26 February 2013

Północny Luzon / Northern Luzon


Z Manili udaliśmy się do Baguio, położonego w górach miasta, największego na Filipinach ośrodka uniwersyteckiego. Liczyliśmy, że zajedziemy do przyjemnego, spokojnego, górskiego miasteczka a zamiast tego znaleźliśmy się w metropolii. Stąd nasz pobyt w Baguio ograniczył się do popołudniowej wizyty na targu, bardzo zresztą ciekawym, gdzie zakupiliśmy nasze pierwsze lokalne mango i truskawki oraz do jednego noclegu. Już kolejnego dnia z rana wsiedliśmy w autobus do Sagady. W Baguio już popsuła się pogoda, jakiś tajfun uderzył w południowe Filipiny i cały obszar kraju znalazł się w chmurach i deszczu. Ogromna szkoda, bo bardzo niewiele widzieliśmy z bardzo malowniczej, górskiej drogi do Sagady, wszystko zasnute było niskimi chmurami i mgłą. W pewnym momencie temperatura mocno spadła, gdy w końcu wydrapaliśmy się na przełęcz na wysokość ok. 2500 m npm. Sagada położona jest jakieś 1000 metrów niżej i ma łagodniejszy klimat. Dookoła góry porośnięte są lasami sosnowymi, a w małych wioskach mieszkają plemiona, które do dnia dzisiejszego kultywują niektóre swoje tradycje. Sagada słynie z wiszących na skałach trumien oraz z jaskiń. Na szczęście kolejnego dnia przestało nieco padać i mogliśmy się wybrać na spacer w okolice doliny Echo by zobaczyć te niezwykłe formy pochówku. Zadziwiające jest z jakim mozołem przywiązywano trumny wysoko do pionowych skał. Widok robi niesamowite wrażenie. Jest też jaskinia u wlotu której ustawiano trumny i oczywiście dojście do tej jaskini też wcale nie jest łatwe. W Sagadzie znajduje się malutkie muzeum, prowadzone przez starszą panią, która od 40 lat zbiera przedmioty użytku codziennego wyprodukowane przez tutejszą ludność i bardzo ciekawie opowiada o dawnych zwyczajach. Z Sagady, pokonując kolejną przełęcz (w potokach deszczu) przenieśliśmy się do Banaue. Banaue słynie z bardzo malowniczych tarasów, na których uprawia się ryż. Unikalne jet to, że tarasy te zbudowane zostały z wielkim wysiłkiem i precyzją na bardzo stromych zboczach gór wiele wieków temu. Zostały one wpisane na listę UNESCO i rzeczywiście wyglądają niesamowicie. Samo Banaue to nieduże miasteczko, wielkości Sagady, w centrum jest targ (z pysznymi, tanimi owocami mango!), sporo sklepów, kilka hotelików, szkoła, misja katolicka z kościołem i wszędzie dookoła, jak okiem sięgnąć ciągną się stopnie tarasów, niczym ogromne zielone schody :-) Pogoda niestety nadal bez zmian, ciągle pada, więc ograniczyliśmy się do krótkich spacerów po okolicy. Nasz mały hotel ma na szczęście piękną, dużą werandę z cudnym, panoramicznym widokiem na okolicę, więc siedzimy sobie pod dachem i sącząc piwko czytamy książki. Na targu za rogiem kupujemy słodkie jak miód mango (po ok 1 $ za kg) i zajadamy się tymi pysznymi owocami na zapas bo w Krakowie nie ma co o nich marzyć.  Dziś wieczorem ruszmy na południe w kierunku mniejszych wysepek :-)

We left Manila to travel to the hill country in the north. Our first stop was Baguio which we expected to be a small hill station somewhat like the old British colonial ones dotted all around Asia. Instead we found a heaving, noisy, smelly metropolis of approx. 2 million people. Well over half are students as Baguio is the biggest university and high school center in the Philippines. The weather had already started to deteriorate due to a a tropical low which had enveloped most of the country. We managed to have a look round the main market which was really interesting and some of the handicrafts are quite beautiful, specially the basket weaving and wood carvings. We also sampled our first local strawberries and mangoes. The following morning, early, we cought a bus to travel to Sagada further north in the mountains. By this time the weather had really deteriorated with almost constant rain, low cloud and mist. Unfortunately we were unable to see the spectacular views along the route as we climed ever higher into the mountains. We reached the highest point of 2500m which was still covered in mist and cloud. We arrived in Sagada which is famous for its ancient burial sights of hanging coffins. These date back to the times of shamanism and are most interesting. It is amazing how they were fixed quite high up onto the almost vertical sides of the cliffs. We also managed to get down and see the coffins in a burial cave. The people are still predominantly the decendants of the various hill tribes who in past times were head hunters. An elder lady from the local tribe started over 40 years ago what is a small unique museum. She's been collecting since that time artefacts and household items and she gives a very interesting lecture about the use and traditions of these objects. We continued on our journey to another hill town called Banaue. This is famous for its UNESCO listed rice terraces which cover most of the steep slopes in and around Banaue and the numerous villages. Some of these date back hundreds of years and they still produce vast amounts of rice from them. Unfortunately the weather has not cleared at all and we were unable to reach the various view points in the area as they were all covered in the mist and cloud. Fortunately the lodge we are staying in has a beautiful terrace overlooking the valley so we have been able to relax with a book and a beer. This evening we go by overnight bus back to Manila and then further south by bus and boat to the smaller islands. It must be said that the people here are also very friendly but the food is still nothing to write home about although we are enjoying stuffing ourselves with local mangoes! Hopefully as we move south we will be able to enjoy fresh seafood and other Philippino delights.

Sobotni targ w Sagadzie / Saturday market in Sagada


Dolina Echo i wiszące trumny / Echo Valley and hanging coffins


Tarasy ryżowe w Banaue / Rice terraces in Banaue


1 comment:

  1. Niesamowite miejsca, bardzo interesująco o tym piszesz. Mój niedosyt rośnie z każdym postem.
    Piękne dzieci!

    ReplyDelete