28 March 2009

muffinki z ananasem i czekoladą

Od czasu do czasu jak się spieszę i mam ochotę na coś słodkiego - robię muffinki. Parę dni temu wygrzebałam przepis na muffinki z ananasem (akurat miałam puszkę w domu) i po niewielkich modyfikacjach oto on:

Muffinki z ananasem i czekoladą

2 jajka
2 szklanki mąki
3/4 szklanki posiekanych drobno kawałków ananasa z puszki
1/2 tabliczki czekolady mlecznej posiekanej na drobną kostkę
3/4 szklanki mleka
1/4 szklanki cukru pudru
1/4 szklanki rozpuszczonego masła
1 łyżka proszku do pieczenia
szczypta soli

Przesiewamy suche składniki do miski, dodajemy jajka roztrzepane z mlekiem i masło, mieszamy aż składniki się połączą na gładką masę. Wtedy dodajemy ananasa i czekoladę i delikatnie mieszamy. Napełniamy foremki do muffinek do ok 3/4 wysokości i wkładamy do nagrzanego piekarnika - ok. 220 C na 20 minut. Porcja na około 8-10 muffinek. Ja podzieliłam na 12 bo tak było w oryginalnym przepisie i wyszły dosyć małe.

Rabbit Hotpot czyli danie mojego męża

Rabbit Hotpot to jedno z pysznych dań, które gotuje mój mąż. Będąc dzieckiem jadał często króliki i zatęsknił do smaków z tamtych czasów. Tak oto zaczęliśmy od wertowania różnych przepisów i w końcu udało się stworzyć pyszne danie, idealnie pasujące do kluseczek, kopytek czy makaronu (nam najlepiej smakuje z włoskim makaronem "pici" z okolic Sieny). Królika można przygotować dzień wcześniej, bo smakuje nawet lepiej jak się przegryzie. Tak oto przepis mojego męża:

Rabbit Hotpot (potrawka z królika)
1 średni świeży królik pokrojony na ok. 10 kawałków
3 cebule posiekane
3-4 ząbki czosnku posiekane
4 marchewki, pokrojone na ok. 1 cm kawałki
4 łodyżki selera naciowego pokrojone na ok. 1 cm kawałki
ok 300 gr czerwonej fasoli namoczonej dzień wcześniej i podgotowanej
1 puszka pomidorów w kawałkach
1 mała puszeczka koncentratu pomidorowego
1/2 butelki białego wytrawnego wina
2-3 liście laurowe
10 ziaren jałowca
sól/pieprz
odrobina mąki (z solą i pieprzem)
olej/oliwa

Kawałki królika obtaczamy w mące (z solą i pieprzem) i obsmażamy na oleju ze wszystkich stron, po czym odkładamy na osobnym talerzu.
W dużym rondlu (najlepiej żeliwnym) na oleju/oliwie podsmażamy cebulę i czosnek aż zmiękną, dodajemy pokrojoną marchewkę i pokrojone łodygi selera, smażymy mieszając około 5 minut na średnim ogniu. Dodajemy pomidory i pure i smażymy przez parę minut po czym wlewamy wino. Po zagotowaniu dodajemy osączoną, podgotowaną fasolę oraz królika i przykrywamy. Wstawiamy do nagrzanego piekarnika (ok. 180 C) i pieczemy około 1 godzinę (aż królik będzie ugotowany). Podajemy najlepiej z makaronem (kopytkami lub kluseczkami). Smacznego!

23 March 2009

ryż


Wracając do kuchni indyjskiej nie sposób nie mówić o ryżu. To jest podstawa żywienia na tym olbrzymim subkontynencie. Ryż stanowi sedno posiłku, a warzywa, mięso czy soczewica są tak na prawdę jedynie dodatkami. Bardzo często idąc z przyjaciółmi większą grupą do restauracji w Indiach po prostu zamawia się 2-3 porcje ryżu, przygotowanego na różne sposoby - od plain rice, przez pulao czy vegetable fried rice i do tego 1-2 porcje różnej soczewicy, 2-3 dania wegetariańskie i w zależności od tego jak bardzo ortodoksyjni są nasi znajomi Hindusi, zamawia się na przykład 2 rodzaje mięsa (kurczak i tak zwany mutton, co często bywa nie baraniną a mięsem kozim). I wszystkie te dania podawane są w osobnych miseczkach po środku stołu i każdy nakłada sobie na talerz co lubi. Do tego dochodzą chlebki - nany, chapati czy puri w koszyczkach. Jednak zazwyczaj jeśli udajemy się na przykład w 2 osoby to ilość dań ogranicza się do jednego z każdego typu (ryż, soczewica, warzywa, chapati i ewentualnie mięso). Można też zamówić "Thali" czyli danie w którego skład wchodzi po troszku wszystkiego. I wtedy na dużym metalowym talerzu (lub na świetnych jednorazówkach z liści bananowca), dostaniemy pośrodku ryż, a dookoła malutkie miseczki z różnymi daniami. Osobno w koszyczku podawane są chapati czy nany. Do tego podaje się też raitę (o której napiszę wkrótce) i coś słodkiego na deser.
Wracając jednak do kwestii ryżu - bezsprzecznie najsmaczniejszym jest ryż basmati. Ma ziarenka stosunkowo cienkie i długie. Po ugotowaniu jest bardzo aromatyczny. Można go dostać już w wielu sklepach na przykład ze zdrową żywnością. Niestety jest on dosyć drogi, więc na początek eksperymentowania z kuchnią indyjską można swobodnie gotować zwyczajny ryż, który dostępny jest u nas w każdym sklepie w zwykłej papierowej torebce. Nie stosuję nigdy ryżu parboiled. Jedną z podstawowych czynności jest dokładne wypłukanie ryżu. Można wielokrotnie w naczyniu lub przez dłuższą chwilę na sicie pod mocnym strumieniem zimnej wody. Później należy odstawić ryż na sicie by cała woda odciekła. Ja najczęściej zostawiam ryż na jakieś pół godziny. W Indiach gotuje się ryż na mnóstwo sposobów, ja zacznę na początek od tego najzwyklejszego.

