mleczka kokosowego (lub nieco więcej w razie potrzeby)
2 kawałki kokum (w całości)
500 g ryby (filet) najlepiej dorsza lub żabnicy
200 g małych egzotycznych bakłażanów (dodatek mojego męża, można oczywiście pominąć)
1 łyżeczka kurkumy (dodatek mojego męża)
1 łyżeczka soli

W naszym przypadku wykorzystaliśmy łososia, i by uniknąć jego rozdrobnienia się w gotowaniu  mój mąż pokroił rybę na kawałki (ok. 3 cm) i zamarynował na parę godzin w kurkumie i soli. Następnie obsmażył rybę w niewielkiej ilości tłuszczu i odłożył by dodać do curry pod sam koniec gotowania.
W rondlu podgrzewamy masło klarowane i smażymy cebulę, czosnek i imbir aż się lekko zezłocą. Dodajemy mielone przyprawy: chilli, kolendrę, kmin, kozieradkę i pieprz. Mieszamy i smażymy krótko. Dodajemy mleczko kokosowe, dokładnie mieszamy oraz kawałki kokum, po zagotowaniu, skręcamy ogień i gotujemy  przez kilka minut pod przykryciem. Mój mąż dodał na tym etapie malutkie bakłażanki i dusił ok. 5-10 minut aż zmiękły, a na sam koniec podsmażoną rybę i dusił parę minut. Jeśli użylibyśmy jak w przepisie - dorsza lub żabnicy to kawałki ryby wrzucamy na tym samym etapie co bakłażanki. Ryba będzie ugotowana po około 10 minutach. Doprawiamy solą do smaku. Podajemy z ryżem.


A tak wyglądają te malutkie bakłażanki :-)


Kodampuly, bardzo zbliżony do kokum, nawet tak często jest nazywany (jak widać na pudłku) wygląda bardzo podobnie jak nasza suszona śliwka. Posiada charakterystyczny wędzony zapach.



5 October 2012

z wizytą na "Wyspie"


Ostatnie 10 dni spędziliśmy "za wodą" czyli w Anglii, stąd ta cisza na blogu. Wróciłam już i postaram się w najbliższych tygodniach przygotować różne smaczne dania, zainspirowane naszym wyjazdem. Nie dajcie się zwieść zdjęciom - jedynie dwa dni były na prawdę piękne i słoneczne, poza tym codziennie padało lub popadywało a raz nawet tak nam dolało, że wróciliśmy mokrusieńcy :-) 
Miło jest choć raz w roku spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, zrobić cenne zakupy w postaci pysznych serów, kiełbasek i innych specjałów, których u nas nigdzie się nie uświadczy. Ale próczz zakupów i spotkań towarzyskich udało nam się znaleźć nieco czasu na spacery po mieście i zwiedzanie poza miastem. Tak więc poniżej kilka zdjęć z centrum Birmingham: Bullring, Birmingham Museum & Art Gallery, kanały (ponoć więcej niż w samej Wenecji) oraz z pięknej posiadłości Coughton Court na południe od Birmingham.
Nasz wyjazd miał na celu również rozkosze podniebienia :-) Ja wprost przepadam za "fish and chips", rybą z frytkami i oczywiście tradycyjnie udaliśmy się na lunch do najlepszego fish baru w mieście "Bedders". Spacerując po dzielnicy jubilerów (Jewellery Quarter) zawędrowaliśmy do nieopodal położonego rewelacyjnego pubu "Lord Clifden", gdzie w miłej atmosferze można nie tylko sączyć bardzo dobre angielskie piwo ale i raczyć się świetną kuchnią. Nie mogłam odmówić sobie pysznej jagnięciny :-)
To tyle na razie. Wiem, że relacja jest bardzo krótka więc zapraszam do oglądnięcia zdjęć poniżej, oczywiście z akcentami kulinarnymi :-)

Poniżej okolicr Birmingham Museum oraz kanały


Centrum komercyjne miasta - Bullring, St.Martin Church, pomnik Nelsona i byk z brązu od którego nazwę nosi plac.


