Może to trochę dziwnie zabrzmi, ale to moje pierwsze w życiu brownie - zarówno jakie piekłam jak i jakie próbowałam. To ciacho chodziło już za mną od dawna, ale mój małżonek nie lubi niczego z czekoladą, więc czekałam na okazję, gdy będziemy mieć gości. No i w końcu się trafiła! Przepis na brownie znalazłam na Cinie (Paulinki). Ciasto jest banalne w przygotowaniu, szybko się piecze i smakuje bosko! Wyszło tak jak powinno, wilgotne i "zakalcowate" i bardzo, bardzo mi smakowało. Teraz znowu będę czekać na kolejnych gości by wypróbować jakąś inną jego wersję. Serdecznie polecam!
Przepis poniżej podaję za Paulinką (piekłam z połowy porcji w foremce 20 x 20 cm):
Brownie
4 jajka
1 1/2 szklanki cukru
250 g masła
3 tabliczki czekolady (300 g) (najlepiej gorzkiej, z dużą zawartością kakao, ale jak jest gorszej jakości to też wychodzi)
1 1/3 szklanki mąki
1 szczypta soli
garść orzechów włoskich (niekoniecznie)
Dwie tabliczki czekolady rozpuścić z masłem w rondelku lub mikrofalówce, często mieszając, i ostudzić. W tym czasie trzecią tabliczkę i orzechy posiekać na spore kawałki. Następnie jajka ubić z cukrem, wlać letnią czekoladę z masłem i wsypać mąkę przesianą ze szczyptą soli. Delikatnie wymieszać z orzechami i czekoladą w kawałkach. Wylać na dużą blaszkę (moja ma 24x38, wychodzi niziutkie, tak 1,5cm na wysokość) i piec ok 20-30 min (ciasto powinno być lekko niedopieczone i wilgotne) w temp. 175 st.
Po upieczeniu i ostudzeniu ciasto oblać dowolną polewą (najlepiej białą czekoladą), jakoś ładnie udekorować i pokroić na małe kawałeczki.
Po upieczeniu i ostudzeniu ciasto oblać dowolną polewą (najlepiej białą czekoladą), jakoś ładnie udekorować i pokroić na małe kawałeczki.