Ryż po indyjsku (na sypko)

1 szklanka ryżu basmati (lub zwykłego)
1 łyżka masła
pół łyżeczki soli
1 1/2 szklanki gotującej wody

można dodać:
1/2 drobno posiekanej cebuli
1/2 łyżeczki kminu

Rozgrzewam rondelek z grubym dnem, wrzucam masło i jak się stopi wrzucam kmin, podsmażam chwilę aż wydobędzie się aromat, dodaję cebulkę i smażę aż się lekko zeszkli, wrzucam następnie ryż. Jeśli ktoś nie chce dodawać cebuli i kminu to wrzuca ryż na rozpuszczone masło bezpośrednio. Wysmażam ryż na średnim ogniu stale mieszają przez kilka minut. Zasadniczo proces ten zależy od ilości ryżu, przy 1 szklance wystarcza 2-3 minuty, jeśli objętość ryżu jest większa, czasem trzeba smażyć nieco dłużej. Następnie zalewam osolonym wrzątkiem, skręcam płomień do minimum, raz mieszam, przykrywam i zostawiam by się gotował około 16-17 minut. Następnie odkrywam, zostawiam jeszcze na 1 minutę i ryż jest gotowy do podania. Najlepszy jest podawany zaraz po ugotowaniu. Smacznego!

22 March 2009

tarka dhal


Trudno wyobrazić sobie kolację indyjską bez dhal-u czyli soczewicy. W Indiach popularnych jest kilkanaście rodzajów soczewicy i w wolnej chwili opiszę i sfotografuję różne gatunki. Podobnie jak przypadku mięs czy warzyw również i soczewica przygotowywana jest na dziesiątki sposobów. Na wczorajszą kolację zdecydowałam się przygotować bardzo popularną w Indiach Masoor dhal czyli czerwoną soczewicę. Przepis z tej samej książki Mridula Baljekar.

Tarka Dhal
150 gr Masoor dhal (czerwona soczewica)
750 ml wody
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka mielonego kminu (nie kminku)
1 łyżeczka soli
25 gr masła
1 średnia cebula drobno posiekana
2 ząbki czosnku
2 suszone czerwone chilli grubo posiekane

Do rondla wsypujemy soczewicę, zalewamy wodą, dodajemy kmin, kurkumę i sól. Zagotowujemy, skręcamy na mały ogień i gotujemy bez przykrycia 8-10 minut często mieszając. Następnie przykrywamy i gotujemy dalsze 30 minut na małym ogniu mieszając od czasu do czasu. Zdejmujemy z ognia, gdy lekko przestygnie przecieramy przez sito (ja miksuję lekko w malakserze). Na patelni rozpuszczamy masło i na średnim ogniu smażymy cebulę, czosnek i czerwone chilli - aż lekko zbrązowieją (8-10 minut). Połowę smażonej cebuli dodajemy do soczewicy a resztę posypujemy po wierzchu przed podaniem. Smacznego!

aloo matar


Bardzo duża część społeczeństwa nie je w Indiach mięsa, co podyktowane jest wymogami religijnymi (świętość życia) ale też (a może przede wszystkim) faktem iż większości po prostu na mięso nie stać. Nie oznacza to bynajmniej iż ich dieta jest uboga czy monotonna. W Indiach znajdziemy bogactwo warzyw i dzięki tamtejszemu klimatowi, można je kupić na targu praktycznie przez cały okrągły rok. Zamierzam powoli przygotowywać i opisywać różne indyjskie dania wegetariańskie. Z większością będę musiała zaczekać jednak do lata, kiedy to i u nas pojawi się większy wybór świeżych jarzyn. Ale nawet teraz można z powodzeniem przygotować wiele pysznych potraw. Tak więc na wczorajszą kolację prócz kurczaka przygotowałam jeszcze "aloo mattar" czyli ziemniaki z zielonym groszkiem. Przepis według Mridula Baljekar.