Poniżej widoki z Coughton Court


 Niektóre stoiska na targu w centrum Birmingham, nas najbardziej interesowały ryby :-)


Fish and chips w "Bedders", najlepsza ryba z frytkami i groszkiem, jaką jadłam podczas naszego wyjazdu!


i na koniec nasz obiad w pubie "Lord Clifden", moja jagnięcina oraz pulpety (zwane w Angli jako "faggots"), które jadł mój mąż.


23 September 2012

Tiramisu


To jest moje pierwsze podejście do słynnego deseru :-) Tiramisu to klasyka i jeden z najlepszych deserów jaki można sobie wyobrazić. W Krakowie można zjeść pyszne tiramisu w restauracji Al Dente, przygotowane oczywiście przez Włocha. Słodycz kremu przełamana jest gorzką aromatyczną kawą, jak dla mnie rewelacja! Mój wyszedł pysznie, choć muszę popracować nad bardziej artystycznym układaniem namoczonych w kawie biszkoptów na zmianę z kremem. Swoje tiramisu przygotowałam z przepisu stąd.

Tiramisu

3 duże jajka
100 g drobnego cukru
125 g serka mascarpone
125 ml śmietanki 30-36 %
szklanka mocnego, dobrego espresso
100 ml wina Marsala lub 50 ml mocniejszego alkoholu (np likieru Amaretto)
ok. 20 biszkoptów typu savoiardi
kakao w pudrze do posypania

W dużej misce mikserem ubijamy żółtka z cukrem aż powstanie jasny krem. Dodajemy serek mascarpone i mieszamy. W innej misce ubijamy śmietanę na sztywno i delikatnie mieszamy z masą jajeczno-serową. W osobnej misce ubijamy białka na sztywno i mieszamy z kremem. Przygotowujemy kawę, mieszamy z winem/likierem. W misce lub w pucharkach układamy krem na przemian z namoczonymi w kawie biszkoptami, kończymy warstwą kremu. Wstawiamy do lodówki. Przed podaniem posypujemy po wierzchu kakao. Gotowe!





21 September 2012

Smaki z południa Indii - Chettinad Chicken


Wracamy do Indii w naszych wspomnieniach i w naszej kuchni. Dziś chcę przedstawić pysznego, ostrego kurczaka z południa Indii. Do niego mój mąż ugotował dania rodem ze Śri Lanki: warzywka, dhal, coconut chutney, a do tego był ryż i pikle.Oryginalny przepis znalazłąm tutaj.

Chettinad Chicken

ok. 1 kg kurczaka (całego bez skóry), pokrojonego na mniejsze kawałki
2 szklanki posiekanej cebuli
2-3 duże pomidory
12 ząbków czosnku, drobno posiekane
2-3 cm korzenia imbiru obranego i posiekanego
kilkanaście świeżych listków curry
1 łyżka chilli w pudrze
1 łyżka zmielonych nasion kopru indyjskiego
1 łyżka mielonego pieprzu (pominęłam)
1 łyżka mielonej kolendry
1 szklanka gęstego mleczka kokosowego
sól
4 łyzki oleju
3 kawałki cynamonu (3-4 cm)
2 liście laurowe
4-5 goździków

Marynujemy kawałki kurczaka z 1 łyżką chilli oraz paroma szczyprami soli - ok. 1 godziny.
W rondlu na gorący olej wrzucamy cynamon, liście laurowe oraz goździki i smażymy mieszając parę minut, dodajemy imbir, czosnek, cebulę i smażymy aż cebula stanie się szklista, dodajemy obrane i posiekane pomidory, smażymy aż powstanie sos. Dodajemy marynowany kawałki kurczaka i smażymy mieszając, dodajemy kolendrę, mielony koper i pieprz i nieco mleczka kokosowego oraz wody. Gotujemy na małym ogniu pod przykryciem ok. 25 minut. Dodajemy sól do smaku i resztę mleczka kokosowego i nieco wody w razie potrzeby.

