5 October 2012

z wizytą na "Wyspie"


Ostatnie 10 dni spędziliśmy "za wodą" czyli w Anglii, stąd ta cisza na blogu. Wróciłam już i postaram się w najbliższych tygodniach przygotować różne smaczne dania, zainspirowane naszym wyjazdem. Nie dajcie się zwieść zdjęciom - jedynie dwa dni były na prawdę piękne i słoneczne, poza tym codziennie padało lub popadywało a raz nawet tak nam dolało, że wróciliśmy mokrusieńcy :-) 
Miło jest choć raz w roku spotkać się z rodziną i przyjaciółmi, zrobić cenne zakupy w postaci pysznych serów, kiełbasek i innych specjałów, których u nas nigdzie się nie uświadczy. Ale próczz zakupów i spotkań towarzyskich udało nam się znaleźć nieco czasu na spacery po mieście i zwiedzanie poza miastem. Tak więc poniżej kilka zdjęć z centrum Birmingham: Bullring, Birmingham Museum & Art Gallery, kanały (ponoć więcej niż w samej Wenecji) oraz z pięknej posiadłości Coughton Court na południe od Birmingham.
Nasz wyjazd miał na celu również rozkosze podniebienia :-) Ja wprost przepadam za "fish and chips", rybą z frytkami i oczywiście tradycyjnie udaliśmy się na lunch do najlepszego fish baru w mieście "Bedders". Spacerując po dzielnicy jubilerów (Jewellery Quarter) zawędrowaliśmy do nieopodal położonego rewelacyjnego pubu "Lord Clifden", gdzie w miłej atmosferze można nie tylko sączyć bardzo dobre angielskie piwo ale i raczyć się świetną kuchnią. Nie mogłam odmówić sobie pysznej jagnięciny :-)
To tyle na razie. Wiem, że relacja jest bardzo krótka więc zapraszam do oglądnięcia zdjęć poniżej, oczywiście z akcentami kulinarnymi :-)

Poniżej okolicr Birmingham Museum oraz kanały


Centrum komercyjne miasta - Bullring, St.Martin Church, pomnik Nelsona i byk z brązu od którego nazwę nosi plac.


Poniżej widoki z Coughton Court


 Niektóre stoiska na targu w centrum Birmingham, nas najbardziej interesowały ryby :-)


Fish and chips w "Bedders", najlepsza ryba z frytkami i groszkiem, jaką jadłam podczas naszego wyjazdu!


i na koniec nasz obiad w pubie "Lord Clifden", moja jagnięcina oraz pulpety (zwane w Angli jako "faggots"), które jadł mój mąż.


2 comments:

  1. W Birmingham bardzo lubię knajpe nad kanałem "Handmade Burger Co" . Najlepsze burgery jakie jadłam do tej pory, czesto tam jeździmy, bo maja tez przepyszne wersje wege np. z batatow i fasoli w sezamie. Polecam jak będziesz następnym razem :)

    ReplyDelete
  2. Lila - zaglądnę, ale dopiero za rok :-)

    ReplyDelete