30 October 2010

barszcz ukraiński w mojej wersji


Jesień to idealna pora na rozgrzewające zupy. Jedną z naszych ulubionych jest barszcz ukraiński. Tym razem to moja wersja tej pysznej zupy :-) Nie chwaląc się - bardzo się udała! Zapraszam więc wszystkich do wypróbowania, z pewnością nie pożałujecie!

Barszcz ukraiński

3-4 średnie buraki
3 marchewki
4 nieduże ziemniaki
1 średnia cebula
duży kubek suszonej fasoli 
1 litr wywaru drobiowego lub warzywnego
1 łyżka masła
ok. 200 ml śmietany 18 %
świeża natka pietruszki
sól/pieprz
1-2 łyżki świeżego soku z cytryny

Najpierw moczymy fasolę w zimnej wodzie przez około 24 godziny. Gdy napęcznieje, gotujemy aż do miękkości. Odcedzamy. 
Obieramy cebulę, siekamy i podsmażamy na maśle w rondlu aż się lekko zeszkli. Dodajemy pokrojone na półplasterki marchewki (obrane oczywiście) i pokrojone w kostkę ziemniaki. Chwilę podsmażamy stale mieszając. Dodajemy obrane i pokrojone w kostkę buraki, całość zalewamy wywarem i gotujemy aż do miękkości. Przyprawiamy solą i pieprzem, dodajemy ugotowaną fasolę, śmietanę i na koniec sok z cytryny. Przed podaniem posypujemy posiekaną natka pietruszki! Gotowe!



23 October 2010

brusznice i żurawina do mięs i serów


Z małym opóźnieniem chciłabym napisać dziś kilka słów o przetworach. Nie wyobrażam sobie by nie mieć w domu paru słoiczków brusznic (tak w Krakowie nazywamy to co w innych częściach Polski nazywa się borówkami - o ile się nie mylę). Kilka tygodni temu znowu uległam więc pokusie spacerując po Kleparzu i kupiłam najpierw żurawinę a kilka dni potem brusznice. Przygotowuje się je szybko, a jak potem rewelacyjnie smakują z mięsem czy z serem!!!
Przygotowałam wersje podobne - do żurawiny (w słoiczku po prawej) dodałam jabłek, a do brusznic (w słoiczku po lewej) gruszek. Miałam trochę problem z nazewnictwem angielskim - nie jestem do końca pewna jak przetłumaczyć brusznice - napisałam "wild cranberries" - co nie jest pewnie prawdą. A jeśli ktoś się dziwi czemu podpisuję przetwory po angielsku to wyjaśniam - mój mąż nie zna zbyt dobrze polskiego i chcę mu ułatwić życie gdy będzie czegoś szukał podczas mojej nieobecności :-)

Żurawina

1 kg żurawiny
3 jabłka
2 łyżki soku z cytryny (opcjonalnie)
400 g cukru

Żurawinę najpierw dokładnie umyłam. Następnie wsypałam do rondla, dodałam obrane i pokrojone w małą kostkę jabłka, dolałam 1/2 szklani wody i powoli zagotowałam. Dodałam następnie cukier i sok z cytryny i gotowałam ok 15-20 minut - do uzyskania odpowiedniej gęstości. Przełożyłam do wyparzonych suchych słoików, zakręciłam i zostawiłam do wystygnięcia. Gotowe!

Brusznice

1 kg brusznic
2 duże twarde gruszki
1-2 łyżki soku z cytryny (opcjonalnie)
400 g cukru

Podobnie jak z żurawiną - najpierw dokładnie umyłam i przebrałam z listków. Wrzuciłam do rondla wraz z pokrojoną na małą kostkę (obraną) gruszką. Dolałam pół szklanki wody i zagotowałam. Dodałam cukier i gotowałam ok 15-20 minut aż uzyskałam odpowiednią konsystencję. Gorące przełożyłam do wyparzonych, suchych słoiczków. Zakręciłam i zostawiłam do wystygnięcia. Gotowe!

Wielkie Święto Żurawiny

16 October 2010

WBD 2010 - Semolina (Durum) Bread / chleb z semoliny


W tym roku na World Bread Day wybrałam prosty chleb z semoliny - oczywiście mojego ulubionego piekarza - Jeffreya Hamelmana. Tym razem to chlebek jedynie na drożdżach (mój zakwas nieco zaniedbany wyleguje się w lodówce). Zupełnie bezproblemowy, pięknie wyrastał i ma pyszną chrupiąca skórkę. Spora jego część zniknęła w tajemniczych okolicznościach zanim zdążył dobrze wystygnąć (no dobrze - okoliczności nie były aż tak tajemnicze, po prostu rzuciliśmy sie na niego wygłodniali :-)). 

