10 October 2012

curry rybne mojego męża (fish curry)


W ostatnim poście obiecałam dania zainspirowane naszą wizytą w Anglii... A tu nieoczekiwanie pojawia się coś z zupełnie innej części świata :-) Mielieśmy ochotę na odmianę i od razu wybór padł na Indie! Mój mąż tym razem upichcił "fish curry". W oryginalnym przepisie wykorzystuje się morską białą rybę typu dorsz czy żabnica, jednak w Krakowie nie łatwo o świeży filet takiej ryby, a jak już jest to ceny są obłędne. Tak więc kupiliśmy łososia i to on powędrował do rondla. Wyszedł świetnie, choć z pewnością danie to byłoby jeszcze smaczniejsze z rybą białą. Mój mąż oparł się na przepisie z książki "Cooking with Spices", dodając drobne zmiany według własnego uznania. W przepisie wykorzystuje się "kokum" (a zasadniczo kodampuly), który przywieźliśmy z południowych Indii i Śri Lanki w tym roku. Kokum jest to zewnętrzna część owocu rośliny z rodziny kluzjowatych, do których należy też owoc mangostanu, suszona na słońcu (w przypadku kodampuly też jest to suszona zewnętrzna część owocu). Nadaje potrawom lekko kwaśny smak, używany często z rybami i stosowany czasem jako substytut owocu tamaryndowca. Stosuje się go w południowych Indiach i na Śri Lance. Nie wiem niestety, czy u nas dostępny. W curry znalazły się też malutkie bakłażanki (widoczne na zdjęciu u góry), które wyhodował w szklarni mój mąż i właśnie nam owocują. Jest to odmiana używana w Azjii południowo-wschodniej. Niedługo zbierzemy więcej tych ślicznie wyglądających miniaturowych bakłażanków i doczekają się one wykorzystania w osobnym zupełnie curry.

Fish curry

3 łyżki klarowanego masła ghee
2 średnie cebule drobno posiekane
2 ząbki czosnku, posiekane
1 łyżka świeżo startego imbiru
1/2 łyżeczki chilli mielonego
2 łyżeczki mielonej kolendry
1/2 łyżeczki mielonego kminu
1/2 łyżeczki mielonej kozieradki (fenugreek)
1/2 łyżeczki mielonego pieprzu (czarnego)
1 szklanka gęstego mleczka kokosowego (lub nieco więcej w razie potrzeby)
2 kawałki kokum (w całości)
500 g ryby (filet) najlepiej dorsza lub żabnicy
200 g małych egzotycznych bakłażanów (dodatek mojego męża, można oczywiście pominąć)
1 łyżeczka kurkumy (dodatek mojego męża)
1 łyżeczka soli

W naszym przypadku wykorzystaliśmy łososia, i by uniknąć jego rozdrobnienia się w gotowaniu  mój mąż pokroił rybę na kawałki (ok. 3 cm) i zamarynował na parę godzin w kurkumie i soli. Następnie obsmażył rybę w niewielkiej ilości tłuszczu i odłożył by dodać do curry pod sam koniec gotowania.
W rondlu podgrzewamy masło klarowane i smażymy cebulę, czosnek i imbir aż się lekko zezłocą. Dodajemy mielone przyprawy: chilli, kolendrę, kmin, kozieradkę i pieprz. Mieszamy i smażymy krótko. Dodajemy mleczko kokosowe, dokładnie mieszamy oraz kawałki kokum, po zagotowaniu, skręcamy ogień i gotujemy  przez kilka minut pod przykryciem. Mój mąż dodał na tym etapie malutkie bakłażanki i dusił ok. 5-10 minut aż zmiękły, a na sam koniec podsmażoną rybę i dusił parę minut. Jeśli użylibyśmy jak w przepisie - dorsza lub żabnicy to kawałki ryby wrzucamy na tym samym etapie co bakłażanki. Ryba będzie ugotowana po około 10 minutach. Doprawiamy solą do smaku. Podajemy z ryżem.


A tak wyglądają te malutkie bakłażanki :-)


Kodampuly, bardzo zbliżony do kokum, nawet tak często jest nazywany (jak widać na pudłku) wygląda bardzo podobnie jak nasza suszona śliwka. Posiada charakterystyczny wędzony zapach.



No comments:

Post a Comment