3 March 2012

Nasz ostatni dzien w Indiach!


To juz ostani post z Indii. Jutro lecimy na Sri Lanke by kontynuowac nasza podroz jeszcze przez 4 tygodnie :-) Tydzien temu w ostatnim poscie pisalam ze wybieralismy sie w gory. Tak tez sie stalo - pojechalismy do Ooty, miasteczka polozonego 2200 m npm w gorach Nilgiri w stanie Tamil Nadu. To chyba najwyzej polozone miejsce na trasie calej naszej podrozy, a co sie z tym wiaze, rowniez o zupelnie odmiennym klimacie. Powietrze suche, gorskie i oczywiscie na tej wysokosci znacznie chlodniejsze. W dzien w sloncu bylo zupelnie przyjemnie. Niestety nie docenilismy faktu ze na tej wysokosci slonce operuje duzo silniej nawet jesli sie tego nie czuje i oboje mielsismy przypalone buzie po parugodzinnym posiadzie w ogrodzie z ksiazka w reku. W cieniu bylo juz nieco chlodno, tak, ze wkladalam na siebie cieniutki polarek. Wieczorami ubieralismy dlugie spodnie i grube skarpetki a w nocy spalismy pod 5 kocami :-) Mimo rzeczywiscie zimnych nocy musze przyznac, ze byla to mila odmiana po upalach jakich doswiadczylismy wszedzie indziej do tej pory. W samym Ooty nie ma az tak wiele do ogladania. Jest to miasto zalozone jakies dwiescie lat temu przez Brytyjczykow by moc odpoczac od letnich upalow na nizinach. Do tej pory mozna tu gdzieniegdzie zobaczyc kolonialne pozostalosci, lecz miasto nie mawyraznego kolonialnego charakteru. Ooty jest dobra baza do wycieczek po okolicy - do parkow narodowych i rezerwatow przyrody, plantacji herbaty czy po prostu do treku. My zdecydowalismy sie na opcje wypoczynkowa :-) Hotel w ktorym mieszkalismy nalezy do YWCA. Jest to kompleks budynkow i bungalowow polozonych na stoku, otoczony ogrodem. Miejsce bardzo przyjazne i spokojne. Oddawalismy sie wiec w ciszy lekturze i cieszylismy sie chlodniejszym klimatem. We wtorek zjechalismy na niziny kolejka zwana tutaj "Toy Train". Jest to waskotorowka, a na sam pociag sklada sie lokomotywa parowa i trzy wagony. Kolejka zostala kilka lat temu wpisana na Liste Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Rzecywiscie podroz byla bardzo ciekawa i malownicza. Mijalismy plantacje herbaty, miasteczka, lasy. W pewnym momencie uslyszelismy trabiacego slonia i przez chwle moglismy ogladac dzikiego slonia pod drzewami blisko towrow :-) Podroz na dol zajela nam blisko 4 godziny, do gory kolejka jedzie oczywiscie znacznie dluzej. Bylo juz pozno wiec zostalismy na noc w Coimbatore po czym nastepnego ranka wsiedlismy w pociag do Cochin by spedzic tu ostatnie dni przed naszym wylotem. Cochin zauroczyl nas dwa tygodnie temu i z przyjemnoscia spacerujemy po starej czesci miasta - Forcie Cochin i Mattancherry. Wczoraj wybralismy sie na wycieczke za miasto do Tripunithura gdzie na wzgorzu miesci sie Hill Palace - Palac, byla rezydencja Maharad¿ów Cochinu. Jest to w zasadzie kompleks budynków otoczony du¿ym ogrodem. Palac jest udostepniony do zwiedzania i wewnatrz mozna zobaczyc bardzo ciekawa i roznorodna wystawe na ktora skladaja sie: powozy, numizmatyka, instrumenty muzyczne, sztuka - metaloplastyka i rzezba w drzewie. Jest tez porcelana oraz skarbiec gdzie centralne miejsce zajmuje szczerfozlota korona wysadzana diamentami i innymi szlachetnymi kamieniami. Zlota korona wazaca blisko 2 kg byla prezentem od wladcow Portugalii dla Maharad¿y i przywiozl ja w 1502 roku sam Vasco da Gama. Pozniej zostal on po swojej smierci pochowany w jednym z kosciolow w Forcie Cochin i po kilku latach jego zwloki przetransportowano do Portugalii. Nieststy nie wolno bylo fotografowac wewnatrz palacu :-(
Dzis zostaly nam jeszcze drobne zakupy do zrobienia i kolacja. Irytuje mnie jedynie fakt, iz w momencie gdy my wyjezdzamy, tutaj zaczynaja pojawiac sie na straganach pierwsze mango! Co za ironia losu! Mam jedynie nadzieje, ze na Sri Lance mango tez juz beda dojzale bo oboje przepadamy za tyjm owocem.