World Bread Day 2010 (submission date October 16)

For this year edition of World Bread Day I chose a simple but very delicious bread from my favourite book "Bread" by Jeffrey Hamelman. What to say more? Half of it was gone before it cooled properly :-) It has good texture, delicate flavour and great crispy crust. 

Semolina Bread / chleb z semoliny
sponge:
100 g semolina
100 g mąki pszennej chlebowej / bread flour
140 g wody / water
6 g świeżych drożdży / fresh yeast
10g cukru / sugar

ciasto właściwie / final dough:
150 g semolina
150 g mąki pszennej chlebowej / bread flour
170 g wody / water
9 g soli / salt
15 g oliwy z oliwek / olive oil
sponge

Mieszamy dokładnie składniki na sponge, przykrywamy i zostawiamy na ok. 1 i 1/4 godziny. Sponge jest gotowy gdy prawie zaczyna się zapadać.
Mix all the ingredients untill evenly incorporated. Cover and leave for approx. 1 1/4 hrs. It is ready when nearly on the verge of collapse.

Mieszamy wszystkie składniki i wyrabiamy aż zaczniemy wyczuwac rozwinięty gluten (w mikserze 3 min na 1 prędkości i 2 i 1/2 do 3 min na drugiej prędkości). Ciasto powinno mieś średnią konsystencję.
Mix all the ingredients. In a spiral mixer mix on teh first speed 3 minutes, the on the second speed for 2 1/2 to 3 minutes. Dough should be of medium consistency with preceptible gluten development.

Pierwsze wyrastanie / bulk fermentation - 1 1/2 godziny / hrs
Składamy ciasto raz po 45 minutach / Fold the dough after 45 minutes.

Formujemy chleb wstępnie, kładziemy złączeniem do góry na stolnicy, przykrywamy oi zostawiamy na 10-20 minut. Po tym czasie formujemy chleb. Przekładamy do koszyka i przykrywamy.
Preshape lightly and place seams up covered for 10-20 minutes. Then shape it into tight loaf and place in bannetons. Cover.

Drugie wyrastanie / final fermentation: 1 - 1 1/4 godziny / hours

Chleb pieczemy w piekarniku nagrzanym do 240 C, z parą - około 35 minut.
Bake in the preheated and presteamed oven - 460 F / 240 C for approx. 35 minutes

Studzimy na krace / cool on th cooling rack.

14 October 2010

WP # 89 - maślane bułeczki Hamelmana


Bułeczki które zaproponowałam w tej edycji WP gotowe. Ja zawsze wyszły miękkie i pachnące. Tym razem posmarowałam je przed pieczeniem mlekiem i szczerze mówiąc nie widze różnicy. Sa tak samo rumiane i delikatne.
Poniżej jeszcze gorące - prosto z pieca!
Połowy już nie ma... ;-)



13 October 2010

Zaproszenie WP # 89



Witam serdecznie wszystkich piekarzy i piekarki :-) W tym tygodniu to mnie przypadł zaszczyt gospodarzenia Weekendowej Piekarni i już od dłuższego czasu zastanawiałam się co zaproponować. Dylemat wziął się stąd iż jak pewnie wiecie 16-ego października przypada Międzynarodowy Dzień Chleba i wiele/wielu z nas będzie chciało zaprezentować w ten dzień jakiś specjalny wypiek. Pewnie też nie każdy może piec w tygodniu (ze względu na obowiązki) - a dwa chleby w weekend to może być dla wielu zbyt dużo (pieczywa nie wysiłku ma się rozumieć ;-)). Stąd mój wybór padł na bułeczki. Nie byle jakie bułki ale bułki samego mistrza Hamelmana. Kto zagląda do mnie czasem to już się z nimi spotkał - upiekłam je przed wakacjami i do dziś nie mogę odżałować, że tak późno je odkryłam! Bułki są mięciutkie, lekkie, puszyste i jak smakują!!! Do tego szybko się je robi, świetnie się mrożą i po rozmrożeniu smakują równie dobrze. Stały się u nas bułkami numer jeden i nie ma prawie tygodnia żebym ich nie piekła. Tak więc po tym przydługim wstępie zapraszam do przestudiowania przepisu i życzę wszystkim udanych wypieków!!!