Aloo Mattar
4 łyżki oleju
1 średnia cebula drobno posiekana
2 kawałki cynamonu (ok 5 centymetrowej długości), połamane
ok 1-2 cm świeżego korzenia imbiru, obranego i posiekanego
1/2 łyżeczki kurkumy
2 łyżeczki mielonego kminu (nie mylić z kminkiem)
1/4 łyżeczki chilli mielonego
1/4 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu
1/2 kg ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę ok 2 cm
1-2 świeże zielone chilli
1 łyżka pure pomidorowego
1 łyżeczka soli
225 ml ciepłej wody
100 gr zielonego groszku (mrożonego)
1 łyżka posiekanych listków kolendry (opcjonalnie)

W rondlu podgrzewamy olej, smażymy cebulę, cynamon i imbir ok 4-5 minut często mieszając. Zmniejszamy ogień, dodajemy kurkumę, kmin, chilli i pieprz. Smażymy mieszając 1 minutę. Dodajemy ziemniaki, zielone chilli (w całości), mieszamy i smażymy 2-3 minuty. Dodajemy pure pomidorowe i sól. Zalewamy wodą, po zagotowaniu przykrywamy i dusimy na małym ogniu aż ziemniaki będą na wpół miękkie (ok. 10 min). Dodajemy groszek, przykrywamy i gotujemy aż ziemniaki będą miękkie. Zdejmujemy z ognia i dodajemy posiekaną kolendrę (najlepiej połowę a drugą połowę zostawić do posypania podczas serwowania). Smacznego!

butter chicken


Kuchnia indyjska jest bez wątpienia jedną z moich ulubionych. Pociąga niebywałym bogactwem aromatów i smaków. W sumie trudno się dziwić, gdyż w Indiach używa się ogromnej ilości przypraw a do tego kraj jest wielki i każdy region ma swoje specjalności kulinarne. Chyba by życia nie starczyło, żeby popróbować wszystkich tamtejszych dań. No ale jest kilka bardzo popularnych na całym świecie i jednym z nich z pewnością jest "butter chicken"- pyszny kremowy, pachnący kurczak. Nic więc dziwnego, że na wczorajszą kolację z moimi przyjaciółmi ugotowałam między innymi właśnie to danie. Wielką zaletą kuchni indyjskiej jest fakt, iż ogromną większość potraw można przygotować nieco wcześniej (nawet dzień wcześniej) i podgrzać przed podaniem. Moim zdaniem, gdy wszystkie przyprawy się "przegryzą" jeden dzień, smak jest znacznie lepszy (trochę jak z naszym bigosem). Przepisy wyszukałam w świetnej książce poświęconej kuchni indyjskiej autorstwa Mridula Baljekar.

Makhani Murghi czyli Butter Chicken

1 kg piersi kurczaka pokrojonych w spore kawałki
1 1/4 łyżeczki soli
ok 2-3 cm korzenia świeżego imbiru, obranego i drobno posiekanego
4-6 ząbków czosnku drobno posiekane
125 gr jogurtu naturalnego
sok z 1 cytryny
2 łyżki oleju
2 łyżki pure pomidorowego
225 gr masła
400 gr pomidorów z puszki
2 kawałki cynamonu (ok 5 cm każda) połamane
150 ml śmietany słodkiej (18%)

w młynku do kawy mielimy:
1 kawałek cynamonu ok 5 cm długości
8 ziaren zielonego kardamonu (w całości)
6 goździków
8-10 czerwone chilli (jeśli ktoś lubi bardzo ostre dania, jeśli nie to 3-4 chilli wystarczą)
6-8 ziarenek białego pieprzu

Wrzucamy do jogurtu zmielone przyprawy i mieszamy dokładnie, dodajemy sok z cytryny i mieszamy ponownie. Zalewamy kawałki kurczaka jogurtem i odstawiamy na 2-4 godzin, żeby się marynował w chłodnym miejscu (można wstawić na noc do lodówki).
Rozgniatamy czosnek, imbir i sól na miazgę (można zmiksować w malakserze). Gdy kurczak jest gotowy podgrzewamy olej w grubym rondlu, wrzucamy czosnek, imbir i smażymy ok. 1 minuty, następnie dodajemy kurczaka z marynatą jogurtową i smażymy mieszając ok. 10 minut. Następnie dodajemy pure z pomidorów, masło i gotujemy na małym ogniu dalsze 10 minut. Zdejmujemy z kuchenki, przykrywamy i odstawiamy. Pomidory i 2 kawałki cynamonu zagotowujemy w osobnym rondelku i dusimy pod przykryciem 10 minut. Następnie zdejmujemy przykrywkę, zwiększamy ogień i gotujemy aż wyparuje połowa objętości (6-8 minut). Zdejmujemy z ognia i jak lekko przestygnie wyciągamy cynamon i przecieramy przez sito (można równie dobrze zmiksować w malakserze). Przetarte pomidory dodajemy do kurczaka i ponownie zagotujemy na średnim ogniu, zmniejszamy ogień i gotujemy kolejne 5-6 minut. Na końcu dodajemy śmietankę i gotujemy kolejne 5 minut. Gotowe!

