9 February 2012

bajeczne Thali w Trivandrum


W końcu dopadł nas leń, a konkretnie - mnie dopadł :-) W niedzielę dojechaliśmy nad morze i to wszystko powinno wyjaśnić :-) Miejsce jest bardzo malownicze i relaksacyjne ale o tym napiszę za parę dni.
Dziś chciałabym opisać jedno z najwznioślejszych doznań gastronomicznych jakie dane nam było przeżyć na tym wyjeździe - a mianowicie "thali"" które zjedliśmy wczoraj na obiad podczas naszej wycieczki do Trivandrum, stolicy stanu Kerala. Restauracja wpadła mi w oko podczas spaceru z dworca kolejowego w kierunku głównej ulicy, którą zamierzaliśmy przejść by zobaczyć centrum miasta. Lokal klimatyzowany, co już było ogromnym plusem, bo temperatury w dzień sięgają tu 35 C! Zanotowałam miejsce w pamięci i po kilku godzinach, gdy wracaliśmy już na pociąg, zatrzymaliśmy się tam właśnie na lunch. Nie zdarza mi się często reklamować restauracje ale zdecydowanie, jeśli ktoś w porze lunchu (12.00-15.00) znalazłby się kiedyś w Trivandrum to nie należy ominąć "Hotel Aryaas" (tutaj często restauracje nazywane są hotelami). Jest to restauracja vegetariańska i za 75 rupii (ok. 1,5 USD) można tu dostać rewelacyjne "special thali" czyli danie na które składa się: zupa na wstęp (nie najwyższych lotów), potem na dużym okrągłym naczyniu podanych jest 11 miseczek z różnościami (między innymi indyjski jogurt "dahi" oraz "khir" czyli ryż na słodko jako deser), do tego chlebek ćapati oraz papadom. Wszystkie miseczki układa się na stole dookoła tego metalowego jakby talerza i miły pan przynosi ryż. Osobno na stole jest słoiczek z ostrymi indyjskimi piklami, do nakładania sobie według uznania. Co chwilę pojawia się pan to z ryżem, to z warzywkami to z sambarem (ostrym warzywnym jakby płynneym sosem) i dokłada aż w końcu trzeba powiedzieć "stop". Na deser pojawiły się jeszcze lody waniliowe oraz "paan", który Hindusi namiętnie żują po posiłku. Jak się potem okazało jest to bardzo popularna lokalna restauracja, poznani w restauracji i w pociągu Keralczycy zachwalali to miejsce. 
A samo Trivandrum? Jak wiele indyjskich miast, hałaśliwe, pełne ludzi i samochodów. Przeszliśmy się główną ulicą i podjechaliśmy miejskim autobusem na bazar. Tan okazał się bardzo ciekawy - można tu kupić wszystko od złotej kolii po gwoździe i sznurek. Do tego oczywiście również warzywa i owoce. Niestety na Chalai Bazarze byliśmy w południe i upał powoli dawał się nam we znaki, więc odpuściliśmy sobie jakiekolwiek zakupy i poszliśmy na wspomniany wyżej lunch.

Last Sunday we eventually arrived at the seaside! Immediately I switched into relaxation mode :-) I would like to write about this little town in a separate post later, today I feel I have to write about our unique culinary experience that we had yesterday. We went for a trip to Trivandrum, the capital of the Kerala State and quite by chance as we walked from the station towards the main street, I noticed that A/C restaurant. The fact that the restaurant was air-conditioned  is not irrelevant when the midday temperature rises to + 35 C. A few hours later we were looking for a place for lunch and I decided to head just there. We ordered a special Thali for 75 rupiees (about 1 GBP) and the first to arriv was a bowl of soup (that was nothing special) then a big metal tray with 11 small bowls containing different dishes, plus a chapati and a papadom. Once we placed all small bowls around the outside of the tray the waiter came to serve us rice as much as we wanted. Then as we started eating he approached us a few more times bringing more vegetables, curries, sambar and rice. On the table there was also a container with very hot pickles. The meal was trully delicious! It was followed by vanilla icecream and "paan" that Indians like to chew after a meal. I don't often advertise restaurants but if anybody finds themselves around lunch time in Trivandrum, you shouldn't miss "Hotel Aryaas" - that is the name of the restaurant (often here in the south they call restaurants "hotels"). 
And Trivandrum itself? Like other Indian cities - noisy, full of people and cars. We walked along the main street of the town, then took a local bus to the big and really interesting Chalai Bazar. A magic place where you can buy anything from a gold necklace to nails and string :-) Unfortunately it was getting really hot as we arrived there around noon, so very tired we slowly headed for our lunch and then back to our seaside town.

Widoki z centrum Trivandrum / Views from the center of Trivandrum



Kolorowy Bazar Chalai / Colorfull Chalai Bazar


4 comments:

  1. Aż mnie skręciło na skutek napływu wspomnień wywołanych przez Twój post. Jeszcze miesiąc temu byłam w Trivandrum i zajadałam się thali, a teraz za oknem -10'C... Najlepsze leniwe dni zaliczyliśmy w Varkali - polecam to miejsce, o ile sami już na to nie wpadliście. Bawcie się dobrze :-)

    ReplyDelete
  2. Centka, właśnie relaksujemy się od kilku dni w Varkali :-) Jutro jedziemy na wycieczkę do Kanyakumari :-)

    ReplyDelete
  3. Oj i mnie tez sie nostalgicznie zrobilo. Chyba w listpadzie zamiast do Jaipur znow zawitam w Keroli :) Oj slinka mi leci na sma widok zdjecia, chyba musze sie skusic na second best czyli owe tali w restauracji na Harrow (polnocny londyn). Oj narobilas mi smaku hahaha

    ReplyDelete
  4. rzeczywiście bajeczne! Gdy za oknem mam skute lodem jezioro i zaśnieżone drzewa, to wszystko wygląda jak z jakiejś bajki....

    ReplyDelete