Jutro mamy Chiński Nowy Rok, a w zasadzie powinnam napisać buddyjski :) Zaczyna się rok kozy :) Nowy Rok obchodzony jest w całej Azji południowo-wschodniej, gdzie dominuje religia buddyjska.
Co prawda wróciliśmy już z Singapuru do Tajlandii, ale chciałabym jeszcze jeden wpis poświęcić temu miejscu. W Singapurze większość mieszkańców to Chińczycy więc miasto jest pięknie udekorowane i czuć atmosferę świąt. W sklepach mnóstwo okolicznościowych gadżetów, dzielnica chińska tonie w dekoracjach i straganach gdzie dostać można wszystko. Trochę mi to przypominało atmosferę na naszych targach bożonarodzeniowych. Dominuje kolor czerwony, można kupić wszelakie gadżety, symbole przynoszące szczęście, dekoracje. A do tego słodkości, bo bez nich żadne święta nie istnieją, owoce, pyszne i bardzo drogie, orzeszki ziemne, włącznie ze specjalną odmianą, z czarną skórką w środku, importowaną z Tajwanu i wyjątkowo popularną właśnie w te święta. Jest też suszone mięso, rośliny ozdobne, w tym bazie :) Jest tego tyle, że nie wiadomo gdzie spojrzeć.
Ale nie każda dzielnica jest tak odświętnie przyozdobiona. Dzielnica indyjska i arabska wyglądają jak zawsze :) Oni obchodzą Nowy Rok wtedy kiedy my. Z ciekawych miejsc, odwiedziliśmy w Singapurze niesamowite olbrzymie oceanarium, które znajduje się na Sentosie. Otwarto je w zeszłym roku i ponoć jest największe na świecie z około 100 tysiącami wszelakich ryb :) Rzeczywiście robi wrażenie, cena biletu też :) Wybraliśmy się również na unikalną wystawę oryginalnych rysunków Leonarda da Vinci w Art Science Museum. Zbiór kilkunastu rysunków świetnie skomponowany jest w wystawie opowiadającej o olbrzymich zainteresowaniach Leonarda i o jego inwencjach technicznych. Spacerowaliśmy po różnych dzielnicach Singapuru, oczywiście obowiązkowo też zaliczyliśmy pokaz Światło i Dźwięk koło hotelu Marina Sands. Po naszym rujnującym kieszeń lunchu, reszta naszych posiłków była już zupełnie zwyczajna. Rano śniadanie w knajpce indyjskiej obok hotelu, lunch i kolacja w jednym z Food Courts - czyli takich centrów, gdzie można wybrać z kilkudziesięciu stoisk, specjalizujących się w różnorakich kuchniach i daniach. I tam można zjeść stosunkowo niedrogo :) Raz na lunch wybraliśmy się do najstarszego takiego obiektu w centrum miasta, jeszcze pamiętającego czasy kolonialne.
A z ciekawostek, w tym roku Singapur obchodzi 50-lecie niepodległości :)
We are now back in Thailand but we felt we should write a little bit more about Singapore. It is now Chinese New Year (Lunar), and the year of the Goat is starting. In this part of Asia buddism is the predominant religion and is celebrated across many countries in this area. You will see from the photos that red is the predominant coulor which makes the whole area within Chinatown very very colorfull. You can buy literally everything associated with the celebrations, including clothes, toys, gadgets of every discription. New Year would not be the same without masses of different types of food inluding dry meats, fish, sweet buns, fruit, nuts. They had about 6-7 varietes of peanuts in their shells, one of which is only found during New Year and is grown especially in Taiwan. The nuts are black but taste much the same, to us anyway, to the ones you can get in Europe. While we were here we paid a visit to the recently opened SEA Life Center on Sentosa Island. It is the biggest in teh world and has over 100 000 fish which covers from the tinies little fish you can hardly see to full size sharks and manta rays. It is absolutely brilliant (but so is the entry price) but very well worth the visit and you can easily spend 2-3 hours wandering around. We also paid a visit to the Art Science Museum to see an exhibition of original drawings and notes of Leonardo da Vinci. This is the first time they have been seen in this part of the world. The exhibition was very well put together and included lots of models that had been made to the da Vinci's specifications laid dow in his notes.
The Little India and the Arab Quarter were just the same as they normally are as they don't celebrate the Lunar New Year. We found near our hotel in Little India a nice small restaurant for breakfast of roti canai, and the other meals we had the various food courts. We even found time to have a meal in the oldest food court in Singapore which dates back to colonial times. All in all a pleasant if expensive little break.
We are now back in Thailand but we felt we should write a little bit more about Singapore. It is now Chinese New Year (Lunar), and the year of the Goat is starting. In this part of Asia buddism is the predominant religion and is celebrated across many countries in this area. You will see from the photos that red is the predominant coulor which makes the whole area within Chinatown very very colorfull. You can buy literally everything associated with the celebrations, including clothes, toys, gadgets of every discription. New Year would not be the same without masses of different types of food inluding dry meats, fish, sweet buns, fruit, nuts. They had about 6-7 varietes of peanuts in their shells, one of which is only found during New Year and is grown especially in Taiwan. The nuts are black but taste much the same, to us anyway, to the ones you can get in Europe. While we were here we paid a visit to the recently opened SEA Life Center on Sentosa Island. It is the biggest in teh world and has over 100 000 fish which covers from the tinies little fish you can hardly see to full size sharks and manta rays. It is absolutely brilliant (but so is the entry price) but very well worth the visit and you can easily spend 2-3 hours wandering around. We also paid a visit to the Art Science Museum to see an exhibition of original drawings and notes of Leonardo da Vinci. This is the first time they have been seen in this part of the world. The exhibition was very well put together and included lots of models that had been made to the da Vinci's specifications laid dow in his notes.
The Little India and the Arab Quarter were just the same as they normally are as they don't celebrate the Lunar New Year. We found near our hotel in Little India a nice small restaurant for breakfast of roti canai, and the other meals we had the various food courts. We even found time to have a meal in the oldest food court in Singapore which dates back to colonial times. All in all a pleasant if expensive little break.
Dzielnica chińska, pięknie udekorowana na Nowy Rok z masą straganów :)
Pozostałe dzielnice wyglądają zwyczajnie
Nasze codzienne śniadanie, roti canai, tutaj zwane roti paratha, indyjskie placuszki serwowane gorące z ostrym sosem curry.
I inne specjały jakich próbowaliśmy, tradycyjna chińska zupa, do której stała długaśna kolejka oraz pierożki na parze :)
Najstarszy Food Court w Singapurze, teraz otoczony biurowcami.
Mój ulubiony widok Singapuru