Koniec zeszłego tygodnia miałam tak zakręcony, że nie udało mi się już zamieścić zaległego planowanego posta z szarlotką. Będzie musiał poczekać, bo w sobotę znów wyruszyłam na azjatyckie szlaki, tym razem nie prywatnie, ale i tak przyjemnie. Przylecieliśmy wczoraj do Bangkoku, z samolotu zniżającego się do lądowania widać było bezkresne połacie pod wodą. Ta największa w powojennej historii tego kraju powódź coraz bardziej zalewa Bangkok. Woda nie tyle wylewa się z rzeki co nadpływa z północy przemieszczając się z zalanych terenów w kierunku południowym do morza. I mimo usilnych starań wygląda na to, że i centrum znajdzie się wkrótce pod wodą i pozostanie w takim stanie przez parę tygodni. Na szczęście lotnisko funkcjonuje bez problemów (na razie) a nasz hotel jest w centrum miasta (na razie suchym). Po raz pierwszy w życiu widziałam Pałac Królewski prawie pusty! Normalnie dosłownie tysice turystów zalewają ten najważniejszy do zwiedzania obiekt w mieście i nie ma szans na jakieś przyzwoite zdjęcia, dziś w całym kompleksie było zaledwie kilka grup i niewielu turystów indywidualnych, było cicho i sielsko. I w takiej atmosferze spokoju to miejsce robi jeszcze większe wrażenie!
Niesamowicie wyglądają ulice, gdzie co kawałek sklepy sprzedają kapoki, gumiaki, pontony, pompy itp. Do tego miliony worków z piaskiem dosłownie gdzie nie spojrzeć ochraniają sklepy, urzędy, hotele - jak niekończące się barykady. A życie płynie dalej, choć 1/3 tego blisko 7-mio milionowego miasta jest bądź pod wodą lub w trakcie ewakuacji. W żadnym sklepie nie można kupić zwykłej wody mineralnej (piwa i innych napojów nie brakuje), bo ludzie w obawie przed skażeniem wody wykupują cały zapas na pniu. Na wyżej położonych estakadach i na mostach zaparkowane są sznury aut by w razie nadejścia wody nie uległy zniszczeniu. Żal mi tego miasta i tych ludzi, którzy stoją w obliczu tak dramatycznej i nieuchronnej tragedii.
Lecz życie toczy się dalej, my jutro stąd wyjedziemy i już tylko w telewizji będziemy mogli śledzić losy Bangkoku i jego mieszkańców.
Wracam do domu za dwa tygodnie, może uda mi się tu zaglądnąć i coś napisać w międzyczasie :-)
A na zdjęciach u góry i u dołu dowód rzeczowy "pustek" w Pałacu Królewskim.
A poniżej okoliczne uliczne restauracje funkcjonują jak codzień. Można zjeść rewelacyjną grillowaną rybę (w soli), owoce morza lub .... żabę :-) - na zdjęciu w stanie surowym.
wow faktycznie robi wrażenie ... mam nadzieje, że woda nie narobi wielu szkód i szybko zejdzie ..
ReplyDelete