19 March 2009

chleb pszenny z Pracowni Wypieków

Wczoraj zrobiłam kolejne podejście do pszennego chleba, cały czas eksperymentuję z przepisem Liski. W Pracowni Wypieków przepis ten znajduje się jako "chleb biały na zakwasie", mój przestał być już taki biały (dzięki mące razowej) ale smakuje równie dobrze. Muszę kiedyś spróbować czy wyszedłby tylko na zakwasie.
Tak oto zmodyfikowałam przepis:

Chleb pszenny

300 gr mąki pszennej (ja akurat mam w domu wrocławską)
200 gr mąki pszennej razowej
1 łyżeczka soli
1 płaska mała łyżeczka drożdży instant
150 gr zakwasu
ok 300 gr wody (oryginalnie w przepisie Liski, ale gdy dałam mąkę razową to trochę więcej wody potrzeba).
2 łyżki słonecznika - opcjonalnie
2 łyżki siemienia lnianego- opcjonalnie

Łączę wszystkie składniki (nasiona zalewam na noc wodą i w całości wlewam do mieszanych składników - oczywiście odpowiednio zmniejszam ilość wody dolewanej wtedy w przepisie), wyrabiam parę minut (ręcznie), przykrywam i zostawiam ja jakieś 2 godziny, potem przekładam do formy wysmarowanej olejem, smaruję delikatnie olejem po wierzchu i posypuję troszeczkę mąką. Odstawiam znowu na jakąś godzinę.
Piekę w 210 C przez 40 minut.

18 March 2009

zupa marchewkowa


Parę dni temu kupiłam trochę za dużo marchewki więc postanowiłam ugotować zupę marchewkową. Zupa wyszła pysznie, jest lekko słodka, kremowa i świetna na chłodniejsze dni. Przepis znalazłam w jednej z moich książek i po drobnych przeróbkach oto on:

Zupa marchewkowa

50 gr masła
1 cebula posiekana
ok. 500 gr marchewki obranej i pokrojonej na niewielkie kawałki
ok. 1 litra wywaru z warzyw
250 gr ziemniaków, obranych i pokrojonych na niewielkie kawałki
szczypta cukru
sól/pieprz
śmietana (opcjonalnie)

W dużym rondlu rozpuszczamy masło, wrzucamy cebulkę. Gdy się lekko zeszkli (nie zbrązowi) wrzucamy marchewkę i mieszając podsmażamy ok. 1 minuty. Zalewamy wywarem warzywnym, mieszamy, dodajemy ziemniaki, cukier, sól i pieprz do smaku. Po zagotowaniu skręcamy i gotujemy na wolnym ogniu ok 25 minut (aż warzywa będą miękkie). Gdy nasza przyszła zupa nieco przestygnie, wlewamy całą zawartość do blendera i miksujemy. Przelewamy ponownie do rondla i po zagotowaniu dodajemy śmietanę (jak ktoś lubi).
Smacznego!

piekarnia tortilli



Jak już jestem w temacie chleba, to muszę powiedzieć, że zafascynowały mnie meksykańskie "piekarnie" tortilli! W każdym miasteczku, w każdej dzielnicy można wybrać się do takiej piekarni z własną mąką (kukurydzianą) i w ciągu kilkunastu minut wyjść z paczką świeżych tortilli dla całej rodziny. Najpierw mąka wsypywana jest do urządzenia mieszającego (na zdjęciu to urządzenie po lewej - zielonkawe) i wyrabiającego ciasto. Potem przenoszona do kolejnego urządzenia, które z ciasta wałkuje długi cienki placek (na zdjęciu to urządzenie czerwone) i od razu wycinane są tortille, a potem z taśmy wpadają one do pieca rotacyjnego (urządzenie niebieskie) i po chwili na kolejny taśmociąg wyjeżdżają już gotowe gorące placuszki, które się już ręcznie pakuje. Bardzo smaczne. Ale oczywiście nie tak smaczne jak tortille robione w całości ręcznie! Mnie osobiście najbardziej smakowały tortille pszenne. Mają biały kolor (w przeciwieństwie do bardziej burych w kolorze tortilli kukurydzianych) i mają znacznie delikatniejszą strukturę. Są rzeczywiście pyszne.

17 March 2009

chleba ciąg dalszy...