Miękkie maślane bułeczki

750 g mąki chlebowej
345 g wody
1 jajko (ok. 75 g)
60 g masła (temp. pokojowa)
45 g cukru
38 g mleka w proszku
15 g soli
38 g świeżych drożdży

Mieszamy wszystkie składniki i dobrze wyrabiamy - aż uzyskamy średnio rozwinięty gluten. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne. Zostawiamy w misce pod przykryciem na 1 godzinę.
Dzielimy ciasto na 15 równych kawałków po ok. 90 g każdy (według J.H. na 12 - większych), formujemy okrągłe bułeczki i układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia - zostawiając niewielkie odstępy między sobą. Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia - aż podwoją objętość - ok. 45 minut. 
Przed pieczeniem smarujemy po wierzchu rozpuszczonym masłem. Jeśli chcemy uzyskać bardziej chrupiąca skórkę to możemy posmarowac mlekiem zamiast masła.
Pieczemy w 200 C przez 15-18 minut - aż się zrumienią. Po wyjęciu z piekarnika ponownie smarujemy wierzch roztopionym masłem. Ja powiem szczerze już niczym ich nie smaruję, lubię gdy skórka jest nieco sztywniejsza. 
Bułki studzimy na kratce. Gotowe!
 
 
Uwaga - bułki niebezpiecznie szybko znikają po upieczeniu ;-)

10 October 2010

jajecznica z kurkami


Kilka dni temu przechodząc przez Kleparz nie mogłam się po prostu oprzeć i musiałam kupić nieco kurek. Do tego zaraz obok starsza kobieta sprzedawała jajka prosto z koszyka, czyli od wolno biegającej kury, no i jak tu nie poszaleć! Na obiad mielismy pyszną jajecznicę z kurkami, aromatyczną i pachnącą. Nie muszę chyba nikogo zachęcać. Ci co już jedli wiedzą a ci co nie znają niech żałują ;-)

Jajecznica z kurkami
dla 2 osób

250 g świeżych, małych kurek
4 jajka
2 łyżki masła
sól/pieprz

Najpierw delikatnie oczyszczamy kurki. Grzybów zasadniczo nie powinno się myć w wodzie bo nasiąkają jak gąbka ale w przypadku kurek to dosyć trudne. Grzybki te zazwyczaj są dosyć zabrudzone i ja najpierw usuwam co mogę palcami a potem szybko płuczę pod bieżącą wodą. Większe grzybki kroję na połówki.
Na patelni rozgrzewam masło, smażę grzyby aż wyparuje płyn. Zdejmuję na talerzyk i po dodaniu na patelnię jeszcze odrobiny masła smażę jajecznicę. Doprawiam solą i pieprzem i pod koniec smażenia dodaję grzybki. Wszystko mieszam i gotowe! Smacznego!

Jest to moja propozycja do akcji "Grzybobranie"

9 October 2010

curry z trombetty


W maju dostałam od znajomej z Włoch kilka torebek z nasionami, a wśród nich nasiona trombetty. To bardzo oryginalne warzywko jest z rodziny dyniowatych, a w zasadzie to kuzynka zwykłej cukinii. Nazwę zawdzięcza kształtowi i osiąga imponujące rozmiary! Nasz rekordowy egzemplarz miał 93 cm długości :-). Ale najlepiej zbierać trombetty gdy są ok 25-30 cm długości. Mają bardzo delikatny smak i nie rozgotowywuje się tak szybko jak cukinia. Idealne warzywko do duszenia. Ja przerabiałam nasze trombetty na różne sposoby, kilka skończyło jako curry, część smażyłam, nawet piekłam.
Poniżej nasz rekordowy egzemplarz :-)


W zeszłym tygodniu przerobiłam nasze ostatnie trombetty na moją wersje curry i muszę się przyznać nieskromnie, że curry wyszło wyśmienicie-  jedno z najlepszych jakie udało mi się ugotować.

Curry z trombetty (lub cukinii)
3 średnie cukinie/trombetty
3-4 średnie cebule posiekane
4 ząbki czosnku
ok. 500 g pomidorów obranych ze skórki i pokrojonych w kostkę
ghee/olej
1 duży pojemnik (500 ml) gęstego jogurtu naturalnego (użyłam jogurtu greckiego)
przyprawy:
2 łyżeczki mielonek kolendry
1 łyżeczka mielonego imbiru
1/2 łyżeczki kurkumy
1/2 łyżeczki przyprawy curry łagodnej
1/2 łyżeczki garam masali
1/2 łyżeczki chilli mielonego (można dac więcej oczywiście, tym razem przygotowałam wersję łagodniejszą)
1/2 łyżeczki mielonego kuminu
1 łyżeczka całych zieren kminu
1 łyżeczka ziaren żółtej gorczycy
1 łyżeczka ziaren kozieradki
sól

W dużym rondlu rozgrzałam ghee, wrzuciłam nasiona kminu, gorczycy i kozieradki aż zaczęły się rumienić. Dodałam wówczas cebule, smażyłam mieszając aż się zeszkliła. Dodałam pozostałe przyprawy i smażyłam mieszając około 2 minut. Dodałam posiekane pomidory i czosnek. Smażyłam na małym ogniu pod przykryciem do uzyskania gęstego sosu (w razie potrzeby dodajemy nieco gorącej wody). Dodajemy pokrojone w kostkę trombetty/cukinie (ok 1-2 cm kawałki), mieszamy i dusimy pod przykryciem do miękkości (mieszzamy co kilka minut). W razie potrzeby podlewamy odrobiną wody. Pod koniec gotowania dodajemy jogurt, mieszamy, zagotowujemy i gotowe!
Najlepiej podac z ryżem oraz chutneyem. Pyszne!
Jest to moja propozycja do Festiwalu Kuchni Indyjskiej .

