6 February 2013

Jezioro Inle / Inle Lake


Parę dni temu przyjechaliśmy nad największe i najbardziej popularne jezioro w Birmie – Inle. Mieszkamy w niedużym miasteczku Nyaunshwe, gdzie zatrzymują się praktycznie wszyscy turyści. W centrum oczywiście znajduje się targ i w dzień targowy przepełniony jest ludnością nie tylko z miasteczka lecz i z okolicznych wiosek. Sporo jest mniejszości etnicznych i większość kobiet z górskich plemion nosi charakterystyczne stroje, kolorowe szale na głowie i barwne torby. To właśnie taką wełnianą torbę kupiłam sobie na pamiątkę z Birmy :-) W miasteczku nie brakuje hoteli, choć teraz jest szczyt sezonu i bywa że o pokój trudno. Wszędzie znaleźć można knajpki, gdzie spotykają się turyści. Nie mogę niestety powiedzieć, żeby kuchnia lokalna jakoś nas zachwyciła, choć mamy słabość do pysznej zupy z lokalnymi noodlami shan (z mąki ryżowej). Nie brak tu też świątyń, tak jak i w innych miejscach, mocno wyzłoconych i bogato zdobionych. Największą atrakcja są tu wycieczki łodzią po jeziorze Inle i na taką wycieczkę wybraliśmy się wczoraj. Wynajęliśmy łódź motorową tylko dla siebie i już o 7.30 rano wyruszyliśmy na jezioro. Wpierw po blisko dwugodzinnej podróży dopłynęliśmy do brzegu by móc zobaczyć słynny tutaj targ „pięciodniowy”. Odbywa się on rotacyjnie w pięciu wioskach, codziennie gdzie indziej. I dla mnie to był najbardziej zachwycający punkt dnia, bo targ był wielce oryginalny! Oczywiście nie uniknie się stoisk dla turystów z rozmaitymi suwenirami szczęśliwie ustawionymi wzdłuż głównej drogi prowadzącej do pagody. Cała reszta podzielona była na dwie części, po prawej handlarze drewna po lewej płody rolne i miejsca handlujące jedzeniem, w tym oczywiście noodlami :-) Wszędzie mnóstwo kolorowo ubranych kobiet z plemion górskich i stosunkowo niewielu turystów. Oczywiście też zrobiliśmy zakupy, owoce i smażone świeżo jakby pakory (zakąski). Odwiedziliśmy też bardzo malowniczą pagodę. Potem znów do łodzi, by poznać inne atrakcje – fascynujące pływające ogrody, gdzie lokalni rolnicy hodują fasolę, pomidory, cukinie itp. wszystko rośnie na pływających grządkach przedzielonych wąskimi kanałami po których poruszać się można jedynie wąskimi czółnami. Mijaliśmy olbrzymie wioski na wodzie, gdzie niezliczone ilości domostw zbudowanych jest na palach, włączając urzędy, sklepy, świątynie i szkoły. Zatrzymaliśmy się przy brzegu w paru wioskach by zwiedzić lokalne warsztaty, świątynie i by w końcu zjeść lunch. W końcu zmęczeni wróciliśmy późnym popołudniem z powrotem do Nyaunshwe mijając dziesiątki rybaków, w swoich charakterystycznych czółnach.

We arrived at Inle Lake, the largest lake in Burma and easily one of the most visited places by tourists. The town where we stay at the north end of the lake is called Nyaunshwe. It is a busy travellers center with dozens of guesthouses and hotels, loads of restaurants serving a variety of different foods. The lake is approximately 20 kms long and 10 kms wide. Yesterday we decided to take one of the local boats to visit the various attractions on and around the lake. We set off for the south end of the lake to visit one of the locations where the 5 day market takes place. This market changes locations round the lake in a 5 days' cicle. The market itself was very colourful and when we arrived quite early in the morning having set off at 7.30 there were not many tourists there at all. The market itself had a considerable mixture of ethnic groups from the local tribes. The women were dressed very colourfully in their native costiumes. The market was divided into two parts, one part was exclusively for selling wood, along the central path of the market leading to the very colourful pagoda were the stalls selling the usual tourist souvenirs and on the other side were the stalls selling fruit, veg, groceries and other items. There were also various food stalls where we tried some freshly made vegetable fritters (pakoras). Round the shores of the lake are a number of stilt house villages and floating gardens. The floating gardens are amazing, quite large and grow enormous quantities of tomatoes and other vegetables such as beans, courgettes and pumpkins. These are grown on floating raised beds with narrow waterways between them which allows the locals in small canoes to tend and pick the crops. We visited a number of workshops including blacksmith, boat builders, weavers, silversmith as well as pagodas. On the way back we saw a number of local fishermen with their distinctive and strange way of prepelling their canoes. All in all a fascinating day which we both thoroughly enjoyed.

Taką łodzią pływaliśmy / We had a boat like that for our trip


Widoki z naszej wycieczki / Views from our trip












Znaleźliśmy też kolejne miejsce z rewelacyjną zupą z lokalnymi noodlami / We found another place with fantastic Shan noodle soup!


No comments:

Post a Comment