A jak już jestem przy zdjęciach różnych chlebów - to oto mój chlebek z San Francisco.
Bardzo smaczny. Śliczna chrupiąca skórka. Na pewno będę go piekła znowu. Przepis na chlebek z Pracowni Wypieków.

pieczenie chleba






Od paru tygodni odkrywam nowe horyzonty kulinarne - zaczęłam piec własne chleby. Wielką inspiracją była moja koleżanka, a ogromne źródło wiedzy znalazłam na blogu Liski Pracownia Wypieków. Zaczęłam też od jej prostego chleba pszennego oczywiście na zakwasie. Po tygodniu eksperymentowania z zakwasem - udało się! Zaczął w końcu rosnąć i wyglądać tak jak powinien. Nie zostało mi nic innego jak spróbować. No i ku mojemu wielkiemu zdziwieniu - już pierwszy mój chleb wyszedł ślicznie i był pyszny! Potem spróbowałam z chlebem żytnio-pszennym a w końcu parę dni temu zrobiłam chleb z San Francisco. Stanowczo najlepszy jest chleb żytnio-pszenny ("ulubiony" Liski), u nas zniknął momentalnie!
Tak więc dziś postanowiłam upiec dwa chleby, jeden dokładnie według przepisu Liski (tenże pszenny) a drugi to ten sam przepis ale lekko zmodyfikowany. Zamiast 500 gr mąki pszennej zwykłej (ja akurat użyłam wrocławskiej) - tym razem pomieszałam mąki zwykłą 400 gr i dodałam 100 gr mąki pszennej razowej. Efekt świetny, chleb nieco ciemniejszy, ta sama konsystencja i wyrósł też podobnie.
Pieczenie chlebów tak mnie zakręciło, że od razu zakupiłam książkę "Bread" Jeffrey-a Hamelmana. Właśnie się zaczytuję, fascynująca lektura!
Zaczynam też fotografować efekty mojej pracy w kuchni i oto one - pierwsze zdjęcie to chleb w mojej zmodyfikowanej wersji, chleb drugi - z czystej mąki wrocławskiej.
Następny upiekę mieszając mąki pół na pół zwykłą i razową, mam nadzieję, że wyjdzie równie dobrze.

sałatka z malinami

Może to dosyć niezwykłe połączenie malin z kalafiorem i do tego w pikantnym sosie, na pozór nie będzie się wydawało trafione, lecz moim zdaniem składniki te fantastycznie się komponują razem i dają wyjątkowy efekt!

Sałatka z malinami

300 gr malin świeżych
1 mały kalafior
2 banany
50 gr rodzynek
1 łyżka soku z cytryny

sos:
1 słoik majonezu (ja zastępuję jogurtem naturalnym z majonezem pół na pół)
1 łyżeczka soku z cytryny
1 łyżeczka przyprawy curry
1 łyżeczka cukru

Kalafior dzielimy na malutkie różyczki i blanszujemy przez 2 minuty. Po wyjęciu dokładnie należy je osączyć. Banany kroimy w półplasterki, skrapiamy sokiem z cytryny. Maliny płuczemy - według uznania (ja wole nie płukane prosto z ogrodu).
Kalafior, banany, rodzynki łączymy, zalewamy sosem, mieszamy i przed podaniem posypujemy malinami po wierzchu.
Smacznego!

mufinki z malinami i białą czekoladą


Sprawdzony wielokrotnie przeze mnie przepis Ainsley-a.

Muffinki z malinami i białą czekoladą
8 muffinek

300 gr mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
150 gr cukru pudru
1 jajko
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii (ew. cukier waniliowy)
225 ml mleka
50 gr roztopionego masła
100 gr świeżych malin (można też użyć mrożonych)
75 gr posiekanej białej czekolady

Przygotowujemy formę na muffinki, wykładamy ją papierkami do muffinek. Piekarnik nagrzewamy do 200 C.
Mąkę przesiewamy, dodajemy proszek do pieczenia, cukier i mieszamy. Do osobnej miseczki wbijamy jajko, roztrzepujemy, dodajemy ekstrakt z wanilii, mleko i roztopione masło. Mieszamy dokładnie i wlewamy do suchych składników. Dodajemy maliny i czekoladę, ostrożnie mieszamy aby nie uszkodzić za bardzo owoców. Nakładamy do foremek ( ok. 2/3 wysokości) i pieczemy ok 30 minut.
Smacznego!

fenkuł pod beszamelem

Rok temu, podczas naszego pobytu we Florencji, postanowiłam poeksperymentować z fenkułem. Przyznam, że nigdy wcześniej go nie jadłam, z prostej przyczyny, nie wiedziałam co z nim zrobić. Tak więc moje pierwsze kroki skierowałam do sąsiadów (Włochów oczywiście) i okazało się, że bardzo popularnym włoskim daniem jest fenkuł zapiekany pod beszamelem.
Poszliśmy więc z mężem na targ warzywny i już tego samego dnia mogliśmy się cieszyć przepysznym, delikatnym daniem na kolację.

