8 October 2011

Florencja


To już ostatni wpis z naszej podróży, w sumie nieco spóźniony, bo jesteśmy właśnie w drodze powrotnej, ale żal spędzać czas na komputerze, gdy się jest we Florencji! Z ogromnym sentymentem wróciliśmy do tego miasta, gdzie spędzilismy tyle cudownych chwil! Kilka lat temu wybraliśmy się tutaj na nieco dłużej, raz na miesiąc a potem na dwa miesiące. Poczuliśmy smak pomieszkiwania tak jak Włosi. Wnajmowaliśmy wtedy mieszkanie pod Florencją, w uroczym miasteczku Pontassieve, a ja codziennie przyjeżdżałam do centrum miasta do szkoły językowej. W czasie gdy się uczyłam, mój maż buszował po targach szukając różnych specjałów, które potem gotowaliśmy wieczorem. Popołudniami i w weekendy zwiedzaliśmy miasto, muzea, kościoły i oczywiście okolice. Teraz czuję się tutaj trochę jak w domu. Nie będę opisywać uroków miasta, bo myślę, że nawet Ci co tam nie byli to słyszeli o pięknie Florencji i co można zwiedzić. Mam kilka refleksji osobistych, po pierwsze, nie było nas tu parę lat, więc od razu rzuciły mi się w oczy zmiany np. sporo ulic w centrum, koło katedry, zamknięto dla ruchu samochodowego, przez co miasto stało się bardziej przyjazne dla turystów. Ale z przykrością muszę stwierdzić, że legendarny już Mercato Centrale, czyli glówny targ Florencji, skomercjalizował się maksymalnie, wyrzucono w piętra handlarzy owoców i warzyw, którzy tak na prawdę byli sercem tego miejsca, umieszczono ich w namiocie na zewenątrz, a w ich miejscu zaczęto urządzać imprezy dla biznesmenów, różne degustacje itp. Parter stał się targiem praktycznie wyłącznie dla turystów, już trudno wypatrzyć Florentyńczyków robiących tam zakupy. Za to na szczęście targ w okolicach kościoła Sant'Ambrogio nic się nie zmienił. Aż trudno mi było oczy oderwać od mięs, drobiu, wędlin, serów, świeżych makaronów, oliwek - wszystkiego czego może dusza zapragnąć! A na zawnątrz ogromne, kolorowe stoiska ze świeżymi owocamai i warzywami. Poszliśmy na kilka dobrych kolacji i chciałabym tu wspomnieć o jednej restauracji, której nie powinno się ominąć, bo to prawdziwie kulinarny raj w dostępnych dla nas cenach (we Florencji jest sporo rewelacyjnych restauracji w najwyższej półki, niestety obłędnie drogich). Restauracja mieści się bardzo blisko targu Sant'Ambrogio, o którym wyżej pisałam, i nazywa się "Il Pizzaiuolo". Słynie z pizzy (jak sama nazwa lokalu sugeruje), ale można skosztować tam obłędne antipasti (przystawki), primi (głównie makarony), secondi (dania główne) oraz desery. Restauracja prezentuje kuchnię z południa Włoch (Neapol) i najlepiej zarezerwować tam stolik przed przyjściem, bo już pół godziny po otwarciu wieczorem nie ma w niej wolnego stolika. Ja ją odkryłam blisko pięć lat temu, jadaliśmy tam już wielokrotnie i za każdym razem wychodzimy zachwyceni. Gorąco polecam spróbowania sera "burraty", zupełnie nie z tej ziemi! To jakby mozarella z płynnym, kremowym wnętrzem, rozpływa się w ustach i jest tak delikanie pyszna! Koniecznie trzeba spróbować pysznej pizzy i makaronów z owocami morza!
Poniżej kilka zdjęć z naszej kolacji :-)


Burrata w całości (u góry) i przekrojona (u dołu).


Tortellini nadziewane gorgonzollą i orzechami w pesto z rukoli...


i obłędne scialatielli amalfitani, po prostu doskonałe danie ze świeżego makaronu z owocami morza w rewelacyjnym, delikatnym sosie!



I kilka zdjęć z targu Sant'Ambrogio








Parę zdjęć z Mercato Centrale, głównie nastawionego na turystów, ale bardzo kolorowego!






A na koniec parę zdjęć ze środowego targu w Pontassieve, gdzie od lat przyjeżdża rodzina specjalizująca się w produkcji i handlu serami i od rana ustawia się do nich długa kolejka. Prócz serów sprzedają też lokalne wędliny oraz baccala - suszonego dorsza, o którym pisałam na początku naszej podróży. Sery nie są tanie ale za to najwyższej jakości, więc i my kupiliśmy kawałek pachnącego parmezanu i rozpływającą się w ustach gorgonzollę! Jest tam też co tydzień Pani, sprzedająca jeden ze specjałów Florencji czyli flaczki - "trippa" i "lampredotto", ugotowane z przyprawami i podawane z bułką.





Nie sposób opisać wszystkie wrażenia z Florencji, nawet te kulinarne. Chcę więc zachęcić do odwiedzenia tego wyjątkowego miasta, warto tu spędzić chociaż z tydzień i poszwędać się po uliczkach i targach, pokosztować różnych słodkości, spróbować tutejszego jedzenia i wypić aromatyczną kawę u "Paszkowskiego" po to, by poczuć atmosferę Florencji, gdyż jest to nie tylko miasto muzeów i kościołów ale po prostu specjalne miejsce na ziemi.

6 comments:

  1. Niesamowite pyszności są na zdjęciach. Aż trudno je oglądać. Pojadłoby się.

    ReplyDelete
  2. Właśnie mi po brodzie ślinka pociekła. Uwielbiamy zaglądać w takie miejsca, a fotoreportaże z podróży mają urok właśnie, gdy uchwyci się piękno kulinarnej sztuki:)
    Te pierożki.... mmmmm...

    ReplyDelete
  3. Ja nie mogę!!! Cuda! Pięknie piszesz...Aż chce się pakować i w drogę wyruszyć. Przepiękne zdjęcia. Mi zaparło dech w piersi, a nawet w dwóch piersiach, a może płuchach...W każdym razie, jestem totalnie zachwycona tym, co przeczytałam i zobaczyłam u Ciebie:-) Ściskam i pozdrawiam:-)

    ReplyDelete
  4. rewelacyjny fotoreportaż. Poczułam wszystkie te zapachy nieomalże.

    ReplyDelete
  5. Moka ukochana w Italii jest Roma! Wyjątkowa,niezwykła, zachwycająca. Czytając Twoje opisy Florencji bardzo chcę następnym razem w drodze do Wiecznego Miasta skręcić na Firenze.

    ReplyDelete