This is the last post from India as tomorrow we will be flying to Sri Lanka to continue our journey. Last week we travelled a bit and as I mentioned in the previous post a week ago we left Mysore and travelled  to Ooty in the Nilgiri Mountains in Tamil Nadu. It is probably the highiest situated place on our entire journey and also possibly the coldest. Ooty is around 2200 meters above the sea level and as such it has a completely different climate and temperature. Day time it was very pleasant, especially in the sun, which we realized too late, was very strong!! In the shade I needed to put on my light fleece and we wore long trousers and warm socks in the evenings! Nights were very cold, luckily we were provided with 5 blankets to sleep under! I have to say that it was a pleasant change from the heat we experienced everywhere else. There is not that much to see and do in Ooty. It is a pleasant enough town with a big race course in the center. There are a few colonial buildings left that remind us about its past. It is possible to make some excursions to the nearby nature reserves or to the tea plantations. We took the opportunity simply to relax. We stayed in a very nice hotel run by YWCA, the rooms were big and clean. There was a restaurant and a very cosy launge with armchairs where we could sit and read our books. The complex consisted of the main building and a number of bungalows situated on a slope, surrounded by a big garden. Leaving Ooty we took a very nice small train here called the "Toy Train". It is much smaller than normal trains and runs on narrow gauge. It consists of a steam engine and 3 carriges. It was listed a few years ago by UNESCO as the World Heritage sight .It takes nearly 4 hours to go down and much longer to go up. The route is very scenic as the train passes through tea plantations, small towns and forests. We were quite lucky as we first heard then saw (only briefly though) a wild elefant very close to the railway. We stayed the night in Coimbatore as it was too late to travel to Cochin. Coimbatore is one of those big cities with little of interest for the tourists so the next morning we got a train and by lunch time we arrived to Cochin for the last few days of our stay in India. We saw most of the interesting places last time we were here but it is such a nice town to walk around that we enjoy it a lot. Yesterday we went for a half day trip out of town to Tripunithura to see the Hill Palace, the former residence of the Cochin Royal family. Very beautiful, in fact it is a whole complex of buildings surrounded by a big garden. There are also quite interesting exhibitions of carriages, art, porcelain, sculpture, metalwork, furniture and a treasury with a beautiful golden crown. This was a gift for the Maharaja from the Portugese king brought to Cochin by Vasco da Gama himself in 1502. Nearly 2 kg of gold with diamonds, and other precious stones! Unfortunately no photography is allowed inside:-(
There are still a few small things we want to buy and early Sunday morning we will be going to the airport for our flight to Colombo. Irritatingly, just as we are about to leave Kerala, the first mangoes start to appear on the fruit stalls! I hope we will find them in season in Sri Lanka!

Ponizej pare widoczkow z Ooty / Below some views from Ooty


I widoczki z trasy pociagu z Ooty / Viwes from the railway journey from Ooty


Byla rezydencja Maharadzow Cochin w Tripunithura / The former residence of the Maharaja of Cochin in Tripunithura



A z ciekawostek - sporo sklepow ma tu swoje specjalizacje. W jednym naliczylam ponad 20 gatunkow ryzu w sprzedazy! / Some of the local shops specialize in certain products, one of them had on offer over 20 different kinds of rice!


I podczas naszych spacerow po Cochinie wypatrzylam panie przygotowujace swieze papadomy na sprzedaz. Kazda z nich potrafi zrobic ich okolo 1000 w jeden dzien! / In Cochin on one of our walks we found some ladies making fresh papadoms for sale. Each of them can make over 1000 per day!




I jeden z "warzywniakow" / One of the veg stalls


Nie kazdy moze wie, ze Kerala to najbardziej katolicki stan w Indiach, co nie przeszkadza ze od blisko 60 lat sa tu demokratycznie wybierane komunistyczne wladze. Byl to spory szok na poczatku, gdy gdzie nie spojrzalam widzialam takie obrazki :-) / Maybe not everybody knows that Kerala is the most catholic state in India. That does not stop the people to elect communist authorities for the last 60 years! Piuctures like that can be seen everywhere!


2 comments:

  1. Aniu dziękuję jeszcze raz za piękne zdjęcia i opisy. Chociaż przez krótką chwilkę można się zatrzymać (wirtualnie) nad innym miejscem na Ziemi. Ze świadomością ,że to tylko to na co mogę sobie pozwolić. Ale i tak czuję się fajnie, że jedna z naszych blogowiczek nam to podaje na "tacy". Podzielam szok na widok plakatów komunistycznych...ale jak zajrzałam w poprzedni post to o szoku zapomniałam. Byłam też pod wielkim wrażeniem opisu i fotek Fortu Cochin....no i te sieci...urzekające. Życzę szczęśliwej i przyjemnej dalszej części podróży.
    Dla mnie ciut za mało tych fotek, ale też zrozumiałe.:)

    ReplyDelete
  2. Z chęcią też bym się tam wybrała :)

    ReplyDelete