Fenkuł pod beszamelem

2 duże fenkuły
ok 3/4 litra beszamelu
mozarella (1 duża lub 2 małe)

Najpierw obgotowujemy fenkuły w osolonej wodzie aż zrobią się lekko miękkie. Najlepiej pokroić je wcześniej na połówki, a jeśli są bardzo duże to na ćwiartki. W międzyczasie przygotowujemy beszamel. Ja robię prostą wersję - na łyżce masła obsmażam ok 2 łyżek mąki, powoli dolewając mleko mieszam energicznie by uniknąć "kluseczek". Dodaję sól/pieprz. Gotuję aż sos zgęstnieje. Podgotowanego fenkuła wkładam do brytfanny lub naczynia żaroodpornego i polewam beszamelem. Na wierzch kładę mozarellę pokrojoną w plastry. Zapiekam w piekarniku ok. 180 C aż mozarella się rozpuści i lekko zarumieni.

kurczak imbirowy



Kolejny przepis od mojego kolegi z Hong Kongu. Przepyszny, trochę ostry kurczak.

Kurczak imbirowy

225 gr piersi z kurczaka pokrojonej w paseczki
1/4 szklanki posiekanego drobno imbiru
1-2 ząbki czosnku (z praski)
1 1/2 łyżki sosu rybnego
1 1/2 łyżki sosu sojowego
1/2 łyżeczki cukru
1/4 szklanki listków młodej zielonej cebulki pokrojonej na 2 cm kawałki
2 łyżki wody lub rosołu
2 łyżki oleju

Olej podgrzewamy na patelni/woku, dodajemy imbir, czosnek i smażymy aż zaczną pachnieć. Dodajemy kurczaka, smażymy aż zmieni kolor, dodajemy sosy i cukier. Smażymy mieszając. Na końcu dodajemy zieloną cebulkę i wodę/rosół. Chwilę podsmażamy i gotowe!

banan na ciepło z lodami

Dosyć dawno temu, jeszcze na BBC Prime oglądałam Ainsley-a przygotowującego pyszne banany na ciepło. Przepis bajecznie prosty, do wykonania w 2 minuty!

Banan na ciepło z lodami
1 banan
łyżeczka koniaku/whiskey
1 łyżka posiekanych orzechów
1 łyżeczka posiekanej czekolady
lody (np. waniliowe)

Banana chwytamy lewą ręką i prawą rozcinamy skórkę wzdłuż na całej długości (po wklęsłej stronie banana). Rozchylamy skórkę i delikatnie widelcem ugniatamy w środku na papkę. Skrapiamy alkoholem, posypujemy orzechami, czekoladą i wkładamy do mikrofalówki na 1 minutę.
Po wyjęciu kładziemy na wierzchu gałkę/ łyżkę lodów.
Smacznego!

16 March 2009

skrzydełka w miodzie


Ten przepis dostałam lata temu od mojego kolegi, zakochanego w kuchni chińskiej. Skrzydełka stały się hitem. Świetne na spotkanie w gronie przyjaciół. Idealne do pieczywa czy piwa.

Skrzydełka w miodzie
(na 2 osoby)

8-10 skrzydełek z kurczaka
2 łyżki oleju
2 ząbki czosnku posiekane lub wyciśnięte
4 łyżki sosu sojowego
1 łyżka miodu
pół szklanki rosołu
szczypta mielonego imbiru

Skrzydełka obgotowujemy ok. 10 minut w osolonej wodzie.
Na patelni rozgrzewamy olej i miód, jak się lekko zrumieni dodajemy skrzydełka i czosnek. Smażymy 2 minuty. Wlewamy rosół i sos sojowy i dusimy pod przykryciem na średnim ogniu 10 minut. Potem zdejmujemy przykrywkę i smażymy obracając co jakiś czas skrzydełka aż sos wyparuję (zostaję na patelni gęsta aromatyczna masa, która oblepia skrzydełka. Następnie posypujemy imbirem i smażymy jeszcze 1 minutę.
Smacznego!!!

aromatyczna pierś z indyka

To kolejny przepis, który z powodzeniem wykorzystuję od lat. Kiedyś wyszperałam go w jakimś czasopiśmie kulinarnym i stał się ulubionym daniem mojej rodziny i wielu przyjaciół. Bardzo dobrze komponuje się z kluseczkami kładzionymi lub kopytkami.

