Spełniło się wczoraj jedno z moich wielkich kulinarnych marzeń! W końcu udało mi się upiec prawdziwe pork pie, czyli taką wieprzową zapiekankę! W Anglii są one bardzo popularne, jada się je na zimno, posmarowane musztardą - palce lizać! A historia jest długa i ciekawa - wszystko zaczęło się na przełomie XVIII i XIX wieku w małej wiosce Melton Mowbray, gdzie jedna z gospodyń słynęła ze swoich wieprzowych zapiekanek. Zyskały one taką popularność, że zaczęli odwiedzać ją podróżni w celu skosztowania tego specjału i wkrótce popularność pork pie rozpowszechniła się po całej Anglii i tak już zostało po dzisiejszy dzień.
Od lat jestem ogromną ich wielbicielką (nie mówiąc już o moim mężu, który je uwielbia!) i jedynie raz w roku jak jedziemy na Wyspę mogę sobie poużywać i pokosztować różnych specjałów. Pork pie można kupić w wielu miejscach - w każdym supermarkecie i w sklepach mięsnych. Nie muszę dodawać, że różnią się miedzy sobą jakością i smakiem - najlepsze są te formowane ręcznie (hand-raised) - kosztują oczywiście dużo więcej, ale mamy gwarancję jakości i smaku. Można je dostać w prywatnych sklepach mięsnych, których właściciele sami je przygotowują. Ja moje pierwsze kupowałam w Birmingham u lokalnego butcher-a Graham-a. Wypieka on również i inne specjały, łącznie z niektórymi słodkościami.
Parę lat temu kupiłam sobie w Anglii foremkę do pieczenia pork pie i zrobiłam kilka podejść (nie muszę dodawać, że bez oczekiwanego rezultatu) aż w końcu pomyślałam, że skoro udało mi się opanować sztukę pieczenia chleba, poskromić zakwas i zaprzyjaźnić się z drożdżami - to muszę w końcu i ten cel osiągnąć. Satysfakcja była wielka! Udało mi się upiec pork pie prawie idealne! Tak mnie to podbudowało, że z rana poleciałam kupić więcej mięsa i upiekłam dziś 2 kolejne - jeden w foremce a drugi ręcznie formowany - czyli taki jaki rzeczywiście być powinien! Efekt przeszedł moje oczekiwania i koniecznie chciałabym się z Wami podzielić tym pysznym przepisem! Poszłam jedynie na skróty z galaretką i zamiast gotować wieprzowe kości skorzystałam z rosołku na kurze, który akurat miałam w domu. Następnym razem będzie wszystko jak w przepisie.
Przepis znalazłam tutaj a poniżej tłumaczenie:
Melton Mowbray Pork Pie
wywar :
kość wieprzowa
600 ml wody
liść laurowy
liść szałwi
gałązka tymianku
1 cebula
sól/pieprz
nadzienie:
450 g mięsa wieprzowego (użyłam łopatki)
1 duży liść szałwii (lub 2 małe)
sól/pieprz
ciasto (hot water pastry):
225 g mąki pszennej
50 g smalcu
60 ml wody
60 ml mleka
sól/pieprz
Gotujemy wywar i odstawiamy by wystygł. W moim przypadku był to gotowy rosół na kurczaku z dodatkiem żelatyny.
Mięso drobno siekamy (w kostkę ok 5 mm ). Nie odkrawamy tłuszczyku - odrobina jest konieczna by nadzienie nie było suche. Dodajemy drobniutko posiekane listki szałwii oraz doprawiamy dobrze solą i pieprzem. Mieszamy.
By przygotować ciasto - w misce mieszamy mąkę z solą i pieprzem a w rondelku mieszamy mleko z wodą i dodajemy smalec. Zagotowujemy i zalewamy mąkę. Łyżką mieszamy szybko i lekko zagniatamy ręką do połączenia się składników w jednolitą masę. Przykrywamy i zostawiamy na 20-30 minut (by ciasto uzyskało dosyć ciepłą temperaturę - zbyt ciepłe nie będzie się formowało a zbyt zimne będzie pękać). Na stolnicy krótko wyrabiamy ciasto, odkrawamy około 1/4 a pozostałą część formujemy na dnie małego słoika (wcześniej dobrze trzeba go wysmarować tłuszczem) by uzyskać coś na kształt kubka. (ja dla ułatwienia skorzystałam też z foremki). Delikatnie odchylamy ścianki by móc usunąć słoik, i do środka wkładamy nadzienie - by prawie sięgało brzegów. Pozostałe ciasto wałkujemy i wycinamy kształt zbliżony do średnicy naszego otworu. Nakładamy, zlepiamy brzegi. Koniecznie należy wyciąć na wierzchu otwór (wielkości 1 groszowej monety) i wkładamy do nagrzanego piekarnika - 180 C na około 1 godzinę 15 minut. Po tym czasie wyciągamy, smarujemy po wierzchu roztrzepanym jajkiem i dopiekamy jeszcze ok. 10 minut.
Po wyciągnięciu stawiamy na kratkę do przestygnięcia. Gdy osiągnie temperaturę pokojową, wlewamy ostrożnie przy pomocy lejka (najlepiej łyżeczką) nasz wywar. Wkładamy do lodówki by galaretka stężała. Gotowe!
Wygląda rewelacyjnie! Nigdy takiego nie jadłam, ale już mi ślinka cieknie!
ReplyDeleteO to coś dla mojego M, byłby zachwycony gdybym mu takie cudo upiekła...pozdrawiam.
ReplyDeleteA dlaczego do wieprzowej zapiekanki używa Pani wołowiny?
ReplyDeleteOj, po prostu pomyłka przy wpisywaniu - dziękuję za bystre oko, już poprawiam!
ReplyDeleteUpiekę koniecznie! Od lat sobie obiecuję, ale tym razem mnie zmobilizowałaś.
ReplyDeletePozdrawiam :)
Anna - upiecz, upiecz - ja też odkładałam i teraz widzę, że niepotrzebnie. Wyszły pyszne!
ReplyDeleteOj, gratuluję. Ten przepis mnie fascynuje.
ReplyDeletea gdzie w Polsce można kupić te foremki
ReplyDeleteBeato, rzecz w tym, że nie można. Ale tą mniejszą formowałam w rękach, najlepiej do tego nadaje się słoik, odwrócony, trzeba obsypać ciato mąką tylko, żeby się nie przylepiło na dobre do słoika :-)
DeleteSłoik można owinąć czystym workiem foliowym lub folią spożywczą. Ciasto łatwiej odejdzie od folii niż od szkła. Nawet jeśli to ostatnie będzie wysmarowane tłuszczem ;) (Nie mój pomysł. Podejrzałem to w Galileo, jak był reportaż o Pork pie) A to ciacho musi być mega :)
ReplyDeleteCo to znaczy "mały słoik"?
ReplyDelete