7 October 2010

market w Chester


Jak ostatnio już pisalam, wybraliśmy się w zeszłym tygodniu w niespodziewaną podróż do Anglii. Polecieliśmy zakedwie na kilka dni i bardzo sie cieszę, że udało nam się wygospodarować jeden dzień na zwiedzanie. Pogoda nam dopisała, świeciło słonce i było przyjemnie ciepło. Wsiedliśmy do pociągu i juz po pół godzinie byliśmy w Chester, uroczym miasteczku, o bardzo długiej historii sięgającej zamierzchłych czasów. Najstarsze zabytki pochodza z okresu antycznego, a samo stare miasto otoczone jest średniowiecznymi murami, po któtych można spacerować i podziwiać widoki miasta z nieco innej perspektywy. Zachwyciły nas ulice, domy, charakterystyczne arkady na poziomie pierwszego piętra, które umożliwiały handel na dwóch poziomach - ulicy i piętra. Do tego przepiekna katedra. No i mnóstwo uroczych małych sklepików i zakamarków. Zdecydowanie jedno z najładniejszych miast w Anglii jakie widziałam. Nie omineliśmy oczywiście targu (krytego), bo oboje uwielbiamy oglądac stoiska z serami, mięsem, rybami czy warzywami. Akurat tam część spożywcza nie była bardzo duża ale i tak trudno było przejść obojętnie koło tylu delikatesów, których u nas się nie uświadczy. Niestety byliśmy ograniczeni ilością bagażu więc udało mi się zaopatrzyć jedynie w kilka artykułów (z myślą o Świętach Bożego Narodzenia) i już musieliśmy wracać.


A poniżej moja słabośc, czyli pyszne angielskie sery!


A z kolei mój mąż nie jest w stanie przejść obojętnie koło stoiska z rybami :-)

3 October 2010

ciasteczka z mahlebi


Właśnie wróciliśmy z niespodziewanego wyjazdu do Anglii. W sumie smutne okoliczności - pogrzeb przyjaciela mojego męża, mieliśmy też parę dni żeby coś zwiedzić, ale o tym w następnym poście jak już ogarnę nieco zdjęcia. Dziś chciałabym napisać parę słów o mało znanej przyprawie - mahlebi. Jest to zasadniczo ziarenko znajdujące się w pestce pewnego gatunku wiśni z Bliskiego Wschodu. Ma ok. 5 mm długości i brązowy kolor. Najlepiej jest mieć ziarenka w całości ,gdyż przyprawa ta zmielona szybko traci aromat (najlepiej zemleć tuż przed użyciem). Mahlebi ma długą historię, używane były już w czasach antycznych, zwłaszcza na terenie Turcji, jako dodatek do chlebów, ciast i ciasteczek. Nam udało się kupić mahlebi już jakiś czas temu w Egipcie na targu, w Polsce chyba niestety nie do dostania.
Przepis na ciasteczka z mahlebi znalazłam w książce "Cooking with Spices":



Ciasteczka z mahlebi

85 g masła
85 g smalcu
1 jajko
80 ml ciepłej wody
1 łyżka zmielonych świeżo ziarenek mahlebi
340 g mąki pszennej
10 g proszku do pieczenia (myślę, że można dać nieco mniej)
115 g cukru (drobnego)
szczypta soli.

W malakserze miksujemy masło ze smalcem. Mieszamy jajko z wodą i połowę dodajemy do tłuszczu, miksujemy. Dodajemy następnie wymieszane - mąkę, cukier, proszek do pieczenia, mahlebi oraz sól i mieszamy z tłuszczem po czym zagniatamy ciasto. Wkładamy zawinięte w folię spożywczą do lodówki na ok. 30 minut.
Następnie wałkujemy placek grubości ok. 5 -6 mm i wykrawamy ciasteczka (wzór według uznania). Układamy je na blasze przykrytej papierem do pieczenia i smarujemy po wierzchu pozostałym jajkiem rozbełtanym z wodą. Pieczemy ok. 30 minut w 180 C. Studzimy. Gotowe.
Ciasteczka należy przechowywać w szczelnym pojemniku.