Aromatyczna pierś z indyka

80 dag piersi z indyka
40 dag miodu
1/4 szklanki białego wina wytrawnego
10 dag orzechów laskowych
10 dag rodzynek
10 dag suszonych moreli
10 dag płatków migdałowych
5 goździków
1 łyżeczka cynamonu mielonego
sól/pieprz

Owoce umyć, zagotować z winem i odstawić. Goździki utłuc w moździerzu, i wraz z cynamonem i pieprzem dodać do miodu - zagotować. Mięso należy umyć, wytrzeć, posolić i włożyć do brytfanny. Piekarnik nagrzewamy do 230 C i wkładamy indyka na 10 minut, aż się zrumieni. Następnie obniżamy temperaturę do 160 C i pieczemy jeszcze około 20-30 minut. Podczas pieczenia glazurujemy powierzchnie miodem 2-3 razy. Resztę miodu łączymy z owocami (ja wlewam też wino pozostałe z namaczania owoców), dodajemy orzechy i migdały.
Pierś po wyjęciu na półmisek dekorujemy bakaliami z miodem!

banany zapiekane z szynką i serem


Moim zdaniem to bardzo dobry pomysł na zakąskę - zwłaszcza w chłodne wieczory! Przede wszystkim robi się bardzo szybko i smakuje wyjątkowo!

Banany zapiekane z szynką i serem

3 banany
3 duże plastry szynki
garść startego sera żółtego
1 łyżka masła
2 łyżki posiekanych orzechów włoskich

Banany obieramy. Blachę lub formę smarujemy masłem. Każdy banan owijamy plasterkiem szynki i układamy w naczyniu/na blachę. Posypujemy serem i orzechami. Zapiekamy ok. 20 minut w 190 C. Podajemy prosto z piekarnika, gorące!

Banany gotowe do zapiekania

15 March 2009

sałatka z kapusty pekińskiej z brzoskwiniami

Bardzo lub lekko pikantne sałatki. Ten przepis znalazłam dawno temu w jakimś czasopiśmie kulinarnym. Sałatka bardzo dobrze smakuje jako dodatek do obiadu, na przykład do smażonego lub pieczonego mięsa.

Sałatka z kapusty pekińskiej z brzoskwiniami
60-70 dag kapusty pekińskiej
1 puszka brzoskwiń
7 dag rodzynek

sos:
1 mały słoik majonezu (ja zastępuję jogurtem naturalnym z 1-2 łyżkami majonezu)
3 łyżki śmietany (ja dodaję opcjonalnie)
1 łyżeczka przyprawy curry
sól, pieprz

Kapustę myję, kroję na w miarę małe kawałki. Kroję również brzoskwinie. Rodzynki powinno się sparzyć, natomiast ja, podobnie jak w przepisie na sałatkę egzotyczną, podsmażam je na patelni na masełku. Mieszamy kapustę, brzoskwinię, rodzynki i zalewamy sosem. Wstawić do lodówki na 1 godzinę. Przed podaniem wymieszać. Jak ktoś lubi można przed podaniem pokropić sokiem z limonki/cytryny.

ciasto z owocami (błyskawiczne)


A to ciasto robię jak mam mało czasu. Jego zaletą jest to, że można dodawać owoce jakie kto lubi i nieco eksperymentować.

Ciasto z owocami
1 szklanka mąki pszennej
1 szklanka mąki ziemniaczanej
1 szklanka cukru (można więcej jeśli owoce kwaśne)
4 jajka
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 kostka masła (rozpuszczonego - gorącego)
owoce

Miksujemy cukier, cukier waniliowy i jajka. Dodajemy stopniowo stale miksując mąkę, proszek do pieczenia i gorący tłuszcz.
Wlewamy do formy (ja najczęściej robię je w średniej tortownicy), wysmarowanej masłem i obsypanej mąką. Na wierzchu układamy owoce, nieco się zatapiają czym się nie martwmy, gdyż po upieczeniu owoce będą w środku ciasta. Najlepiej owoce pokroić na mniejsze kawałki, gdyż w przeciwnym razie utoną i będą na dnie ciasta.
Pieczemy w 180 C około 45 - 50 minut.
Po wyjęciu posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!

14 March 2009

sałatka z ananasa (na ciepło)


Sałatka może nietypowa, niemniej jednak świetnie komponuje się z wołowiną po królewsku. Ma charakterystyczny słodko-kwaśny smak. To chyba był mój pierwszy kontakt ze smakami rodem z dalekiego wschodu.

Sałatka z ananasa (na ciepło)
1 puszka ananasa
1 mała cebulka
1 łyżka oleju
szczypta ostrej papryki
1/2 łyżeczki cynamonu (mielonego)

Cebulę kroimy w cieniutkie półplasterki. Do rozgrzanego rondelka wlewamy olej, dodajemy cebulkę i paprykę, lekko podsmażamy. Następnie dodajemy ananasa pokrojonego w kostkę wraz z sokiem i cynamon. Dusimy ok. 10 minut. Podajemy gorące!

wołowina po królewsku



Chociaż niewiele jadamy mięsa, to jednak to danie jest tak aromatyczne i pyszne, że nie możemy mu się oprzeć. Od lat gotuje je moja Mama, ja i coraz liczniejsze zastępy znajomych - więc na pewno warto by ten przepis znalazł się i tu. Nawet nie pamiętam gdzie go znalazłyśmy.

