Przepis na te bardzo smaczne kremowe skony (cream scones) znalazłam u Peter-a Reinharta w jego książce "Crust and Crumb". Nazwisko mówi samo za siebie, więc więcej rekomendacji nie potrzeba :-)
Skonów wyszła mi cała duża blacha i myślę, że śmiało można zrobić sobie połowę porcji, chociaż dobrze się przechowują kilka dni w szczelnym pudełku.
Cream scones
510 g mąki pszennej
4 łyżeczki proszku do pieczenia
3/4 łyżeczki soli
225 g cukru (najlepiej brązowego)
225 g currants lub drobnych rodzynek (użyłam połowy porcji)
225 g tłustej śmietany 30-36 % (u mnie wyszło więcej)
1 duże jajko - opcjonalnie (pominęłam)
cukier kryształowy do posypania po wierzchu - opcjonalnie (pominęłam)
Mieszamy w misce suche składniki, zalewamy śmietaną i zagniatamy do uzyskania miękkiego ciasta. Przekłądamy na omączona stolnicę, wałkujemy placek grubości ok 2-2,5 cm i wycinamy kółka ok. 6 cm średnicy i układamy je na blasze przykrytej papierem do pieczenia. Smarujemy rozbełtanym jajkiem i posypujemy cukrem (pominęłam). Wkładamy do piekarnika nagrzanego do 210 C i pieczemy 10 minut, potem skręcamy do 190 C i pieczemy dalsze 5-7 minut, aż skony nabiorą złocistej barwy (nie pieczemy zbyt długo by nie były suche i twarde). Studzimy na kratce, podajmey jeszcze ciepłe, najlepiej z masłem i dżemem truskawkowym.