16 September 2012

Tarta z grillowanym bakłażanem i papryką


Pieczone czy grillowane warzywa nabierają wyjątkowego smaku. Dania z takimi warzywami czy z nich samych (np. zupy) są przepyszne! Już sam zapach rozchodzący się z piekarnika jest niesamowity!
Tym razem upiekłam bakłażana, paprykę i cebulę i potem znalazły się w tej bardzo smacznej i kolorowej tarcie! Niestety zanim zdążyłam zrobić zdjęcie juz połowy nie było...

Tarta z grillowanym bakłażanem i papryką

ciasto:
250 g mąki pszennej
80 g masła
60 g smalcu
szczypta soli
ok. 5 łyżek bardzo zimnej wody

nadzienie:
1 nieduży bakłażan
1 czerwona papryka
1 cebula
250 ml śmietanki 18 %
3-4 jajka
szczypta soli/pieprzu
1-2 łyżki posiekanego koperku

Wyrabiamy ciasto, najłatwiej w malakserze - najpierw mąkę, sól i masło miksujemy a potem dodajemy wodę. Ciasto zawijamy w folię do żywności i wkładamy do lodówki na ok. 30 minut. 
Bakłażana myjemy, przekrawamy wzdłuż na pół, paprykę kroimy na połowę i wycinamy środek z pestkami. Cebulę kroimy na pół lub ćwiartki. Blachę smarujemy oliwą, układamy bakłażana, pieczemy w 200 C przez ok. 10 minut, dodajemy paprykę i cebulę (cebulę po wierzchu smarujemy oliwą) i pieczemy warzywa dalsze 15-20 minut. Ja użyłam w piekarniku funkcji grilla. Gdy warzywa będą miękkie wyciągamy blachę i odstawiamy by wystygły. Ściągamy skórkę z papryki. Łyżką wyciągamy miąższ z bakłażana.
Schłodzone ciasto wałkujemy i wykładamy nim formę do tarty (formę wcześniej smarujemy masłem). Wkładamy do lodówki na dalsze pół godziny. Ciasto nastepnie nakłuwamy widelcem, przykrywamy papierem do pieczenia i wysypujemy na wierzch kulki ceramiczne. Podpiekamy spód tarty w 180 C przez ok. 15 minut, potem ściągamy papier z kulkami i dopiekamy dalsze 10 minut. Na podpieczony spód wykłądamy pokrojone na plastry/kawałki podpieczone warzywa. W misce mieszamy śmietankę, jajka, sól/pieprz oraz koperek i zalewamy warzywa w tarcie. Pieczemy tartę ok. 35-40 minut. Jemy na gorąco lub na zimno.



11 September 2012

Zapiekane nektarynki z jogurtowym kremem waniliowym


Kilka dni temu wypatrzyłam u Kass świetny pomysł na brzoskwinie. Miałam akurat w domu nektarynki, dodałam "chudszy" krem (u była Kass bita śmietana) i mogliśmy się delektować cudownie słodkimi, pachnącymi owocami! Rewelacyjny deser na letnie popołudnie!

Nektarynki zapiekane z jogurtowym kremem waniliowym

6 nektarynek
2 łyżki miodu
duża garść orzechów włoskich
odrobina masła

jogurtowy krem waniliowy:
1 duży jogurt naturalny (użyłam jogurtu greckiego)
2 łyżki miodu
1 laska wanilii

Nektarynki myjemy i kroimy na ćwiartki (pestki wyrzucamy). Ceramiczną formę smarujemy masłem, układamy nektarynki, posypujemy orzechami i polewamy miodem. Zapiekamy w 200 C ok. 25-30 minut - aż owocę będą miękkie. W tym czasie przygotowujemy krem. Jogurt mieszamy z miodem. Laskę wanilii przekrawamy wzdłuż na pół i wyciągamy nożem nasionka wanilii. Dodajemy je do jogurtu, wszystko mieszamy i wkładamy do lodówki. Gdy nektarynki są upieczone, przekładamy je od razu na talerze i polewamy kremem jogurtowym. Gotowe!