Wołowina po królewsku
1 kg mięsa wołowego
1 kg cebuli
olej do smażenia (5-6 łyżek)
1 łyżeczka ostrej przyprawy curry w proszku
sól
15-20 dag rodzynek

Mięso kroimy w kostkę (jak do gulaszu). Siekamy cebulę.
W dużym rondlu rozgrzewamy połowę oleju, wrzucamy cebulę, podsmażamy na lekko złoty kolor. Dodajemy przyprawę curry. Na osobnej patelni obsmażamy krótko na reszcie oleju kawałki mięsa i przekładamy do rondla z cebulą. Wszystko dobrze wymieszać. Podlewamy niewielką ilością wody i dusimy pod przykryciem na małym ogniu. Solimy. Po godzinie dodajemy rodzynki i dusimy dalej mięso będzie miękkie - ok 40 min do godziny. W razie potrzeby podlewamy wodą. Powinien się wytworzyć gęsty aromatyczny sos. Można podawać z ryżem i sałatką z ananasa na ciepło! Palce lizać!


sałatka egzotyczna

Wiele lat temu podczas spaceru ulicą Długą, wstąpiłam do słynnej Księgarni pod Globusem i zaglądnęłam do leżącej na półce książki kucharskiej. Wpadł mi w oko przepis na sałatkę, który od razu spisałam w notesie i od tej pory jest to jedna z moich ulubionych sałatek! Niestety nie pamiętam ani tytułu ani autora, ale jeśli kiedyś będzie może czytać mojego bloga - to serdecznie pozdrawiam!

Sałatka egzotyczna
5 dag kukurydzy z puszki
5 dag czerwonej fasoli z puszki (ja dodaję opcjonalnie)
1 jabłko
1 cebula
1 pomarańcza
1 banan
2 dag rodzynków
10 dag ryżu (niegotowanego)
2 plastry ananasa z puszki
1 pomidor
1 łyżka masła

sos:
3-4 łyżki majonezu
1 łyżka soku z cytryny
pieprz/sól

Wszystkie składniki należy dobrze posiekać.
Na małej patelni rozpuszczam masło i podsmażam rodzynki - po chwili powinny zrobić się z nich takie małe baloniki, wtedy jeszcze chwilkę trzymam na ogniu, stale mieszając i są już gotowe.
Ryż ugotować na bulionie (ja często gotuję po prostu na wodzie) - powinien być sypki nie klejący (przepis na gotowanie ryżu niedługo).
Wszystkie składniki wymieszać w misce, zalać sosem (jeśli zbyt "suche" ja dodaję parę łyżek jogurtu naturalnego).
Schłodzić w lodówce co najmniej 1 godzinę.
Smacznego

moje ulubione śledzie



Ryby często goszczą na naszym stole i oczywiście nie mogłoby obejść się bez śledzia. Od bardzo dawna robię pyszne śledziki w zalewie. Są to ulubione śledzie moje, mojego męża i wielu naszych znajomych. Palce lizać! Oczywiście podstawą jest tu dobrej jakości ryba, więc moje płaty śledziowe kupuję od lat w kiosku rybnym na placu Imbramowskim - gdzie sprzedają najlepsze śledzie w mieście.
Najpierw oczywiście płaty śledziowe moczę w mleku - około 6 godzin. Potem dokładnie je płuczę i odkładam by odciekły.

Moje ulubione śledzie

1 kg płatów śledziowych (wcześniej wymoczonych w mleku)
ok 30-40 dag cebuli pokrojonej w półplasterki

Zalewa:
3 szklanki wody
3/4 szklanki octu spirytusowego
10 łyżeczek cukru
6-8 goździków
6-8 ziarenek ziela angielskiego
2-3 liście laurowe

Gdy jeszcze moczą się śledzie w mleku, gotuję w dużym garnku wodę i blanszuję cebulę. Potem odstawiam ja na sicie w chłodnym miejscu do ostudzenia.
W rondelku mieszam składniki zalewy i po zagotowaniu zostawiam jeszcze na małym ogniu na kilka minut, żeby wydobyć aromat z przypraw. Potem odstawiam do wystygnięcia. Zalewę koniecznie trzeba spróbować - powinna mieć dosyć ostry smak octu złagodzony cukrem.
Śledzie wkładam do dużego szklanego słoja - na przemian z cebulą i na końcu zalewam wystygniętą zalewą. Zalewa powinna oczywiście przykrywać wszystko. Odstawiam do lodówki na 2-3 dni i gotowe.
Najlepiej mi smakuje z łyżeczką kwaśnej śmietany (18%) i świeżym chlebem!

6 March 2009

początek

Witam, postanowiłam otworzyć stronę poświęconą mojej małej kuchni :-))
Zapraszam do wypróbowania moich ulubionych przepisów.