Ostatnio tutaj cisza, a to najpierw za sprawą gorączki przedświątecznej, później zamiast pichcić, piec i cieszyć się Świętami leżałam w łóżku z okropnym przeziębieniem! Nieczęsto mi się to zdarza, lecz niestety w odstawkę na kolejny roku poszły plany pieczenia nowego ciasta, pasztetu i innych specjałów na Boże Narodzenie. W zasadzie dopiero po Nowym Roku poczułam się dobrze i od razu wpadłam w wir zajęć i przygotowań do naszej kolejnej podróży. Mieliśmy pewne alternatywne kierunki, lecz koniec końców padło na Azję. Przyznam otwarcie, że skusiło nas jedzenie :-) By poznać nowe miejsca postanowiliśmy wybrać się do Birmy i na Filipiny! A do tego na parę tygodni do Tajlandii, gdzie dwa lata temu dosłownie przebiegliśmy przez północ i zatrzymaliśmy się trochę na południu. Tym razem chcemy spędzić tydzień w uroczym mieście, pełnym zabytków, targów i wyjątkowego uroku - krótko mówiąc pojedziemy do Chiang Mai, a na koniec podróży wrócimy do cichego i spokojnego Prachuap nad morzem, by odpocząć i naładować baterie przed powrotem do domu na Wielkanoc :-) A w międzyczasie cztery tygodnie w Birmie i trzy tygodnier na Filipinach! Tak, tak - ponownie wybieramy się na dłużej - blisko dwa i pół miesiąca "w drodze".
Żeby wczuć się w azjatyckie klimaty upichciłam pysznie aromatyczne curry rodem ze Śri Lanki. Podobne curry z dyni już gotowałam, ale znalazłam nowy przepis i chciałam go wypróbować. Nie muszę dodawać, że wyszło pysznie!
To już ostatni wpis przed naszym wyjazdem w sobotę, fizycznie nie zdążę już nic więcej napisać przed wylotem. Następne wieści będą już relacjami, również kulinarnymi, z naszej podróży :-)
Curry z dyni w nowej wersji
1 łyżka oleju kokosowego lub zwykłego
1 cebula pokrojona na cienkie półplasterki
3 ząbki czosnku, posiekane
1 łyżka posiekanego drobno świeżego korzenia imbiru
4 małe lub duże świeże chilli - ja dałam 1/2 łyżeczki chilli mielonego
1 łyżeczka mielonych ziaren gorczycy
1 łyżeczka całych ziaren gorczycy
2 łyżeczki nasion kozieradki (fenugreek)
1 łyżeczka mielonej kolendry
1 łyżeczka mielonego kminu
3 łyżeczki płatków suszonej ryby (tuńczyka) - opcjonalnie
2 gałązki świeżych listków curry
2 kawałki cynamonu (po ok. 5 cm)
500 g dyni, pokrojonej w kostkę (1-2 cm)
2 szklanki mleczka kokosowego
2 kopiate łyżeczki przyprawy curry ze Śri Lanki - prażonej
2 łyżki kokosowo-ryżowego miksa
sól do smaku
W rondlu rozgrzewamy olej, dodajemy cebulę i smażymy aż się zeszkli. Dodajemy pozostałe składniki/przyprawy według listy i smażymy przez chwilę mieszając. Dodajemy dynię i mleczko kokosowe i gotujemy na małym ogniu ok. 15 minut - aż dynia będzie miękka. Gdyby mleczko kokosowe zbytnio wyparowało dolewamy nieco więcej, by curry nie było "suche". Gotowe curry doprawiamy solą do smaku.
Gdy curry się gotuje, prażymy 2 łyżki ryżu na suchej patelni przez kilka minut aż stanie się jasnobrązowy, przekładamy do naczynia i podobnie prażymy wiórki kokosowe - również 2 łyżki. Mieszamy następnie razem i ubijamy w moździeżu lub mielimy w młynku do kawy. Godajemy do gotowego curry 2 kopiate łyżeczki prażonej przyprawy curry oraz 2-3 łyżki naszego ryżowo-kokosowego miksa (dodaje aromatu i zagęści sos).
Curry podajemy z białym ryżem. Smacznego!
och curry z dyni jest wspaniałe!
ReplyDeleteale zazdroszczę podróży! z niecierpliwością czekam na relacje. a curry oczywiście wygląda bardzo smakowicie ;)
ReplyDeleteAniu choroby współczuję, podróży po prostu zazdroszczę a curry na pewno pyszne! pozdrawiam ciepło:)
ReplyDelete